I Stało się : jestem w II fazie. Na razie pozwoliłam sobie na płatki z rana. Owoców mi się na razie nie chce.
No i mam bilety na Leszno!! Cieszę się jak głupia, wiem, ale ja kocham żużel. Po to się sprowadziłam do GW, żeby łazić na żużel.
Poza tym : waga 64 kg. I to jest piękne, prawda?
Moje menu :
I - musli, kawa z mlekiem
II - twarozek z rzodkiewką, jogurt 0%
lunch : surówka z warzyw + pieczona pierś z kurczaka - 1/2 porcji
obiad w domu : gulaszowa bez ziemniaków
kolacja : jajko z mikrofali, warzywa : pomidory, papryka, ogórek
W weekend dietowo było poza uszczknięciem niteczki z waty cukrowej, którą PiW i córa zakupili sobie na koniach. Poza tym w ramach słodyczy cola light. I dalej juz bezgrzesznie.
Aaaa zapomniałabym, nareszcie kupiłam rybki do akwarium, na krewetki muszę poczekać aż mi się roślinka (mech ) rozrośnie, żeby krewetki miały sie gdzie chować. A więc krewetki przybędą po majówce, za 2 tygodnie.
Weekend na sportowo; dużo chodzenia, dużo ruchu, nawet rower był zaliczony. Jest dobrze, oby tak wytrwać.