Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Licencjat


Możecie mówić do mnie od wczoraj per pani licencjat :)
Tak jest, zdobyłam wczoraj swój pierwszy tytuł naukowy.

Mój wczorajszy jadłospis był dość oryginalny:

śniadanie 8:30: 2 łyżki jajecznicy ze szczypiorkiem, 3 czubate łychy twarożku rozrobionego z jogurtem?, szczypiorkiem i rzodkiewką, mały kawałek bagietki z łyżeczką masła. Do tego herbata z łyżeczką cukru. Oto moje śniadanko przed-obronowe :)

Obiadu jako takiego nie było, bo zaraz po obronie wsiadłam z tatą do samochodu i pojechaliśmy w drogę powrotną do domu. Musiałam wytrzymać do 16:00 jedynie na wodzie...

lunch 16:00. Bułka pszenna z duuużą ilością masła, plasterkiem szynki i sera żółtego, pomidorem i ogórkiem kiszonym - zakupiona na stacji. Oczywiście dalej byłam głodna, bo po 7 godzinach niejedzenia to taka bułka nie wystarczy. Cóż... Tata zjadł swoją bułkę i wróciliśmy do samochodu.

kolacja 19:00. Placek po węgiersku sprzed 3 dni (wyjadanie resztek) z sosem mięsnym i mięsem z kurczaka i mielonym Większość zostawiłam - miałam z nerwów skurczony żołądek. Do tego sałata z jajkiem i sosem jogurtowo-majonezowym.

21:00 2 ciastka z masą (coś jak Orico) + herbata owocowa z łyżeczką cukru - zajadanie stresu
22:00 jabłko

Na szczęście te wieczorne posiłki nie przyczyniły się do wzrostu wagi. 69.6 kg to mój kolejny próg utrzymujący się od kilku dni :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.