I tak mija pierwszy tydzień (8 dni), zrobione niemalże 20 km. Biorąc pod uwagę, czwartkową delegację i środowe popołudnie gdzie musiałam się do niej przygotować, a piątek i sobota deszczowe wynik uważam za bardzo dobry, jak na powrót do gry.
Staram się nie jeść niczego o wysokim IG, nie zawsze mi to wychodzi. Najgorszy był czwartek po prawie 20 godzinach na nogach musiałam w międzyczasie zgodzić się na obiad w knajpie, w której nie było nic co mogłabym zjeść bez wyrzutów sumienia.
Kolejny tydzień tym razem z okresem, więc pewnie i mój zapał podupadnie. Prawdopodobnie za kilka/ kilkanaście dni mój K wyjedzie do pracy za granice. Zobaczymy co przyniesie nam czas....