- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
26 listopada 2015, 21:36
Dziewczyny pomóżcie, bo ja już sama zgłupiałam. Od 3 miesięcy chodzę do dietetyka. Schudłam 3,50 kg. Oczywiście już na drugiej wizycie dostałam kubeł zimnej wody na głowę, że schudłam tak mało w ciągu miesiąca (2 kg!), a dietę/ćwiczenia przestrzegałam według zaleceń. Ogólnie dieta 1400 kcal + ćwiczenia 4-5 dni w tygodniu. Ćwiczę po 50 minut na orbitreku. Ostatnio miałam swoją trzecią wizytę kontrolną. Okazało się, że nie dość, że nie schudłam nic, to jeszcze przytyłam 0,3 kg. Waga pokazała, że przybyło mi 0,5 kg tłuszczu, a ubyło 0,2 kg mięśni. Nie ukrywam- miałam kilka wpadek ze słodyczami, ale to było może 2-3 dni, w których zjadłam kawałek czekolady. Oczywiście była to kolejna nieprzyjemna wizyta, na której ja musiałam się tłumaczyć pani dietetyk, ona mi nie wierzy, zawsze zrzuca winę na moje wpadki z jedzeniem (jestem szczera, uważam że akurat jej nie powinnam kłamać), ale rozumiem, że może nie powinnam schudnąć, ale dlaczego tyję ? Mam Hashimoto, ale nie próbuję się tym usprawiedliwiać, bo ostatnie wyniki miałam już prawie w normie. Jestem załamana... Pani dietetyk powiedziała, że powinnam się wziąć za siebie i zapisać się do trenera personalnego i dała mi 3 tygodnie, jeśli coś zrzucę to mam wizytę gratis, jeśli nie...może nie wprost, ale zasugerowała, abym zrezygnowała z jej usług. Widocznie psuję jej statystykę. Zaproponowałam, że będę chodzic na basen, bo mam blisko. A dietetyczka powiedziała, że zwykłe pływanie to nie wysiłek i musiałabym 4 godziny pływać żeby mieć jakieś efekty... Ogólnie jakoś jej wiedza zaczęła mnie ostatnio zastanawiać... Zawsze myślałam, że dieta i ćwiczenia powinny być zmianą stylu życia, wybraniem takiej formy aktywności jaka nam odpowiada, jaką lubimy a dieta powinna być zmianą nawyków, ale np. na święta można sobie skosztować wigilijnych potraw, a raz na 2, 3 miesiące napić się wina. Jak możecie napiszcie o swoich doświadczeniach z dietetykami, czy każdy z nich to taki człowiek bez żadnej wyrozumiałości ? Czy też tyłyście na diecie od dietetyka ? Przecież gdybym sama umiała sobie poradzić z odchudzaniem to bym do niej nie szła. A ona podchodzi do mnie z jakąś taką... arogancją, wyższością Niby miła kobieta, ale czuć jakiś taki dystans ze strony jej osoby, każde moje pytanie napotyka opór... Obiecałam sobie, że nawet jeśli osiągnę sukces to już do niej pójdę.
27 listopada 2015, 14:29
ja bym zmieniła dietetyczkę jak najprędzej, bo widac, że to zupełnie osoba bez pojęcia i cierpliwości, która stresując Cię dodatkowo nic Ci nie pomoże!
27 listopada 2015, 15:27
Ta dietetyk jest tam dla Ciebie, nie Ty dla niej. Absolutnie bym już do niej nie poszłam, wystawiła opinię gdzie trzeba i jeszcze zrobiła prywatnie odpowiednią reklamę. Nie ma prawa Cię tak traktować.
27 listopada 2015, 16:22
Ja też chodzę do Pani dietetyczki tez mam mieszane uczucia. Myślę że nie dokońca przemyślałam czas w którym się do niej wybrałam, bo miałam strasznie dużo imprez no i mi nie szło do końca jak bym chciała.
Moja dieta to 1200 kcal mówiłam że sie nie najadam i wręcz rzucam się na jedzenie, ale nic z tego sobie nie zrobiła. Dieta też do końca mi nie pasuje bo dania są jakieś wymyślne i nie które powtarzają się trzy dni z rzędu więc mam dość. Menu na tydzień kosztuje 50 zł, jak z ważeniem to 80. Więc mysle, że strasznie drogo za coś co mi nie smakuje. Jedna pozytywna rzecz to wysłała mnie na badania.
Wkurzyłam, sie i wykupiłam diete na Witalli wreszcie mi smakuje, kontakt z dietetykiem jest, a wagę do pomiarów zakupiłam sobie sama. Wydaje mi sie że będzie taniej niż u dietetyczki.
Myślę , że nie powinnaś się zastanawiać tylko podziękuj jej za usługi bo to nie ma sensu.
27 listopada 2015, 17:04
Odnosnie psychologa to właśnie tłumaczyłam jej w jakich momentach podjadam, że np. przy pracy itd, a ona do mnie mówi, że to takie kompulsywne, wiec ona nie pomoże, ewentualnie udać się trzeba do psychologa. Tak samo mówię jej o zatrzymywaniu wody w organizmie, że mam często a ona na to, że to już nie jej wina
27 listopada 2015, 17:43
eee to nie miałam rozpisanych tluszczy bialrk i weglowodanow. Moj typowy dzien sniadanie: owsianka na miliony sposobowSniadanie 2: sałatka z pomidorów i kanapka z awokado, owocLunch: kanapka z szynka salata i pomidorem , owocObiad: kasza gryczana 50 g ,jajko sadzone ,sałatka, owocKolacja: kanapka z jogurtem naturalnymOgólnie smaczna dieta dość syta jak dla mnie mimo wszystko ale nieefektywna i nie wiem gdzie szukać przyczyny bo dietetyczka nie szukała jej u siebie tylko we mnie a kazda kolejna wizyta kosztuje 120 zł. Ogólnie mówiła ze powinnam ćwiczyć ile sie da więcej niz 5 dni w tygodniu jak tylko mam czas. Ja niestety po 3 dniach z rzędu cala puchne i nabiera m wody i jestem okropnie zmeczons podejrzewam ze tutaj ma wplyw tarczyca. Niedtety dietetyczka na moje tłumaczenia twierdzi ze sir wykrecam od ćwiczeń a ja chce miec dni na odpoczynek i regeneracje.
Masz hashimoto i pani dietetyk zaproponowała Ci taką dietę?
4 stycznia 2016, 18:22
Przy problemach z tarczycą nie jest dobrze tak "szarpać" metabolizm poprzez intensywne ćwiczenia (zresztą diety białkowe też szkodzą). W takim przypadku skutkują tylko diety długotrwałe, które obniżają o te 300-400kal wartość posiłków - w odniesieniu do tego co jadłaś do tej pory, jeśli waga była stabilna. Inaczej zrobisz sobie krzywdę, rozchwiejesz hormony i metabolizm. Poza tym takie ćwiczenia wpływają też na metabolizm i przyswajanie hormonów - jeśli nie chcesz na nowo ustalać dawki hormonów to zmień ten plan i nie szalej z ćwiczeniami.
5 stycznia 2016, 19:06
plywanie jest super - na wszystko. a jak u kogos cienko z technika, to nawet deske w rece lub miedzy nogi albo aqua aerobic. woda dziala cuda na cialo. prawie jak masaz, do tego organizm musi utryzmywac cieplote ciala, wszystkie miesnie pracuja, ryzyko kontuzji prawie zerowe.
za to orbiteka uwazam za kompletna strate czasu. jako rozgrzewka lub wyciszenie, , ale nie wiecej jak 15minut.
nie poddawaj sie! moze to wlasnie hasimoto daje o sobie znac, ale i tak warto walczyc. jak dietetyk nie kumaty, to wali malo kalorii oparttych na weglach. sprawdz sobie jaki masz proporcje miedzy weglami, tluszczem i bialkiem. slabe zrodlo bialka (np. jogurcik) oraz eliminacja tluszczow, mimo ciec kalorii, nie przyniesie efektow.