Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
szok i wreszcie dzień wolny


hej,

w ostatnim wpisie mówiłam, że płakałam jak ćwiczyłam z Ewką, ale szał by now to był następnego dnia,zakwasy na maxa, ledwo się ruszałam, kurcze tak dobrze ćwiczyłam a co!!!Weekend miałam pracujacy, zapieprz był nie ukrywam. Dziś za to dzień wolny, stwierdziłam, ze może jednak odważe się i wejdę na tą wagę, weszłam....74kg...hmmm powiem szczerze dawno taka utuczona nie byłam....ale dawno też nie wpiep***łam tyle wieczorem, słowo do cenzuralnych nie nalezy, ale idealnie opisuje sytuację...na słownie poszłam,bieg i marsz pod górkę, w sumie 75minut, mniej więcej 9,5km, wróciłam prysznic i elancyl, złoty standard;P potem muszę koniecznie ogarnąć specjalizacje i zasłonki, w sensie,żabki wymienić, bo co druga popsuta, tak zamaszyście zasłaniam i odsłaniam okna. A z rzeczy miłych i przyjemnych to zamówiłam sobie perfumy Versace Versense,ponoć fajne zobaczymy jak będą się komponować z moim ciałem. Ach i w pracy spotkałam fajnego faceta, miło się rozmawiało i chciałabym go spotkać raz jeszcze tylko ciekawe jak, bo namiarów nie mam...zreszta znając moje szczęście to pewnie jest w jakimś związku, koniec biadolenia buziaki

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.