Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Metamorfoza?....


Zarejestrowałam się tu, bo może znajdzie się ktoś, kto wesprze mnie w spełnieniu mojego marzenia. Chciałabym patrząc w dół nie widzieć swojego brzucha a stopy. Chciałabym móc ubrać sukienkę i nie czuć się jak clown, chciałabym pierwszy raz w życiu poczuć się 100% kobietą... chcialabym poczuć się atrakcyjna.

   Moje całe życie od najmłodszych lat przepełnione było brakiem akceptacji co do mnie... Wyśmiewana, nieakceptowana, samotna... To zniszczyło moje studiowanie a zaczęło się już w przedszkolu.... Podstawówka była męką... Mam problem ze stawami (biodra, kolana) i kręgosłupem (zwyrodnienie szyjne) dzieciaki nienawidziły mnie, bo byłam wolniejsza od innych. W wieku 10 lat przeszłam swoją pierwszą depresję... Tyłam, bo nie mogłam ćwiczyć. Nie było po co wychodzić na dwór, skoro nie ma się żadnych znajomych...nawet nie miałam psa, żeby chociaż na spacer wyjść... Poza tym... Mój wiecznie wystający brzuch to wina takrze skrzywienia kregoslupa... On zawsze będzie wystawał, ale gdybym ważyła mniej- wystawał by trochę. teraz jest to jedna wielka kupa galarety. Jest mi wstyd za siebie i swoje ciało. 

 W 2008r. wyjechałam do Poznania. Chciałam się usamodzielnić. Znalazłam pracę za marne pieniądze, gdzie zapieprzałam jak wół. Scudłam 10 kilo przez 5 miesięcy. Czasem po prostu nie było kiedy zjeść- był czas tylko na sen albo pracę. W koncu polubiłam uczucie pustości w żołądku- miło było czuć się rzeźko w porównaniu do tego, co było kiedyś, parę lat temu (czyli tego, że zawsze do jedzenia dostawałam porcję dla dorosłego człowieka, zjadałam wszystko, czyli przejadałam się- bo kazali, żebym głodna nie była- a potem nie mogłam się ruszać i resztę dnia przesypiałam, wstając dopiero na późną kolację i znów spać) Kiedy schudłam (kwiecień 2009) mój brat miał ślub. Byłam dumna ze swojego wyglądu: Poczułam, ze mam biodra, troszkę je widać i nie są ukryte w tłuszczu, wałeczki pod pachami zniknęły a pośladki wyglądały jak pośladki a nie szafa 3-drzwiowa. 

Potem było mniej fajnie. Zmieniłam pracę na siedzacą, straciłam faceta, kiedy przyjeżdżałam do domu to rodzice dosłownie mnie paśli "oj, za chuda jesteś", a jak powiedziałam, że chcę n obiad 2 ziemniaczki a nie z 15 to wybuchała prawie awantura, bo przesadzam i jem za mało...

W grudniu poznałam nowego mężczyznę, i od lutego jesteśmy zaręczeni. Mieszkamy razem. Dla niego jestem najpiękniejsza, ale ja wiem swoje. Widzę się w lustrze. Nikt nie chciałby sypiać z górą tłuszczu. Nie przesadzam- to mój realny obraz. Musze to zmienić, bo nie wiem jak dlugo wytrzymam ze sobą. Jest mi strasznie źle w tym ciele. Chcę, żeby wróciło moje cialo z przed roku. Bylo prawie idealne. Udało mi się schudnąć do 54kg i było cudownie.

Teraz jest gorzej niż było. Wyleczyłam się z nałogu pochlaniania chipsów,który mialam przez całe życie. Nie jem czekolady (chyba, ze raz na rok gorzką, bo tylko tą lubię) nie umiem sobie jednak odmówić pepsi i na pewno tego nie zrobię; oraz fajek... chociaż bywa, ze nie palę parę dni... (a palę najsłabsze jakie są na rynku i to mentolowe) Prócz tego jestem leniwa- nie uprawiam sportów bo ze wzgl na zdrowie- nie mogę. Nikt nie daje mi wsparcia. Mówią, że nie potrzebne mi odchudzanie...tyle, ze mi jest źle w tym ciele... Wesprzyjcie mnie. Pomóżcie.



  • sivuha

    sivuha

    23 września 2010, 19:16

    Może i taka waga jest ok, ale nie przy moim wzroście... Żeby osiągnać swój cel muszę schudnąć co najmniej do 52kg... Mam nadzieję, ze pisanie tutaj mi pomoże i w końcu coś zrobię... Chcę mieć figurę jak mój narzeczony- szczupłą i jędrną. :) Uchowalo się tylko jedno zdjęcie z tamtego okresu(gdy byłam chuda)... co prawda jest nieostre, lecz widać moją figurę:) zdjęcie dostępne (póki co tylko dla zainteresowanych, na NK. Poźniej przeniosę je tutaj. Pozdrawiam i dziękuję za wpisy.

  • uliczka7

    uliczka7

    23 września 2010, 19:01

    No to dziewczyno do roboty :) Jesli źle sie czujesz ze swoja wagą to wyjścia nie ma- trza brać dupę w troki , wyznaczyć cel, wymyślić sposób i działać. Patrzę na twoją wagę- 61 kg...chciałabym tyle ważyć !!!! Dasz radę. Masz jakiś pomysł? Konkretną dietę? Ja też znów podjęłam trud odchudzania- mam do zrzucenia jakieś 5 kilo. Planuję swój cel osiągnać do świat. Ty jestes młodziutka....pójdzie gładko zobaczysz:) Życzę powodzenia :)*

  • dimara

    dimara

    23 września 2010, 18:54

    które zasłania mi stopy......

  • czarnuszka88

    czarnuszka88

    23 września 2010, 18:50

    Witaj. Jezeli czujesz ze potrzebujesz schudnac pare kg to tak zrób, ludzie powinni Cie wspierac i tutaj te wsparcie znajdziesz napewno. Trzymam za Ciebie kciuki . Napewno dasz rade. Tylko pamietaj zeby sie nie głodzic

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.