Udało się! Nie połakomiłam się na nawet jednego, maleńkiego pączusia :) "Brawo Ja", aż chce się skakać z radości.
Kolejne wyzwanie to weekend - jak nie podjadać, gdy prawie cały dzień jest się w domu? No i jeszcze "ostatki" - czy nie pokuszę się na imprezę? no a jak impreza to i jakieś %...
Zaczynam znów spisywać co jadłam. Mało kalorii, ale dużo "zielonego" ;) przynajmniej się staram.
Śniadanie: pełnoziarniste pieczywo z serem i szynką drobiową, zapieczone w formie tosta + kawa
II Śniadanie: wafel ryżowy, 3 pomidorki cherry, 3 rzodkiewki + zielona herbata
Obiad: kotlet mielony z indyka z otrębami - duszone na patelni + ogórek w sosie musztardowym (domowe zaprawy) + 1/2 torebki ryżu jaśminowego
Podwieczorek: mandarynka + jabłko
Kolacja: sałatka (mieszanka sałat + pomidor + ogórek świeży) + kromka chleba pełnoziarnistego z szynką drobiową.
17 dzień na diecie.
Chyba nigdy tyle nie wytrwałam :P
Przynajmniej orbitrek mi już nie straszny - wczoraj 30 minut intensywnie.
baklazanowa55
9 lutego 2016, 12:16Ja też nie zjadłam a gdzie się nie pojawiłam widziałam całe półki i stoły z pączkami :D Nawet jakoś ochoty specjalnie na nie nie miałam... ... podejrzane :D Gratuluję :) Mały sukces który daje wiele radości.
angelisia69
5 lutego 2016, 16:50jak sie siedzi caly dzien w domu,to mozna sobie poszperac w necie,poszukac jakis fajnych zdrowych przepisow i pokombinowac ;-) moze jakies zdrowe ciasteczka,babeczki lub inne rzeczy ktore mozna dluzej przechowac.Troszke malo jedzonka mi sie wydaje u ciebie