Hejka:)
Wcześniejszy post nie był raczej pozytywny, ale teraz mam dobre wieści. Od ostatniego posta udaje mi się utrzymywać dietę i nawet zaczęłam biegać (co drugi dzień, ale liczy się, że biegam). Ćwiczę codziennie. Jak biegam, to raczej tylko na brzuch i rozciąganie (nie chcę przeciążać mięśni), a w inne dni to najczęściej trening Ewci dla Akademii DetoCell (na marginesie - bardzo polecam).
Ogólnie mam ciężko w pracy, bo jestem w Niemczech i pracuję w gastronomii. Przede wszystkim fizycznie. Taka osoba od wszystkiego. Ale daję radę, chociaż wcześniej było ciężko coś nawet zjeść, ale teraz mam chwilę czasu i jem mniej więcej w połowie zmiany, a międzyczasie podjadam sobie co jakiś czas warzywa.
Wiecie co, chciałabym się cieszyć tym, że mi wychodzi, ale jakoś "życie" mi nie daje. Cały czas problemy, to w obecnym domu, to jeszcze gdzieś i stres oraz tęsknota za domem. Serce boli i dosłownie, i w przenośni :( Ale wiecie co mnie tu trzyma... tzn. ażeby wcześniej nie wrócić? To, że za te 3-4 tygodnie chcę wrócić taka, że wszystkim kopary opadną. (Oczywiście też chcę zarobić... heh). Na pewno nie skończę prowadzić diety, ale w końcu najbliżsi przekonają się, że ja nie tylko gadam o odchudzaniu, ale już to robię i dobrze mi idzie. Chciałabym też, żeby mój facet się mną bardziej zainteresował, widział naprawdę atrakcyjną kobietę, był mniej oschły :(.
Podsumowując moje dzisiejsze posiłki to zjadłam: 2 szklanki mleka, 3 razowe bułki z serkiem, serem żółtym, pomidorami i jedna z wędliną, kilka pomidorków koktajlowych, kilka plastrów ogórka, coś chyba jeszcze podjadłam, ale już nie pamiętam. Trochę mało, ale jakoś dziś nie miałam apetytu. Wczoraj podobnie plus obiad. A jutro zrobię sobie jakąś zupkę. Taką mam już ochotę na zupę. (tutaj mam bardzo ograniczone korzystanie z kuchni, bo nie jestem u siebie, tylko u wujostwa i raczej muszę zjeść, co jest ugotowane, a niestety oni nie mają wyrobionych zbyt dobrych nawyków żywieniowych, więc staram się wybierać, co najlepsze i to jeść)
Rozpisałam się, ale leżało mi to na duszy i musiałam się wygadać:) Już mi lepiej :)
Dzięki, że jesteście i mnie wspieracie :* Buźka
MinusPlus
9 sierpnia 2014, 08:37Wytrwałości życzę i powodzenia żeby wszystkim opadły kopary i żebyś Ty się lepiej czuła sama ze sobą ;)