Jestem tutaj codziennie, odwiedzam Wasze pamiętniki, ale jakoś nie umiem sie zmobilizować żeby coś napisać. 65 dzień diety, a moja waga waha się między 112 a 113. nie umiem przejść magicznego progu. Już myślałam, że 109 uda mi się osiagnąć jakiś czas temu. Przy poprzedniej diecie też schudłam do ponad 110 kg, ale nie umiałam spaść niżej. Troszke mnie to znięchęca. Próbuję jednak wytrwać żeby nie zaprzepaścić tego co osiągnęłam. W sylwestra idę na imprezę. Przydałoby sie jeszcze schudnąć z 10 kg.
kobaltka
16 listopada 2011, 16:05spinamy pupcie i dietkujemy dalej :)
sylwia.sylwia1
11 listopada 2011, 18:46MOJA WAGA TEŻ STOI W MIEJSCU,KIEDYŚ DENERWOWAŁAM SIĘ I ODPUSZCZAŁAM,ALE TERAZ WIEM,ŻE NIE WOLNO SIĘ PODDAWAĆ I RUSZY!!!!! POZDRAWIAM I TRZYMAM KCIUKI!!!!!!!
Alianna
7 listopada 2011, 08:45To naprawdę dobrze działa. I nie poddawaj się. Waga odpuści. Każda z nas ma takie magiczne progi. Myśl o tym, jak będziesz wyglądac 10 kg lżejsza na sylwestra, myśl intensywnie i wyobrażaj sobie siebie jako szczupłą dziewczynę, bo śliczna już jesteś... Pozdrawiam.
Pyniowa
6 listopada 2011, 15:33Mam podobnie jak Ty... też nie mogę przejść cholernego progu 120 kg, zawsze coś wypada, a to wpadki żywieniowe, a to stres, który zajadam... i tak lawiruje koło tej 120-stki... ale nie mogę zobaczyć 1 na drugim miejscu. Ale wiesz co, nie zamierzam się poddawać, w końcu puści ta waga i pójdzie w dół! To co, nie dajemy się?
duszka189
6 listopada 2011, 15:01Laska pisz codziennie nawet o tych błahych sprawach to da ci większa kontrole nad odchudzaniem, mówię ci a nasze wsparcie i rady są bezcenne!!!!!!!!!!