Niestety, nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli.
Wreszcie doczekałam się sobotę i z niecierpliwością wstałam na wagę, a tu... nic! Nic mi nie pokazała :O Odmówiła totalnie współpracy. Padły baterie- akurat teraz! Jak wróciłam z nowymi, to już było po południu, więc musiałam poczekać do niedzieli. Jak już zważyłam się, to byłam trochę zawiedziona... Chociaż waga pokazywała 93,7 kg czyli -1,3 kg, to spodziewałam się większego spadku. Cały tydzień na zupach i straciłam tyle co bez diety (czyli z zachowaniem 1500 kcal). Co prawda, były grzeszki lody czy chociażby chleb, ale też nie można się katować... Teraz nie wiem, czy trzymać się dalej czy jednak jeść jak przed tym, tylko może w końcu dodać trochę więcej ruchu?! Oczywiście nie siedzę cały czas na tyłku (tylko w pracy), bo mam długie spacery co wieczór z dzieckiem, a w weekend działka. to myślę, że muszę chociaż z godzinkę dziennie poćwiczyć, żeby to ruszyło.
Nelawa
27 maja 2019, 10:54przecież to naprawdę duży spadek, nie ma się co obwiniać. a ćwiczenia na pewno rozruszaja metabolizm, myślę, że 2- 3 razy w tygodniu,powinno wystarczyć
RADUGA
27 maja 2019, 11:16No to od dziś dołączę ćwiczenia :) Już czuje te jutrzejsze zakwasy :D