Tak jak pisałam w poprzednim poście, wstrzymaliśmy się ze staraniami o dziecko. Jak bywa w takich sytuacjach, w wigilię Bożego Narodzenia dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To były najwspanialsze święta, sylwester i początek roku w moim życiu. Do czasu, niestety...Płód okazał się uszkodzony, serduszko maleństwa przestało bic i musiałam poddac się zabiegowi. Nasz świat się zawalił, pobyt w szpitalu jakoś zniosłam z niewielką liczbą wypłakanych łez, ale w domu, pustym domu...nie dało się nie płakac. To takie trudne dla matki, matki która od 2 lat pragnęła, starała się o to szczęście. Matki, której zostało to odebrane. To był ciężki czas, pogrzeb...ten malutki grób...Potem jeszcze miałam stłuczkę samochodem...Pomyślałam, że:
1)strach pomyślec co przyniesie mi reszta roku skoro tyle tragedii wydażyło się w 1,5 miesiąca od początku roku;
2)ale przecież może byc tak, że tragedie w tym roku już "wyczerpałam" i teraz będzie już tylko lepiej;
Niestety, okazało się, że życie szykuje mi scenariusz nr 1. Tydzień przed moimi urodzinami dowiedziałam się, że koleżanka została potrącona przez samochód i niestety nie żyje...pochowana została w moje urodziny...w dzień jej śmierci dowiedziałam się też, że moją mamę czeka poważna operacja(a ja nie mogę przy niej byc bo mieszka w Dani), boję się bo nie widziałam jej od wakacji, czyli już 7 miesięcy a przez operacje nie wiadomo czy przyjedzie na Wielkanoc. Ale to nie koniec, zadzwoniła wczoraj, przekażała mi straszne wieści...miała wypadek samochodowy...na szczęście jest cała, oby nic nie wyszło z czasem. Boję się tego roku, naprawdę boję się każdego dnia, boję się odbierac telefon, jakie jeszcze wieści w nim usłysze. Co jeszcze na mnie spadnie???
Postanowiłam odmienic swój straszny los i zrobic coś dobrego dla siebie. Od dwóch tygodni jestem na diecie...Jak narazie jest mnie mniej o 2,5kg. Cieszę się z każdego grama, wiecie jak to jest, byle na wadze z każdym ważeniem widziec coraz mniej. Mam nadzieję, że na stałe odmienie swój los.
Aniutka2015
8 marca 2015, 12:30może się wymądrzam, ale czasem złe myśli przyciągają złe rzeczy...więc myśl pozytywnie. Cały czas nie może być tak źle, w końcu to co złe w Twoim życiu się skończy. Jest taka stara piosenka Budki suflera i jak dzieje się coś złego to zawsze sobie ją nucę "a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój".I jakoś mi wtedy lepiej, bo wiem że wstanie lepszy dzień. Trzymam kciuki, nie poddawaj się!!!!
Victtory
8 marca 2015, 11:39Bardzo mi przykro, tyle nieszczęść...przynajmniej waga spada w dół