Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I will get there 1/45


Od kilku tygodni w miarę regularnie chodzę 2-3 razy w tygodniu na tabatę. To nie jedyna moja aktywność ale zdecydowanie ulubiona. 
Pamiętam pierwszy raz. Ćwiczenia robilam na pól gwizdka, lapiąć ćwierć oddechu i rzucając się lapczywie na wodę. Pamiętam, jak po zajęciach wyszlam do wodopoju i pilam próbując się ochlodzić. 
Dziś nie wykonuję ćwiczeń tak szybko jak trenerka czy niektóre dziewczyny. Ale jestem z tygodnia na tydzień silniejsza. Nie robię przerw, nie wypijam calej wody, nie tracę oddechu. Robię szybciej, lepiej. 
jestem lepsza od samej siebie. Tej z wczoraj. Ale slabsza od tej jutrzejszej. 

Nie patrzę na zgrabne dziewczyny z zazdrością. Raczej z myślą ja też to osiągnę. Chcę, mogę, będę wytrwala.

Dzień w dzień walczę z moimi slabostkami, niechciejami. Wewnętrznym leniem, który w ostatnim roku we mnie zamieszkal. Tylko uczucie rozczarowania samej siebie, już wieczorem z glową na poduszce, jest gorsze niż ta niechęć do naciągnięcia sportowych gatków na cztery litery. 

A ja odliczam do pierwszych wakacji w tym roku 1/45 

  • aenyewe

    aenyewe

    26 stycznia 2018, 14:10

    Pierwsze wakacje w tym roku? Zazdroszczę, ja nie byłam na wakacjach od 5 lat, o niczym innym nie marzę tak jak odpoczynku z dala od wszystkiego :D Fajnie, ze jest progress

  • idajuliaantonina

    idajuliaantonina

    26 stycznia 2018, 14:09

    super, ważne, że robisz postępy :)

  • svana

    svana

    26 stycznia 2018, 13:34

    najważniejsze to pozyttwyne podejście.Trzymam kciuki :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.