- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 września 2024, 22:17
Wiem, że za to, co opiszę będę mocno skrytykowana, ale muszę wyrzucić to z siebie i proszę, aby ktoś wylał mi kubeł zimnej wody żebym się ocknęła.
Historia w skrócie, bo za dużo by pisać..
Przez około 6 lat spotykałam się z pewnym facetem. To były takie spotkania dziwne, bo w sumie zachowywaliśmy się jak para, ale nigdy tak naprawdę nią nie byliśmy. Ogólnie to on siedział za granicą, jak zjeżdżał to spotykaliśmy się, a gdy go nie było, to utrzymywaliśmy stały kontakt. Próbowałam wiele razy pytać co jest między nami, ale nigdy nie usłyszałam konkretów, prosił mnie tylko bym czekała, bo on już chce wracać na stałe. Pierwsza sytuacja kończąca tą znajomość miała miejsce po ok. 4 latach. Wtedy będąc za granicą napisał mi, że nie możemy się wiecej spotykać, bo poznał dziewczynę. Ucięłam kontakt. Po ok. 3 miesiącach odezwał się i prosił o spotkanie. Powiedział, że się pogubił, że chce spotykać się nadal ze mną, że tamta nie była dla niego i spotkał się z nią tylko 2 razy i że chce się zmienić, poprawić to wszystko itd. Zaczęliśmy znów się spotykać i było to samo, z tym, że faktycznie zaczął zachowywać się o wiele lepiej, bardziej się starać itp. Trwało to ok. półtora roku. W międzyczasie dostałam dziwnego smsa o treści mniej więcej takiej: "za krótko się znamy żeby w ten sposób pisać". Zapytałam czy my się krótko znamy? Odpowiedział, że się pomylił, że to miało być do kolegi. Zrobiłam awanturę, bo zarzuciłam mu, że brzmiało raczej jak do koleżanki. Wymyślił jakąś w miarę wiarygodną historię o tym koledze i błagał, żebym mu uwierzyła, więc w końcu dałam spokój. Minęło dwa miesiące i spotykaliśmy się nadal. Było ok. Widzieliśmy się w sobotę, po czym kontakt osłabł. Ok wtorku zaczęłam pytać czy wszystko ok, na co odp, że musimy pogadać. Już wiedziałam, że po raz kolejny szykuje się rozstanie, więc z góry zapytałam czy znów pojawił się ktoś inny czy chodzi o odległość. Odpowiedział, że chodzi o odległość, że ciężko jest tak, że ja jestem w Pl, a on za granicą. No i że mu się wypaliło, że nie ma już z jego strony tej iskry. Łyknęłam to jak rybka. Później okazało się, że w tym samym czasie spotykał się już z inną dziewczyną, z którą następnie był w związku przez dwa lata. Oczywiście od czasu tego pseudo rozstania przez kolejne dwa lata mieliśmy stały kontakt. Może już nie tak częsty, ale najdłuższa przerwa w rozmowach trwała nie więcej niż miesiąc. O tym, że ma kogoś i że wrócił na stałe dla niej do Pl i z nią mieszka dowiedziałam się od przypadkowych ludzi. On rozmawiając ze mną cały czas udawał, że wszystko po staremu, choć nie raz próbowałam zahaczyć o temat, ale byłam ciekawa kiedy i czy w ogóle mi o tym powie. Na samym początku jeszcze wrzucił relację na fb ze zdj tablicy lotniskowej z lotem do jej miejsca zamieszkania. Gdy zapytałam gdzie leci nie odpisał i szybko usunął tą relację i nigdy więcej żadnych relacji nie było. Pisał regularnie, pytał czy wszystko dobrze, czasem pisał, że jest mu źle, że nie wie co ma zrobić, że najchętniej uciekłby na bezludną wyspę, ale nie chciał powiedzieć o co chodzi, tylko, że sam musi się z tym uporać. Zmiana była taka, że nie pisał wieczorami, tylko w ciągu dnia, a gdy zdarzyło się wieczorami, to często nagle ucinał rozmowy i wyłączał internet. Tego lata wrócił na stałe do swojego miejsca zamieszkania i po raz pierwszy od tych dwóch lat zaczął proponować spotkanie. W końcu się ugięłam i było jak dawniej, jakby tych dwóch lat przerwy w ogóle nie było. Powiedział, że przez ten czas brakowało mu tych naszych rozmów na żywo i że ze mną rozmawia mu się inaczej niż z kimkolwiek. Powiedział też, że ja jestem argumentem, który powstrzymuje go przed ponownym wyjazdem za granicę. Znów było dobrze. Nie ruszałam tematu jego związku, ale miałam oczywiście taki plan, choć nie chciałam wyskoczyć z tym na wstępie, chciałam zobaczyć jego dalsze zachowanie. Oczywiście byłam nieufna, więc regularnie sprawdzałam fb. Pewnego dnia zaczął masowo dodawać różne kobiety do znajomych. Wydało mi się to podejrzane, więc zaczęłam węszyć. I znalazłam jego profil na jednym z portali randkowych i świecące zielone kółeczko świadczące o tym, że jest tam aktywny. Wpadłam w szał i rozpacz. Napisałam mu długiego smsa o tym, że jeśli szuka tam szczęścia, to ja już nie będę stawać mu na drodze, że nie jest ze mną szczery, traktuje mnie jak piąte koło u wozu i prowadzi jakąś dziwną grę, która niewiadomo do czego prowadzi. I dodałam jeszcze, że wiem o wszystkim co działo się pomiedzy jego pobytem za granicą, a powrotem do domu i wysałałam screeny kilku smsów, które dostałam od koleżanki o jego nowym związku. Odpisał śmiechem i napisał, że 90% to pomówienia. Nie odpowiedziałam już, bo czułam obrzydzenie. Minęły dwa miesiące ciszy i wysłał mi życzenia urodzinowe, bardzo oschłe. Podziękowałam i napisalam, że strasznie chora ta cała sytuacja. Okazało się, ze jest śmiertelnie obrazony, bo go zaatakowałam i skupił się jedynie na tym, co ludzie o nim mówią. Nie odniósł się w ogóle do tego co ja czuję i do tego, że szuka nadal innych kobiet. W końcu napisał, że on mi nic nie obiecywał, że nie chce się kłócić i że fajnie mu się ze mną rozmawia i nie chce tracić kontaktu ze mną. Znów mnie zakuło, więc napisałam więcej o tym co czuję, że jest mi przykro, że dowiaduję się od przypadkowych ludzi takich rzeczy podczas, gdy rozmawiamy regularnie, że nie chodzi mi o obiecywanie czegokolwiek tylko o zwykłą normalność, że na pewno gdyby powiedział mi wtedy o wszystkim, to uciełabym ten kontakt między nami na zawsze. Zapytalam do czego były mu wtedy potrzebne rozmowy ze mną i że nie jest to dla mnie łatwe i dodałam jeszcze, że trudno jest się zaangażować w jakąkolwiek znajomośc, jeśli nie skupia się tylko na niej, ale szuka lepszych alternatyw wokół. I na tym się skończyło. Nie odniósł się do tego w żaden sposób i chyba znów się obraził na śmierć, a problem w tym, że im więcej czasu mija, tym bardziej łapą mnie wyrzuty sumienia, że tak napisałam. Jeszcze trochę i go przeproszę, więc liczę, że postawicie mnie do pionu..
8 września 2024, 22:55
Trudno to skomentować bez łamania regulaminu Vitalii. Są laski które robią sobie z takimi dzieci czy biorą dla nich kredyty więc mogłaś wtopić gorzej. Ty tylko uzależniłaś się emocjonalnie. Wiesz wszystko co trzeba tylko w to nie wierzysz. Obstawiam, że nie masz doświadczenia związkowego oraz nie doświadczyłaś na własnej skórze podobnego sk... Tak, robił ci wodę z mózgu w białych rękawiczkach i nie, nie dlatego że boi sie zaangażować czy tam jest narcyzem a tylko dlatego, że ma cię za nic. Za kompletne zero.
8 września 2024, 23:52
Odetnij się od niego. Nic z tego nie będzie. On przez te wszystkie lata jasno dał do zrozumienia, że nie tratuje Cię poważnie. Nie chce się wiązać z Tobą, co powiedział wprost. Jak pojawia się ktoś inny to od razu leci a jak tamto się kończy, to szuka powrotu do Ciebie. Jestes jego zapasowym kołem. Nie rób sobie tego. Stac Cię na więcej a dupek niech się buja w podskokach. Szkoda czasu na niego.
Absolutnie nie odzywaj się do niego pierwsza i nie przepraszaj. A jak on napisze to nie odpisuj. Najlepiej poblokuj gdzie się da, żeby Cię nie korciło.
Edytowany przez Karolka_83 8 września 2024, 23:53
9 września 2024, 07:27
Wiem, że za to, co opiszę będę mocno skrytykowana, ale muszę wyrzucić to z siebie i proszę, aby ktoś wylał mi kubeł zimnej wody żebym się ocknęła.
Historia w skrócie, bo za dużo by pisać..
Przez około 6 lat spotykałam się z pewnym facetem. To były takie spotkania dziwne, bo w sumie zachowywaliśmy się jak para, ale nigdy tak naprawdę nią nie byliśmy. Ogólnie to on siedział za granicą, jak zjeżdżał to spotykaliśmy się, a gdy go nie było, to utrzymywaliśmy stały kontakt. Próbowałam wiele razy pytać co jest między nami, ale nigdy nie usłyszałam konkretów, prosił mnie tylko bym czekała, bo on już chce wracać na stałe. Pierwsza sytuacja kończąca tą znajomość miała miejsce po ok. 4 latach. Wtedy będąc za granicą napisał mi, że nie możemy się wiecej spotykać, bo poznał dziewczynę. Ucięłam kontakt. Po ok. 3 miesiącach odezwał się i prosił o spotkanie. Powiedział, że się pogubił, że chce spotykać się nadal ze mną, że tamta nie była dla niego i spotkał się z nią tylko 2 razy i że chce się zmienić, poprawić to wszystko itd. Zaczęliśmy znów się spotykać i było to samo, z tym, że faktycznie zaczął zachowywać się o wiele lepiej, bardziej się starać itp. Trwało to ok. półtora roku. W międzyczasie dostałam dziwnego smsa o treści mniej więcej takiej: "za krótko się znamy żeby w ten sposób pisać". Zapytałam czy my się krótko znamy? Odpowiedział, że się pomylił, że to miało być do kolegi. Zrobiłam awanturę, bo zarzuciłam mu, że brzmiało raczej jak do koleżanki. Wymyślił jakąś w miarę wiarygodną historię o tym koledze i błagał, żebym mu uwierzyła, więc w końcu dałam spokój. Minęło dwa miesiące i spotykaliśmy się nadal. Było ok. Widzieliśmy się w sobotę, po czym kontakt osłabł. Ok wtorku zaczęłam pytać czy wszystko ok, na co odp, że musimy pogadać. Już wiedziałam, że po raz kolejny szykuje się rozstanie, więc z góry zapytałam czy znów pojawił się ktoś inny czy chodzi o odległość. Odpowiedział, że chodzi o odległość, że ciężko jest tak, że ja jestem w Pl, a on za granicą. No i że mu się wypaliło, że nie ma już z jego strony tej iskry. Łyknęłam to jak rybka. Później okazało się, że w tym samym czasie spotykał się już z inną dziewczyną, z którą następnie był w związku przez dwa lata. Oczywiście od czasu tego pseudo rozstania przez kolejne dwa lata mieliśmy stały kontakt. Może już nie tak częsty, ale najdłuższa przerwa w rozmowach trwała nie więcej niż miesiąc. O tym, że ma kogoś i że wrócił na stałe dla niej do Pl i z nią mieszka dowiedziałam się od przypadkowych ludzi. On rozmawiając ze mną cały czas udawał, że wszystko po staremu, choć nie raz próbowałam zahaczyć o temat, ale byłam ciekawa kiedy i czy w ogóle mi o tym powie. Na samym początku jeszcze wrzucił relację na fb ze zdj tablicy lotniskowej z lotem do jej miejsca zamieszkania. Gdy zapytałam gdzie leci nie odpisał i szybko usunął tą relację i nigdy więcej żadnych relacji nie było. Pisał regularnie, pytał czy wszystko dobrze, czasem pisał, że jest mu źle, że nie wie co ma zrobić, że najchętniej uciekłby na bezludną wyspę, ale nie chciał powiedzieć o co chodzi, tylko, że sam musi się z tym uporać. Zmiana była taka, że nie pisał wieczorami, tylko w ciągu dnia, a gdy zdarzyło się wieczorami, to często nagle ucinał rozmowy i wyłączał internet. Tego lata wrócił na stałe do swojego miejsca zamieszkania i po raz pierwszy od tych dwóch lat zaczął proponować spotkanie. W końcu się ugięłam i było jak dawniej, jakby tych dwóch lat przerwy w ogóle nie było. Powiedział, że przez ten czas brakowało mu tych naszych rozmów na żywo i że ze mną rozmawia mu się inaczej niż z kimkolwiek. Powiedział też, że ja jestem argumentem, który powstrzymuje go przed ponownym wyjazdem za granicę. Znów było dobrze. Nie ruszałam tematu jego związku, ale miałam oczywiście taki plan, choć nie chciałam wyskoczyć z tym na wstępie, chciałam zobaczyć jego dalsze zachowanie. Oczywiście byłam nieufna, więc regularnie sprawdzałam fb. Pewnego dnia zaczął masowo dodawać różne kobiety do znajomych. Wydało mi się to podejrzane, więc zaczęłam węszyć. I znalazłam jego profil na jednym z portali randkowych i świecące zielone kółeczko świadczące o tym, że jest tam aktywny. Wpadłam w szał i rozpacz. Napisałam mu długiego smsa o tym, że jeśli szuka tam szczęścia, to ja już nie będę stawać mu na drodze, że nie jest ze mną szczery, traktuje mnie jak piąte koło u wozu i prowadzi jakąś dziwną grę, która niewiadomo do czego prowadzi. I dodałam jeszcze, że wiem o wszystkim co działo się pomiedzy jego pobytem za granicą, a powrotem do domu i wysałałam screeny kilku smsów, które dostałam od koleżanki o jego nowym związku. Odpisał śmiechem i napisał, że 90% to pomówienia. Nie odpowiedziałam już, bo czułam obrzydzenie. Minęły dwa miesiące ciszy i wysłał mi życzenia urodzinowe, bardzo oschłe. Podziękowałam i napisalam, że strasznie chora ta cała sytuacja. Okazało się, ze jest śmiertelnie obrazony, bo go zaatakowałam i skupił się jedynie na tym, co ludzie o nim mówią. Nie odniósł się w ogóle do tego co ja czuję i do tego, że szuka nadal innych kobiet. W końcu napisał, że on mi nic nie obiecywał, że nie chce się kłócić i że fajnie mu się ze mną rozmawia i nie chce tracić kontaktu ze mną. Znów mnie zakuło, więc napisałam więcej o tym co czuję, że jest mi przykro, że dowiaduję się od przypadkowych ludzi takich rzeczy podczas, gdy rozmawiamy regularnie, że nie chodzi mi o obiecywanie czegokolwiek tylko o zwykłą normalność, że na pewno gdyby powiedział mi wtedy o wszystkim, to uciełabym ten kontakt między nami na zawsze. Zapytalam do czego były mu wtedy potrzebne rozmowy ze mną i że nie jest to dla mnie łatwe i dodałam jeszcze, że trudno jest się zaangażować w jakąkolwiek znajomośc, jeśli nie skupia się tylko na niej, ale szuka lepszych alternatyw wokół. I na tym się skończyło. Nie odniósł się do tego w żaden sposób i chyba znów się obraził na śmierć, a problem w tym, że im więcej czasu mija, tym bardziej łapą mnie wyrzuty sumienia, że tak napisałam. Jeszcze trochę i go przeproszę, więc liczę, że postawicie mnie do pionu..
dziewczyno ta cyfra 91 to mam nadzieję że nie rok urodzenia.
9 września 2024, 07:33
brzmi jakbys byla troche taka 'zapchajdziura', ze jak nie bylo nic lepszego na horyzoncie to bylas fajna. To sa trudne relacje (sama na studiach tez w taka wpdlam, a potem usyszalam od niego 'po co mu 100 dolarow jak moze miec milion') i ciezko je zakonczyc, ale im szybciej tym lepiej.
9 września 2024, 08:10
Przeproś pewnie, patrząc po tym jak się zachowywałaś do tej pory, to upokorzenie się po raz kolejny, nie powinno stanowić żadnego problemu. Dzięki temu kolejny raz wpakujesz się w układ (bo związkiem tego nazwać nie można), w którym jesteś zaochajdziurą. Jak on akurat nikogo nie będzie miał, to sobie pogadacie. A jak będzie miał, to Cię po raz kolejny oleje. Za jakiś czas prawdopodobnie się dowiesz od jakiejś koleżanki, że on się żeni (oczywiście z kimś innym) i wtedy się ta relacja skończy (albo i nie, bo może on uzna że warto nawet będąc w małżeństwie mieć jakieś koło zapasowe).
9 września 2024, 08:53
Odpowiedz sobie samej, do czego ci taka relacja. Naprawdę, stać cię na coś szczerego, sensownego i pełnego szacunku. Wystarczająco dużo czasu zainwestowałaś w nic. Zablokuj człowieka na wszystkim, otrząśnij się i idź dalej.
9 września 2024, 09:29
za co chcesz go przepraszać? Dla mnie upokorzasz się przed nim regularnie i kolejny raz chcesz to robić?
Wnioskuję że masz 33 lata, zmarnowałas ostatnie kilka lat na te znajomość- nie szkoda Ci kolejnego czasu? Może lepiej tak jak on dołącz do jakiejś aplikacji i spróbuj poznać kogoś normalnego? A jego tak jak wyżej- zablokuj wszędzie i wyrzuć ze swojego życia.
9 września 2024, 11:53
przez te 6/lat nie byłaś z nikim w związku?
tak tylko czekasz na tego typa?
tez pamiętam był ktoś taki w moim życiu, ale jak tylko poznałam normalnego faceta, to sobie dariwalam marzenia o kim, kogo tak naprawdę nie znam
dsj sobie spokój
zablokuj go wszędzie, skasuj wszzcosnCi się z nim kojarzy, szkoda czasu i nerwów
na kilometr śmierdzi kłamstwem, on się nie zmieni
9 września 2024, 12:08
Szczegolnie że dla innej potrafił wrócić do Polski a dla ciebie nie. I nie dziwne że ci nie powiedział. Wiedział że będziesz chciała się spotkać i może jakiś związek tworzyć bo odpada odleglosc a on kogoś miał wtedy i ewidentnie nie chciał żebyś wiedziała o niej i że jest w Polsce. Serio odpuść go.