Przepraszam Was moje Kochane za moją nieobecność. Moja mała córcia od środy jest w szpitalu. Z rana miała trudności w oddychaniu i gorączkę 39.6 stopni:-(. Dla 7-miesięcznego dziecka taki stan to zagrożenie życia. Była cała mokra i rozpalona. Nawet ani razu nie zapłakała w nocy. Trzęsła się na moich rękach i wpatrywała się we mnie tymi swoimi cierpliwymi błękitnymi oczkami, a ja wpadałam w coraz większą panikę. To moje pierwsze dzieciątko, ja bez żadnego doświadczenia, sama w domu, nie mogąca tym samym liczyć na nikogo. Moi rodzice wyjechali dzień wcześniej do Poznania, bo brat taty jest po wylewie.
Wezwałam karetkę, ale czekanie wydawało się wiecznością. Wybiegłam więc z mieszkania. Nie znam nawet swoich najbliższych sąsiadów, to nowy blok, wprowadziłam się tu miesiąc temu, ale zadzwoniłam do najbliższych drzwi. Zaczęłam prosić o pomoc, o zawiezienia nas do szpitala (nie mam auta, bo mąż je zabrał, gdy się wyprowadzał). To jakiś cud, ale moja sąsiadka jest pielęgniarką na oddziale dziecięcym, więc moja mała była bezpieczna, bo ta pani wiedziała, gdzie ją wieźć i co robić, gdyby w trakcie drogi z dzieckiem działo się coś nie tak. Jej mąż był akurat po nocnej służbie i odsypiał, ale błyskawicznie postawiła go na nogi i po kilku minutach jechaliśmy już do szpitala.
Tam błyskawicznie przyjęto małą na oddział i zajęto się nią. Zadzwoniłam do rodziców. Przyjechali wieczorem. Cały czas siedziałam z małą i spałam przy niej na siedząco na krzesełku. Wreszcie mama zmusiła mnie, abym poszła do domu, umyła się, zjadła coś i przespała, a ona przy małej posiedzi. No i tak weszłam do domu, przez moment zastanawiałam się, jak tym ludziom podziękować, a potem o Was moje Kochane, że pewnie zaglądacie do mnie codziennie i martwicie się, więc zanim zajmę się sobą postanowiłam wpaść i wyjaśnić Wam moją nieobecność, bo nie wiem, kiedy będę miała możliwość usiąść znowu do komputera -pewnie, jak małą wypiszą, albo mama kolejny raz wygoni mnie ze szpitala do domu na odespanie.
Już zdążyłam sobie trochę popłakać, bo wracając do domu poczułam się w obowiązku, aby poinformować mojego męża, że mała jest chora. Może i niedługo nie będzie on moim mężem, ale ojcem mojej córki będzie zawsze i nie chcę, aby myślał, że nie informuję go o ważnych rzeczach. Zdążyłam tylko powiedzieć, że mała jest chora, a on mi tu wtrąca: to idź z nią do lekarza, przecież przychodnie i apteki jeszcze istnieją. Łzy mi popłynęły, on się rozłączył (widocznie był czymś bardzo zajęty), a ja szłam chodnikiem dalej ocierając łzy.....nie pozwolił mi tylko dodać, że nasze dziecko jest w szpitalu. Nie dał mi na to szansy. Szłam tak z tym telefonem przy uchu i tylko ten pulsujący sygnał telefonu po rozłączeniu....nadal go słyszę. Boże daj mi siłę, abym wytrzymała to wszystko ;-(.
Zapytacie z pewnością jak dieta. Skrzyczycie mnie pewnie i słusznie, ale nie było diety. Nic nie było. Od środy nic nie miałam w ustach z tego stresu oprócz kilku kaw, które zrobiła mi pielęgniarka (moja sąsiadka). Chyba mój organizm funkcjonuje dzięki moim olbrzymim zapasom.....a czerpać to on ma z czego. Znów patrzę na ilość Waszych odwiedzin i komentarzy. Tak sobie myślę Boże, że Ty stawiasz tych Wszystkich Wspaniałych Ludzi z Vitalii na mojej drodze, abym nie upadła ostatecznie pod ciężarem życia, abym nie odczuwała samotności i dzięki NIM zmieniła diametralnie moje życie. Kochane Moje, teraz wezmę prysznic, napiję się gorącej herbaty, zjem trochę białego sera wedle zaleceń dietetyczki i położę się na trochę, a potem idę do szpitala. Pamiętajcie, dbajcie o swoje zdrowie i najbliższych. Każdą z Was przytulam. Anka
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
joluska80
26 stycznia 2009, 14:37jestem z Tobą....modle sie o zdrówko dla Twojej dzidzi i o siłe dla Ciebie.trzymaj sie i daj znac jak córcia...a dieta...dobrze, ze nie zajadasz stresów byle czym...wrócisz do niej jak tylko corcia wroci do domu...trzymaj sie...
hefalump83
26 stycznia 2009, 12:40Jestem z tobą i mam nadzieję, że córcia wróci szybko do zdrówka. Co do męża - wiesz mam wrażenie, że jest niedojrzały emocjonalnie. Bez względu na to jakie są relacje z żoną - dziecko powinno byc dla niego najważniejsze. Zwłaszcza takie małe i niewinne. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie i córcię. Będzie dobrze.
NowaLepszaJa
26 stycznia 2009, 01:14Zmobilizowałaś mnie do wizyty u dietetyka...
madziekxd
26 stycznia 2009, 00:30w zyciu zawsze jest ze raz sa dni gorsze a raz lepsze ;)tak juz ten system mentalny swiata zbudowane niczym go nie ruszysz stoi tak od lat tysiecy ^^ a wiec w woli pokrzepienia serc chce zauwazyc ze nie bedzie zle :) coreczka jest pod opieka dobrych lekarzy i jest wiara ze wyzdrowieje co do diety to gratuluje podjecia dobrej decyzji i udania sie do dietetyka :) pamietaj walczysz o lepsza przyszlosc dla siebie i dla corci :) pozdrawiam cie mocno mocno kochana i z calych sil wierze w ciebie i to ze sie uda :)
sylwiaglizda
25 stycznia 2009, 22:46Aniu Bóg stawia Ci dobrych ludzi na swojej drodze - nie tylko z Vitalii :) Wszystko będzie dobrze! Musi być! Czekamy na jeakieś info o stanie zdrowia małej. Buziaki
asialee
25 stycznia 2009, 22:28napisz koniecznie co z Twoją córeczka bardzo się zmartwiłam tym że się rozchorowała ja również mam maluszka w domku trzymaj się cieplutko pozdrawiam
erwinka
25 stycznia 2009, 22:10Ania głowa do góry będzie dobrze a sąsiadce wielkie ukłony za bezinteresowną pomoc widać są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie a z dietką wrócisz na dobrą droge jak z córcią będzie wszystko dobrze ściskam kciuki i przytulam Cię mocno:)
ajrin4
25 stycznia 2009, 20:39Mimo wszystko napisałabym do ojca dziecka smsa. Nie spodziewam sie po nim niczego, ale krótkiego smsa bym napisała.
aatka
25 stycznia 2009, 20:29Dużo zdrowia i ciepła Wam życzę, na pewno będzie dobrze. I koniecznie podziękuj również od nas wszystkich swoim sąsiadom, to prawdziwe szczęście mieć takich dobrych ludzi obok. A mężowi wyślij SMSa jeśli uważasz że jest tego wart. Może jego sumienie i serce się odezwie. Żeby potem się nie czepiał ze nie dałaś mu szansy. Pozdrawiam Cię serdecznie i przesylam pozytywną energię.
aasia28
25 stycznia 2009, 20:05jestem z toba chociaz pierwszy raz czytam twoj pamietnik czuje i wiem ze jestes dobra osoba a twoja coreczxka napewno wyzdroweje szybko
Agusienka123
25 stycznia 2009, 18:21Aniu jestem razem z Tobą i Twoją maleńką Córeczką i trzymam za Córeczką,trzymam za Nią kciuki i wierzę że to wszystko szybko się skończy i Maleńka szybko wróci do zdrowia,a Ty Aniu popłacz sobie,bo to naprawdę pomaga,tym bardziej że przy Małej musisz być twarda,odpocznij se czasem,bo musisz być silna,wiesz co jak czytałam co się stało,to aż łza mi się zakręciła,ile to Maleństwo musiało przeżyć ile Ty jako Mama musiałaś przeżyć,ile to musiało Cie zdrowia kosztowac.Ania nie martw się teraz mężem,Ty zrobiłaś to co powinnaś zrobić,czyli poinformowałaś go a to co wydarzyło się dalej...no cóż to już nie jest zależne od Ciebie.Trzymam za Was kciuki i modlę się,by Maleńka szybko powróciła do zdrowia,trzym się dzielnie i uważaj na siebie,bo masz dla kogo żyć,całuję Was mocno
Ziza
25 stycznia 2009, 16:32Oj ty bidulko, nie marwt się na pewno twoja córcia wkrótce wróci do zdrowia, a o tego drania do się wogóle nie przejmuj, bo nie warto. Szkoda twojej energii--najważniejsza jest twoja córka i Ty! Trzymam kciuki i całuje mocno!:-)
ccaroline
25 stycznia 2009, 16:27Dużo zdrówka Twojej malutkiej córeczce!!!! Pozdrawiam
sylwusia24
25 stycznia 2009, 15:36ZDRÓWKA DLA TWOJEJ CÓRECZKI! Jesteśmy z Tobą!
aiko
25 stycznia 2009, 13:39Aniu, trzymam kciuki, aby wszystko Ci sie ułożyło. Życie czasami daje nam niezbyt miłe niespodzianki. Ja jednak wierzę, że nie bez powodu i ze zawsze z takiego doświadczenia wyciągamy jakąś naukę. Życzę zdrówka Twojej córeczce a Tobie dużo siły by trwać!!! Najważniejsze to nie stać w miejscu, tylko zawsze iść do przodu.
sweetlover
25 stycznia 2009, 13:10wszystko bedzie dobrze! coreczka wyzdrowieje, a Ty bedziesz szczesliwa patrzac jak ona rosnie i sie rozwija. zycze Ci duzo wytrwalosci i radosci i zdrowia dla Twojej coreczki. pozdrawiam!
justynka84
25 stycznia 2009, 11:52Trzymaj się. Jesteś bardzo dzielną kobitką. Tego palanta kopnij w d*** raz a dobrze, nie zasługuje na Ciebie i na to żeby być ojcem. Wszystko będzie dobrze, mała na pewno za niedługo wróci z Tobą do domu. Życzę jej zdrówka, a Tobie mnóstwo siły.
serce18
25 stycznia 2009, 09:51Zdrówka życzę dla Twojego Maleństwa :-) 3maj się.
promyczekdori
25 stycznia 2009, 08:30Aniu wiem doskonale co czujesz ja ze swoim starszym synem byłam non stop w szpitalu ma 6 ipół roku a w szpitalu był już 6 razy za każdym razem bardzo poważnie pierwsza jego wizyta w tym miejscu to jak miał 6 tygodni okropnie sie boje szpitala i wiem jak to jest Pozdrawiam i trzymaj sie cieplutko napewno wszystko wróci do normy najważniejsze że miał ci kto pomuc a mała już jest w odpowiednich rękach teraz tylko potrzebuje ciebie żeby zdrowieć żeby czuła sie bezpieczna
asyku
24 stycznia 2009, 21:34będzie dobrze!!!!trzymam kciuki!!pozdrawiam!!