Jejjj, niech te wakacje się już skończą...tak, tak, po raz pierwszy mam ich dość. Bo co to za wakacje, kiedy trzeba się uczyć grunt, że na jeden egzamin już mam przerobione wszystko, ale ten materiał trzeba powtarzać non stop...dziś biorę się za naukę na drugi egzamin.
Dieta, jak zwykle beznadziejnie. Odżywiam się w cały świat- przez dwa dni mało, trzeciego dnia nadrabiam. Aż dziwne, ze nie ważę jeszcze 100 kg cały czas się staram, ale mama cały czas koło mnie skacze i karze jeść więcej, bo w końcu się uczę. Poza tym mój ruch jest ograniczony do minimum. Miałam propozycję, żeby jechać na basen na naukę pływania ale jestem przed @ i nie miało sensu, bo w jeden dzień się pływać nie nauczę, a na drugi dzień już mogłabym nie jechac.
Ostatnio dużo się dzieje, do czego dochodzi jeszcze szukanie mieszkania, które kompletnie mi nie idzie. Panna, z którą mam mieszkać stawia śmieszne warunki, pojechała sobie na wakacje a ty szukaj sama dla siebie, grrr
To było by tyle;) buziaki ;*