Kiedyś wszystko było proste. Jak była zima, to musiało być zimno. A teraz jest dziwnie i wszystko się pomieszało. Koniec listopada, a pogoda w górach bywa zdradliwa. W Karkonoszach powinien leżeć już grubym dywanem śnieg, ale wtedy prawie go nie było. W Górach Orlickich również nikt wtedy śniegu nie widział. Było za to troszku mgły, i słońca troszku i wiatru też odrobinkę.
Pięknie było!
Zdjęłam kurtkę na szczycie bo o powrót do formy walczyłam od wielu miesięcy bezskutecznie i troszku się zgrzałam. No i klops. Kilka dni później zaczęła mnie boleć lewa pierś. Nosz kurde, przewiało mnie? Yyyyy, było się głupio nie rozbierać... Telefoniczna konsultacja z ginekolożką i skierowanie na usg. Kontrolnie.
Na badanie poszłam 20 grudnia, dzień po moich czterdziestych trzecich urodzinach. Cyc wciąż pobolewał, ale nie spodziewałam się tego, co usłyszałam w gabinecie. Radiolożka robiąca usg poprosiła na konsultację drugą lekarkę, wymieniły się spojrzeniami i padło: "Podejrzewam guz nowotworowy, do dalszej diagnostyki. Pilnie bo szybko rośnie, skoro przed rokiem nie było śladu, że cokolwiek zaczyna się dziać. Lekarz rodzinny, karta DILO. Życzę z całego serca, abym się jednak myliła".
Nie myliła się. Opowiem więcej, ale już nie dziś. Ta opowieść wciąż się pisze. I będzie się pisać jeszcze długo. Nie wiem jednak, czy uda się sklecić jakieś dobre zakończenie?
kawonanit
12 kwietnia 2024, 09:16Trzymam kciuki za pomyślny przebieg spraw! Aktualnie jestem w nieco podobnej sytuacji. Na szczęście nie mam do czynienia z nowotworem tylko jakaś autoimmunologiczną wersją chorób reumatologicznych i... wszystko nie tak. Diagnostyka wyhamowała, czekam na wezwanie na kolejny pobyt w szpitalu... Co chciałam powiedzieć to "fajnie", że masz jasność co się dzieje. Chociaż sytuacja jest ciężka masz narzędzia do działania, możesz być aktywnym uczestnikiem wydarzeń. Taka sprawczość dużo zdejmuje z serducha. Jest to jakaś pociecha w tym wszystkim. Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli i nie odbierzesz moich słów źle...Jeszcze raz życzę szybkiego powrotu do zdrowia!
Tojotka
12 kwietnia 2024, 11:47Doskonale rozumiem co czujesz. Na wyniki biopsji czekałam prawie 4 tygodnie i to był koszmarny czas. Taka niewiadoma jest najgorsza. Ściskam Cię Kochana i jestem z Tobą!
barbra1976
11 kwietnia 2024, 15:40Jako że głowa ma ogromne znaczenie, a ty w głowie masz raczej fajnie poukladane, to trzymamy się tego, że opowieść jest z happy endem. Niech moc będzie z tobą 😘
Tojotka
12 kwietnia 2024, 11:44Amen! 😁
Himawari
10 kwietnia 2024, 22:50Moja mama też ma nowotwór piersi - w remisji już 4,5 roku, czego i Tobie życzę
Tojotka
11 kwietnia 2024, 13:38Dziękuję 😊 Super, że mama w dobrej formie! Niech to trwa 🥰
Laura2014
10 kwietnia 2024, 22:39Wierzę, że się uda. Jesteś jak te góry, silna. Wierzę w Ciebie i życzę Ci wszystkiego najlepszego. ❤️
Tojotka
11 kwietnia 2024, 13:38Dziękuję Laurko, Ty masz zawsze dobre słowo 😘
Laura2014
11 kwietnia 2024, 19:50Jesteś silnym i wartościowym człowiekiem. W każdym Twoim komentarzu biję to od Ciebie. I ja w Ciebie wierzę całym ♥︎.
Letys
10 kwietnia 2024, 22:36Obyś wyzdrowiała, trzymam kciuki za Ciebie! Musi być dobrze!
Tojotka
11 kwietnia 2024, 13:39Dziękuję bardzo 🥰
Berchen
10 kwietnia 2024, 22:16Wierze, jestem pewna ze przeczytam dobre zakonczenie. Moja Ania miala 15 lat, czula sie jak przy zwyklym przeziebieniu, takjak piszesz ni zgruszki ni z puetruszki zycie stanelo na glowie- 95 % komorek ciala zaatakowanych - praktycznie nie powinno sie udac. Minelo juz od zakonczenia leczenia 24 lata. Ania nie jest zupelnie zdrowa ale to juz co innego. Krok po kroku bedzie wszystko dobrze, trzeba wytrwac, wierzyc, kazdy dzien jest blizej do zdrowia❤️❤️❤️❤️❤️
Tojotka
11 kwietnia 2024, 13:39Pamiętam o Twojej córce i życzę Wam wszystkiego co najlepsze od dawna. Będzie dobrze!
Serenely
10 kwietnia 2024, 22:00Powodzenia! To nie jest przecież już od dawna wyrok, nawet jeśli ciężko się zachwycać pięknymi zdjęciami w tak nieznośnie nieoczekiwanej sytuacji
Tojotka
10 kwietnia 2024, 22:14Dla niektórych kobiet to faktycznie nie jest wyrok bo są różne typy raka piersi i różne rokowania. U mnie nie jest niestety różowo i wszystko, absolutnie wszystko może się wydarzyć.
Smakoholiczka
10 kwietnia 2024, 21:28to bardzo smutne i niepokojące co piszesz, mam jednak nadzieję bardzo, bardzo wielką , że przeczytamy Twoje dobre zakończenie. Przeogromnie Ci życzę zdrowia i szczęścia, wytrwałości, siły i wszystkiego czego Ci potrzeba
Tojotka
10 kwietnia 2024, 22:11Dziękuję za wsparcie 😊