Jestem słaba...
I nie chodzi tutaj w najmniejszym stopniu o odchudzanie.
Nie potrafię wykłócić się o swoje.
A to jest chyba najgorsze co może być w dzisiejszych czasach. W każdej pracy prędzej czy później dochodzi do sytuacji kiedy ktoś zaczyna mnie wykorzystywać i ja nie potrafię się postawić.
Nie znoszę bezpośredniej konfrontacji i jeśli do takiej dochodzi zawsze czuję że jestem na przegranej pozycji.
A nawet kiedy wiem że mam racje wolę dać spokój niż wywoływać kłótnie.
Wk.....ia mnie to strasznie ale nie potrafię nic z tym zrobić. Mój K. już nawet nic nie mówi na ten temat bo wie i ja wiem że miał racje kiedy wiele razy mówił mi że powinnam się postawić w takiej czy innej sytuacji. Ale ja nie potrafię.
NIE POTRAFIĘ!
To chyba ta moja niska samoocena w każdej sferze mojego życia tak mi bruździ.
Smutna jest świadomość że za każdym razem kiedy trzeba się postawić ja nie daje rady.
Idę wylać z siebie trochę potu żeby wyładować swoją frustracje.
W złości ćwiczy się najlepiej..