Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wracam


Po dłuuugiej przerwie wracam ze zwieszoną głową, powłócząc nogami...no cóż, taka chyba moja uroda : brak silnej woli, brak jakiejkolwiek woli...Właściwie dobrze mi tak jak jest. Z drugiej strony jednak nie, nie jest mi dobrze.

Ostatni miesiąc był pod względem stresu i pracy zabjczy dla mnie...Jadłam byle co, byle jak...jedyny plus, że pory posiłków zachowane były jako tako. Ale ostatni tydzień to już szaleństwo - litrowa cola light, batony Kinder....mój mózg domagał się węgli, i to tych węgli niezdrowych. Domagał się podwójnie, gdyż zarzuciłam używanie cukru i słodzików. Ruchu nie było, jeśli nie liczyć ciągłego dreptania na trasie futon-lodówka. Dałam sobie dyspensę, zaraz święta (jadę do rodziców) więc nie mam nastroju na "zdrowy tryb życia". Ale po świętach z podkulonym ogonem wracam na SB - ten sposób jedzenia najbardziej mi odpowiadał, najlepiej się czułam stosując te zasady. I to jest kierunek, w którym chcę podązać. Ja wiem...historia mojego pamiętnika jest bezlitosna : ciągła sinusoida, góra-dół...Musze się psychicznie podbudować i zamiast do dietetyka udam się do mej kuzynki (psycholożki)  na seanse budowania własnej wartosci. I to będzie najlepsza inwestycja w siebie.

Weekend tragiczny : pogoda fatalna - deszcz, śnieg, wiatr, nie zachęcała do spacerów. Spędziłam więc weekend na kanapie z ksiażką/pilotem w ręku, na tabletkach przeciwbólowych (odezwał się kręgosłup i stawy kolanowe - dzwonek, żeby się odchudzić). Cały ten przedświąteczny zgiełk jakby mnie nie obchodzi....

Do brzegu, moja pani....więc jadłospis na dziś :

I - małodietetyczne płatki zbożowe (niektóre oblane czekoladą) z suszonymi owocami + szklanka mleka 0.5%, kawa z mlekiem

II - jogurt mały, jabłko, kiwi, herbata bez cukru

lunch - 1/2 główki kalafiora gotowanego, zapieczona z 2 trójkącikami serka topionego (paprykowego)

obiad - kotlet mielony, garść frytek (tak wiem ), ogórek kiszony

przekąska - kawa z mlekiem

kolacja - zestaw : pomidor, ogórek, rzodkiewka, plaster białego sera

Menu do dupy....dobrze, że jakaś regularność jest.

Poza tym : symbolicznie zadałam pytanie Panu i Władcy ( a jego zdanie i tak mam gdzieś, ale zapytać wypadało) czy ma coś przeciwko nowemu tatuażowi....Otóż nie ma nic przewciwko (a jakie to by miało znaczenie gdyby miał?!) ale delikatnie mi przypomniał, że miałam odkładać na korony na moje biedne jedyneczki....no i miałam zamykać naczynka....Co tam, dam radę !

 

  • Morinho

    Morinho

    3 kwietnia 2012, 11:58

    Ja bym tam wybral tatuaz :) Witaj na nowo !

  • AMORKA.dorota

    AMORKA.dorota

    2 kwietnia 2012, 22:16

    ja juz myslałam,ze zaginełaś w akcji......ja tez z gorzowa i ta sama aura,ale łaziłam w weekend ile wlezie,to chyba kwestia chęci,a i ja mam psa,więc mus to mus.bo inaczej siurnie w domu..........podrawiam

  • Agujan

    Agujan

    2 kwietnia 2012, 13:56

    nie :( w pracowym zamieszaniu zapomniałam zaklepać termin. Ale obiecuję sobie że w tym tygodniu pójdę.

  • Agujan

    Agujan

    2 kwietnia 2012, 11:37

    Twój wpis jest dla mnie dziś jak wyrzut sumienia bo też rozłąka z vitalią przełożyła mi się na bratanie z dodatkowymi kg...ech

  • jovita28

    jovita28

    2 kwietnia 2012, 10:33

    najważniejsze, że sie zmobilizowalas i wracasz na dobre tory . tak więc trzymam kciuki za silna wole . Niestety weekend był paskudny i zawsze taka pogoda powoduje podjadanie

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.