Witajcie,
Najbardziej chyba ze wszystkiego w moim postanowieniu obawiałam się kryzysu. Nie chciałam dopuścić nawet takiej myśli i twierdziłam, że mnie on nie dopadnie. Przecież wszystko szło tak jak powinno. Chudłam i byłam zachwycona wagą 70.4 kg. O tym w jakim byłam błędzie przekonałam się ostatnio. Staję sobie rano na wadzę i patrzę, a tu 73 kg. Nie dowierzałam, byłam przekonana, że to przez owulację itp. Potem zważyłam się kolejnego dnia i następnego. Moja waga waha się codziennie między 71-73 kg.Czyli przytyłam, ale jak, skoro ćwiczę, zmieniam ćwiczenia by nie były monotonne, trzymam dietę. Czasem pozwolę sobie na chleb, bo ciężko mi bez niego. Załamałam się i nie wiem co zrobić. Jestem non-stop głodna, wkurzona i bez motywacji. Ćwiczę dalej robiąc sobie przerwę 1-2 w tygodniu, lecz robię to bez przekonania. Nie wysypiam się, bo muszę wstawać co godzinę, a nawet częściej w nocy. No po prostu taka frustracja mnie ogarnia, że nie raz mam ochotę się perfidnie nażreć i mieć dosłownie gdzieś dietę i ćwiczenia. Nie wiem co już robić.
Odkryłam, że moja waga posiada inne funkcje, zważyłam się i zapisałam co wyszło:
Waga: 71.6 kg, Fat: 30.8, Tbw: 48.5, Bone: 3.4, Mus: 37.7.
Chyba muszę przetrwać ten kryzys i wziąć się za siebie, ale na chwilę obecną nie mam sił.
zurawinkaaa
2 marca 2019, 21:35Waga potrafi namieszac. U mnie jak mało snu to zawsze wzrost. U ciebie pewnie też... Nie przejmuj się , rób swoje. Waga w końcu spadnie. Powodzenia
pulciaa
3 marca 2019, 08:43Będę czekać cierpliwie:-)
fitball
2 marca 2019, 20:14hmm, no to tak dziwnie ta waga sobie pogrywa, ale na pewno ruszy ;) będzie dobrze
pulciaa
2 marca 2019, 20:42Mam taką cichą nadzieję, że waga ruszy. :)