A jesień wciąż trwa...
Ale są dni ,że mimo mej do niej miłości...chciałabym, by minęła:)
Męczą mnie nieco te poranne, zimne deszcze, przed którymi nigdzie nie można się ukryć.
Brrr...
Coraz rzadziej zastaję przed drzwiami bajkowy krajobraz...
złote drzewa i delikatne promienie wschodzącego słońca, rozproszone w nisko nad ziemią zawieszonej mgle...
Specjalnie wstawałam wcześniej by móc nasycić oczy i ducha tym widokiem...
Nie jestem rannym ptaszkiem...
szczerze to nie znoszę wcześnie wstawać... i jest to bardzo przewrotne...
bo kocham poranki:):):)
To najpiękniejsza pora dnia... te chwile, gdy wszyscy śpią i zdaje się ,że jestem jedyną istotą ludzką na tym świecie:)
Uwielbiam te wonie... przyciszone dźwięki...
a nade wszystko mgłę właśnie, i ten czarowny osad atmosferyczny na wszelkich powierzchniach... Przyjemne uczucie ścierać go palcem z mijanych płotów..
Zdaję sobie sprawę ,że jestem nieco porąbana:)
Powoli dobijam do czterdziestki, a wciąż zachwycam się światem jakbym go pierwszy raz widziała:)
To chore...:):):)
Ale wiecie co?
Nie mam zamiaru się leczyć:)
Mąż mówi, że za bardzo skupiam się na detalach... może...
Ale czy mnie z tym źle?
Myślę, że to całkiem fajne odchylenie:)
Czytałam Wasze komentarze...
Kurcze... jakie Wy wszystkie jesteście fajne...
Komentarze jak zawsze sprawiły mi dużo radości, ale jeden zwrócił moją uwagę szczególnie...
Otóż czas jakiś temu Poziomeczka opisała mi jesień w Irlandii...
Z tego krótkiego opisu biła jakaś taka tęsknota.. Pomyślałam, że nie jest łatwo na emigracji, że zawsze chcemy być gdzie indziej niż jesteśmy, robić coś innego niż robimy...
I nagle doszłam do wniosku, że granice geograficzne nie mają żadnego znaczenia.
Tak naprawdę to wszyscy jesteśmy emigrantami...
Stale za czymś tęsknimy, podążamy w nieznanym kierunku, szukamy własnej przestrzeni...
Człowiek jest zawsze nieco samotny w poszukiwaniach własnego miejsca... tożsamości... i szczęścia może...
Bredzę?
Bardzo możliwe...:):):)
w sumie trochę sobie chlapnęłam rumu do herbaty...:):):)
A to zawsze bardzo rozwija myślenie:)
Przynajmniej u mnie:)
Kończę...
ale musicie jeszcze coś pooglądać:)
Julcia0050
8 listopada 2012, 06:39Ale się pięknie jesiennie w tym wpisie zrobiło :) szkoda że za oknem deszczowo i szaro....:( mnie również ta jesień zniechęca, nie mogę się doczekać pierwszego pięknego białego poranka, niestety w Pzn jeszcze takowego nie było :/ ja akurat zimę kocham ponad wszystko, ma swój wyjątkowy klimat...i te drzewa skąpane w śniegu... ;))) i na śnieżki można pójść ;P uwielbiam :)) a z tymi porankami mam to samo....cisza, spokój, tylko ja, śniadanko, poranna kawka....celebruję każdą chwilę ;))) miłego dnia Ci życzę :* ściskam mocno :)):*
ania9993
8 listopada 2012, 00:19cudne te zdjecia:) buziaczki:)