Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pączkoodporność :)


Siedzę opita barszczem ukraiński, jogurtem z mrożonymi truskawkami i kawą z mlekiem (na rozgrzanie). W pracy zostaliśmy zawaleni pączkami, do tego stopnia, że musiałam dzwonić do koleżanki z drugiej zmiany - żeby przypadkiem już nic nie przynosiła. Nawet miałam się skusić na jednego, ale jakoś tak wyszło, że zjadłam tylko kilka pierniczków i zwinęłam się do domu. Oby do jutra ktoś unicestwił te pączki :] . Już jest lepiej z tym wkurzającym uczuciem, że jestem gruba - nadal mnie męczy, ale staram się o tym nie myśleć. Wszystko przez to, że dość długo starałam się oszukiwać samą siebie, że w zasadzie nic się nie zmieniło i wystarczą dwa dni diety i znów będę taka jak wcześniej. Jasne... Eh. Nie poddam się!
Bardzo bym chciała do Wielkanocy dojść do wagi 60kg. Bardzo!


  • koala94

    koala94

    17 lutego 2012, 08:25

    Cudowne zdjęcie! :D A do świąt jeszcze 1,5 miesiąca, dasz radę! Dzielnie nie uległyśmy pokusie tłustoczwartkowej, więc teraz cały świat należy do nas! :D

  • ParaTi

    ParaTi

    16 lutego 2012, 18:47

    oooo jestem Twoja Fanka :D ja sie objadlam :) a jutro bede pościc;)

  • MamaGwiazdy

    MamaGwiazdy

    16 lutego 2012, 18:37

    Podziwiam, podziwiam... ja nawet nie zliczę ile pączków pochłonęłam:/

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.