Dosłownie padłam.Jak co weekend aktywnie spędzam czas i już od siódmej rano dreptam po mieszkaniu,tak dziś leże...Dziewczyny wstyd przyznać,ale jestem taka zmęczona :(
A czym ? Codziennym wstawaniem 5:20 i zasypianiem tuż przed północą,siedzeniem w pracy i intensywnym myśleniem czy oby na pewno załatwiłam wszystkie sprawy w terminie,potem dom, a tu stres czy z dziadkiem wszystko ok,pilnowanie czy zjadł leki czy wyrzucił, a jeśli mam odrobinę czasu,żeby spotkać się z K. to albo zasypiam na kanapię albo...kłócę się z nim :/ O beneficie nawet nie wspomnę,już 2 tygodnie leży nie ruszony,no ale same powiedzcie kiedy mam się gdzieś wybrać ?!
I najważniejsze jedzenie w biegu - najczęściej syfiastego jedzenia...
Oj dziołchy,dziołchy...czy któraś z Was zna złoty środek,który wyleczy moje zmęczenie i da mi kopa w tyłek oraz sprawi,że wskoczę na prawidlowe tory ? Jeśli tak to dajcie znać,koniecznie ;-)
niemownic
14 września 2013, 09:49po prostu pomimo strasznego przemęczenia idź ćwiczyć... kwestia przyzwyczajenia : )