Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poczynania


margarettttttttt - specjalnie dla Ciebie :)
Witajcie, 

Zapuściłam się, zgadza się. Ale szczerze wam powiem, jak zaczynałam przygodę zastępowałam koleżankę i miałam nieco więcej czasu, żeby coś skrobnąć. Od 2 tygodni wróciłam do swoich obowiązków w pracy i nie mam za bardzo czasu. 

Co do moich poczynań - trzymam się pilnie, trochę grymaszę i zmieniam menu, ale chcę robić tak aby mi smakowało. Mam spore problemy zdrowotne, tzn. trawienno-jelitowo-bógwiecojeszcze. Wczoraj byłam u lekarza bo brzuch dawał tak popalić, że nie mogłam już wytrzymać. Standardowo badanka podstawowe + próby wątrobowe (bo coś tu nie gra, a mój organizm lubi płatać figle) i antybiotyk. Podejrzenie ma, że moje problemy biorą się z dróg moczowych, ale kto wie... Przez to czuję się fatalnie. Taka ciężka, w ogóle na jedzenie patrzeć nie mogę. Efektem tego wszystkiego (tak myślę) brak spadku wagi, co mnie bardzo zasmuciło. :( Ale miejmy nadzieję, że będzie w końcu lepiej. 

Nie chcę się poddawać, bo nie po to zaczęłam, żeby to wszystko zaprzepaścić. Dumna z siebie byłam ostatnio jak wyszłam od fryzjera po 20 (a powinnam zjeść o 19, ssało jak nie wiem) i szłam z myślą: "Może kupie na szybko drożdzówkę a jutro sobie odpuszczę gotowanie...". Ale przemówiłam sobie do rozsądku. Przyszłam do domu, zjadłam kolację jaką miałam zjeść, ugotowałam co miałam ugotować. 

Reasumując, ostatni czas był ciężki, ale nie poddaje się (ninja)

Postaram się częściej pisać :D

Miłego weekendu.

  • bialapapryka

    bialapapryka

    11 lutego 2020, 19:26

    Hej hej, gdzie jesteś?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.