Czyli zła, zmeczona, zniecierpliwiona.
Wkurzam się tą atmosferą świąteczną...Radio atakuje ze wszystkich stron durnymi piosenkami świątecznymi, wszędzie choinki, lampki, bombki, ludzie łażą jak zombie, bez ładu, składu..snują się. Do szału i łez doprowadza mnie jak zwykle piosenka "Driving home for christmas"... zawsze mam doła jak ja słyszę, bo w tym roku nie jade na święta do domu...Nawet trójka poddała się tej atmosferze, jedynie na czwórce muza dla mnie spoko, niestety dla koleżanek z biura rap, hip - hop polski raczej niestrawny jest. A ja odkrywam ten polski rap w dobrym wydaniu. Jedyna rzewna, do bólu kiczowata piosenka, przy której nie rzygam to oklepany "Last christmas". Tylko dlatego, że zawsze marzyłam o świętach w takiej scenerii jak w teledysku..., gdzieś wysoko w górskim schronisku, pod zwałami śniegu, na nartach, na luzie... Takie święta jeszcze przede mną, mam nadzieję. Póki co męczę się w realiach gorzowskich.
Zmęczona, bo ... w pracy urwanie głowy, w domu - jak to w domu, drugi etat. A ja nie mam energii generalnie. Świąteczne porządki olałam już po pierwszym dniu sprzątania. Jakoś święta się odbędą niezależnie od tego czy zalega mi kurz na grnych półkach, czy nie. Generalnie cośtam ogarnę, syfu w końcu nie ma, ale nie pastuję, nie poleruję. Jestem na nie.
Zniecierpliwiona sytuacją w pracy : ciągle kwękają, ale jak ty kwękasz to źle. Szefowa ciągle coś przerzuca na innych, na mnie. A ja mam swoich obowiazków nawał. No żebym ja jej głupie pisma przewodnie pisała, to już zenada.
Miałam wczoraj biegać, padał deszcz (a gdzie śnieg?!) więc nie poszliśmy, za to miałam kosę z PiW, bo wkurza mnie jego urlop (nie w czas), jego zachowanie. No musze się przyczepić do czegoś, padło na niego.
Co do włosów, tak jak przewidziałam, nie moge znieść tych rudo-czerwonych odrostów. zapodaję dziś granatową czerń i mam nadzieje, że wyjdzie w miarę.
Dieta znów okazała się dietą na przytycie. Nażarłam się wczoraj kiełbasek z fileta nadprogramowo, nie ogarnęłam się na czas i tak wyszło głupio. Dobrze, że słodyczy nie było pod ręką.
Dziś :
I - płatki, kawa
II - jogurt, jabłko, pomarańcza
lunch - brukselka, resztka curry
obiad - 2 gołabki
przekąska - kawa z mlekiem
kolacja - nie wiem, najlepiej nic.
barbra1976
14 grudnia 2011, 21:47na szczescie kocham te wszystkie kicze,swiatelka i cuda na kiju,i swieta w ogole,spotkanie z ludzmi ulubionymi:))taki pomysl na swieta na nartach cudny jest jednakze,ale mysle ze nie w tym zyciu dla mnie,ukochany nart nie zna i nie chce:)a bez ukochanego nie ma swiat...
Agujan
14 grudnia 2011, 17:43zamieszania przedświątecznego NIENAWIDZĘ choć święta mnie rozmiękczają do bólu... wszystkie kiczowate hity też... Wzruszam się i wstydzę że taka durna jestem jednocześnie ...