Dwa dni nie byłam na spacerze i waga podskoczyła znowu do 64 kg Ale jak tu wychodzić na długo w takie upały? Przed południem siedzimy na balkonie, bo tam cień, a świeże powietrze maja maluchy. Hulałam sobie wczoraj na hulahopie, ale jak widać t nie wystarczy. Trudno, jem dużo mniej niż do tej pory, więc efekty i tak wkrótce powinny być. Czuję, że pojemność mojego żołądka jest już znacznie mniejsza. Szybciej niż kiedyś czuję się najedzona. I już nie wciskam w siebie na siłę resztek, tylko bezczelnie zostawiam resztki na talerzu. Po dziecku tez już nie jem. Wolę wyrzucić. Trudno, nie jestem śmietnikiem. O!
Zauważyłam też, że na smutki reaguję inaczej niż zawsze. Teraz nie mam apetytu, więc jest OK. A że od dłuższego czasu nie dogaduję się z mężem i waham się co zrobić z tym fantem, to smutku jest sporo. Więc może będzie to miało chociaż jakiś plus- utratę wagi. Choć łudzę się jeszcze, że się facet ogarnie i coś z sobą zrobi, żeby ratować nasze małżeństwo. E, szkoda gadać.
W każdym razie ja się nie poddaję mimo tylu nieudanych prób. Moja waga i wygląd mnie nie satysfakcjonują i to się zmieni.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
mathka
3 lipca 2010, 09:30Bo szkoda wyrzucić.. i czasem świnstestwo zwycięża - właśnie pyszne płatki kukurydziane o smaku jabłkowym (z mlekiem) uśmiechają się do mnie... Na razie się opieram, muszę szybko zjeść śniadanie, by w tym opieraniu się wytrwać ;) Współczuję Ci kłopotów z mężem :( Ja z moim też ostatnio jesteśmy pod wozem :/ Tylko chodzę i mówię bratu "Nie żeń się" (bo nie mogę powiedzieć "nie wychodź za mąż" ;)) Pozostaje mi tylko czekać na lepsze czasy :] Życzę, by do Was przyszły jak najszybciej :) Oraz waga i wygląd Cię cieszyły :)
membrillo
3 lipca 2010, 08:53też kiedyś miałam opory z resztkami, ale fakt jest taki, że albo dodatkowy wałek na biodrach, albo do kosza.. walcz dalej :)