A więc zacznę może od nowej pracy. Nie wiedzieć kiedy stuknęły mi już całe 3 tygodnie w pracy :D Oczywiście niepotrzebnie się tyle nadenerwowałam.
Po pierwsze trafiłam na sympatycznych ludzi, to dla mnie niezwykle ważne. Po przykrych doświadczeniach z poprzedniej pracy jestem trochę przewrażliwiona. Ludzie są naprawdę w porządku, siedzę w pokoju z 15 babkami, jesteśmy przedzielone szklanymi boksami. W swojej "części" mam 2 kobietki - 1 tuż przed emeryturą, 2 gdzieś w wieku mojej mamy. I z tą 2 idealnie się dogaduję :)))) Pod jej opiekę trafiłam, ona ma mnie wdrożyć w obowiązki, a współpraca układa nam się idealnie. :)
Po drugie wyrabiam się z obowiązkami, wdrażam się, uczę - wszystko na spokojnie i z uśmiechem. Nikt mnie nie opiernicza jak popełnię błąd, cierpliwie mi tłumaczą, a że podoba mi się rodzaj pracy jaki teraz wykonuję, to myślę, że i nie jestem najgorszym pracownikiem-uczniem na świecie i dość szybko chwytam bluesa :)
Póki co jest to praca na zastępstwo, ale po cichu liczę, że będę miała szansę załapać etat, gdy ta kobietka z mojego boksu przejdzie na emeryturę. Oby, oby!
Jak odmienne jest to moje podejście od tego w poprzedniej pracy - tam co dzień powtarzałam sobie, że przecież nie muszę tam zostawać na stałe, że kiedyś rzucę tę robotę, byleby na razie przetrwać...
No z wagą na nowy rok już tak wesoło nie jest. Zajadanie nerwów i problemów odbiło mi się 10-kilogramową czkawką. Dawno tyle nie ważyłam. Ale też mam teraz ogromną motywację na popracowanie nad sobą.
Moje tegoroczne postanowienia:
1. schudnąć do wymarzonych 59 kg,
2. rozwijać skrzydła w nowej pracy, pokazać, że stać mnie na wiele!,
3. kupić z mężem mieszkanie,
Może niedużo tych punktów, ale za to solidne :P
A, no i pomniejsze postanowienie - częściej tu zaglądać (i to z samymi dobrymi informacjami o kolejnych spadających kilogramach) ;)
Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę!!
jamay
7 stycznia 2017, 21:14Trzymam kciuki za postanowienia :)