Temat: Sciemy facetow - ku przestrodze

Kto chcialby sie podzielic jakas smieszno-gorzka historia sciemy ze strony faceta? Etap randkowania. 

Ja sie dalam nabrac na 1osobowa dzialalnosc gospodarcza. Sprawdzilam w necie - jest, ale ze 3 adresy byly. Branza: maszyny przemyslowe. Zgadza sie. 

Podejrzane, ze biznes sam sie kreci, a misiu- ma duzo czasu wolnego dla mnie i w ogole. Kitu O majatku nie wciskal, bő zadalam kilka pytan I nie udawal, ze to jego autó, tylko leasing. Byl przyjaciel, ktory cos tam posredniczyl, téz robil dobre wrazenie. 

Facet idealny, kulturalny, elegancki, zabawny, wygadany. 

Bardzo chcial abysmy razem zamieszkali, ale na szczescie mialam swoje zasady. Bylam na studiach, ön Sam proponowal, ze POMOZE mi lepsza prace znalezc, bő ma duzo ciekawych znajomych I tak biednie mieszakam(na pokoju), a ön ma tyle miejsca dla mnie w duzym mieszkaniu. 

I raz chcialam sobie kawe czy herbate zrobic, a w szafce papiery rzucone nieskladnie.  A tam wezwania do zaplaty, komornicy, wezwania do sadu, ostrzezenie, ze komornik wejdzie do mieszkania. Cala sterta! A ön Ják gdybys nigdy nic, zyl ponad Stan. 

Tego swojego  przyjaciela téz oszukal.

Biznes: sprzedawanie towaru, ktorego nie ma:)  lapowki I zamieszanie w ogolnopolski przekret!!!!

Pozniej ráz jeszcze pogrzebalam w necie. Znalazlam jego dlugi. Ale do dzis czuje sie Ják frajerka. Cos nie gralo, w sumie  szczegoly, a ja w tó brnelam kilka miesiecy.

Kolezance gosciu opowiadal, ze jest wielce zajetym lekarzem-chirurgiem. Nawet mial wizytowke ze swoim numerem telefonu:) 

Michagm napisał(a):

Uśmiałem jeśli chodzi o "WIEK". Jak powiem "że mam 34latka" to mówią że to niemożliwe/nieprawda a jak powiem "że mam "24/27latka" to mówią że wszytko OK. Coś tu nie Halo z ludźmi  Najlepszy numer z koleżanką "Dlaczego wolisz o wiele z starszą Kobitką" a odp. "Ona jest podobnym moi wieku" 
a po polsku?

Pasek wagi

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Nie wiem czy to oszustwo, ale dość ciekawy przypadek. Spotkałam się raz na mieście z chłopakiem (18 lat), który twierdził, że jest z zawodu płatnym mordercą. Co prawda jeszcze nikogo nie zabił, ale mógłby za odpowiednią kwote :)

Haha, też się kiedyś za gówniarza spotkałam z takim gościem, nawet fajnym, który na pytanie czym się zajmuje stwierdził że "sprząta". Nie bardzo wiedziałam jak to rozumieć. Później się okazało że pracował w zakładzie pogrzebowym (smiech)

kolezanka kiedyś poznałą faceta przez neta ,ale ona to taka zdesperowana była ,z mżezem miała okropne życie ,bardzo szukała miłosci ,spotykała się z jakimś typkiem ,po tym jak mu pożyczyła kase na zaszycie ,zmył sie ,także kobiety sa bardzo naiwne  i łatwowierne

To, że faceci lubią sobie lat ujmować, jeszcze da się przeżyć. Gorzej, jak dodają sobie cm do wzrostu :) Spotkałam się kiedyś ze znajomym koleżanki, który zrobił sobie w portalu randkowym fotkę w kucki, nie na stojąco. Cóż, jak go zobaczyłam, to już wiedziałam, skąd ten pomysł :) Był niski jak krasnal, za to bardzo pewny siebie :):):) To historia sprzed wielu lat, ale do dziś śmiać mi się chce, że na takich prawdziwków trafiałam.

Inny oryginał zaprosił mnie na kolację do miłej knajpki, po czym na finiszu wykrzyknął: "jejku, chyba portfela zapomniałem!". Nie ruszyło mnie to: "Cóż, będziesz się musiał z obsługą umówić, co z tym zrobić, bo ja zamierzam zapłacić tylko za siebie, misiu". Portfel się na szczęście znalazł :) Za to przy pożegnaniu facet popełnił kolejną gafę. Zobaczył swój tramwaj i zapytał, czy może go dogonić... Ironii w moim: "Ależ oczywiście!" nie usłyszał i poleciał, zostawiając mnie w nocy samą w środku miasta bez pytania, czy mam jak dojechać do domu... A potem się dziwił, czemu nam nie dam szansy. Przecież to był taki miły wieczór... :)

Cóż, dziewczyny, czasem trzeba zaliczyć tysiące niewypałów, żeby trafić na swój diament :) A może to niezbędne, żeby się potem z takich historii móc śmiać na starość przy kominku... Jasne, było też kilka historii, na którymi człek płacze bardziej z żalu niż rozbawienia. Na te warto jednak spuścić zasłonę milczenia.

Najbardziej szkoda dzieci, bo one nie miały wyboru.

Matylda111 napisał(a):

Sporo randkowałam w czasach młodości i wielokrotnie zarejestrowałam, że mężczyźni mijają się z prawdą. Ale jeden był szczególny. Pochodził z drugiego końca Polski a mieszkał i pracował w Danii. Nasze kontakty internetowe i telefoniczne zostały przeniesione do reala. Po wspólnie spędzonym urlopie przyznał się, że trochę podkoloryzował i przedstawił mi się drugim imieniem a poza tym ma czworo dzieci a nie jedną córkę. Przełknęłam tę żabę, bo wydawał mi się ideałem. A tak naprawdę po kolei wychodziły kolejne kłamstwa. Najpierw niewinne, że nie powiedział o mnie dzieciom a prezenty dla nich, które kupowałam upychał po kątach. Potem, że z żoną co prawda nie żyją razem, ale nie mają rozwodu, bo on ją jednak kocha i latami brał silne antydepresanty z powocu jej odejścia. W czasie naszego "związku " utrzymywał liczne internetowe i nie tylko znajomości z kobietami. Tłumaczył się, że od początku wiedział, że go zostawię i tak się asekurował. Kuzynka jednej z tych kobiet odnalazła mnie i powiedziała, że on jest bankrutem. Zgodnie z jej sugestią zadzwoniłam do jednej z firm windykacyjnych i jakaś miła pani zlitowała się nade mną i przyznała, że tak, ten pan o takim numerze pesel i zameldowany pod podanym przeze mnie adresem jest jej znany z powodu poważnych długów. Podziękowałam.  Nie wnikałam. Jego zapytałam o wysokość zobowiązań, ale kręcił jak zwykle. Najpierw zaklinał się, że poniżej miliona złotych i on to spłaci. Potem przyznał, że dług jest bardzo stary i może wynosić kilka milionów... Oświadczyłam, że jedyne co mam mu do zaoferowania to przyjaźń. Zerwał kontakt od razu po tej rozmowie. 

...

agazur57 to była historia sprzed ponad 10 lat. Już dawno o nim zapomniałam. Ale z ciekawości zerknęłam w social media i wygląda na to, że od kilku lat jest znowu  z żoną. A dzieci już wtedy były dorosłe poza najmłodszą 13 latką.  Oczywiście go nie usprawiedliwiam. Zachował się wtedy podłe i wobec nich i wobec mnie.

Miałam faceta, który kłamał na temat swojego wieku, edukacji, zawodu, pochodzenia i nie tylko. Najgorsze, że jak juz sie w nim zakochałam, to wszystko mu wybaczyłam. Pewnie kłamał również w wielu innych sprawach, ale coż

Matylda111 napisał(a):

Sporo randkowałam w czasach młodości i wielokrotnie zarejestrowałam, że mężczyźni mijają się z prawdą. Ale jeden był szczególny. Pochodził z drugiego końca Polski a mieszkał i pracował w Danii. Nasze kontakty internetowe i telefoniczne zostały przeniesione do reala. Po wspólnie spędzonym urlopie przyznał się, że trochę podkoloryzował i przedstawił mi się drugim imieniem a poza tym ma czworo dzieci a nie jedną córkę. Przełknęłam tę żabę, bo wydawał mi się ideałem. A tak naprawdę po kolei wychodziły kolejne kłamstwa. Najpierw niewinne, że nie powiedział o mnie dzieciom a prezenty dla nich, które kupowałam upychał po kątach. Potem, że z żoną co prawda nie żyją razem, ale nie mają rozwodu, bo on ją jednak kocha i latami brał silne antydepresanty z powocu jej odejścia. W czasie naszego "związku " utrzymywał liczne internetowe i nie tylko znajomości z kobietami. Tłumaczył się, że od początku wiedział, że go zostawię i tak się asekurował. Kuzynka jednej z tych kobiet odnalazła mnie i powiedziała, że on jest bankrutem. Zgodnie z jej sugestią zadzwoniłam do jednej z firm windykacyjnych i jakaś miła pani zlitowała się nade mną i przyznała, że tak, ten pan o takim numerze pesel i zameldowany pod podanym przeze mnie adresem jest jej znany z powodu poważnych długów. Podziękowałam.  Nie wnikałam. Jego zapytałam o wysokość zobowiązań, ale kręcił jak zwykle. Najpierw zaklinał się, że poniżej miliona złotych i on to spłaci. Potem przyznał, że dług jest bardzo stary i może wynosić kilka milionów... Oświadczyłam, że jedyne co mam mu do zaoferowania to przyjaźń. Zerwał kontakt od razu po tej rozmowie. 

Ty to masz nerwy ze stali i anielska cierpliwosc…. Zadnej przyjazni po czyms takim bym nie zapoponowala. Dramat zony i dzieci, ten facet to kompletna porazka.

Masz rację. Chyba przesadziłam z tą propozycją. Ale zrobiłam to bez zastanowienia. Zresztą widziałam go potem już tylko raz, żeby definitywnie zerwać wszystkie więzi. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.