- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 maja 2022, 14:29
Hej, mam wśród swoich znajomych i rodziny taką koleżankę i kuzynkę, które za każdym razem "straszą' macierzyństwem. Odkąd jestem w ciąży na każdym! spotkaniu to robią, wygląda to tak: niedługo zobaczysz jak to jest pakować dziecko i siebie na wakacje, jak się os.ra po pachy, jak zacznie ząbkować, jak nie prześpisz każdej nocki, jak usiądzie na środku chodnika i nie będzie chciało iść, jak będzie ciągle chore, jak będzie miało skok rozwojowy, bunt 2latka itd. itp.
Jestem w ciąży więc na pytanie jak się czuję odpowiadam, że np. ciężko mi w nocy się przekręcać w łóżku bo brzuch i plecy mnie bolą, ooo to zobaczysz za chwile jak będziesz miała większy brzuch. Mam się oszczędzać bo w ciągu 2 tygodniu szyjka się skróciła o 1 cm = psss... mi to się stało przez jedną dobę. Mogę dalej wymieniać, zastanawiam się co się stało, że nie słychać od niektórych kobiet niczego pozytywnego. Raczej każda kobieta jest świadoma decydując się na dzieci, że z takimi sytuacjami przyjedzie jej się zmierzyć.
Nawet jak temat dotyczy zupełnie czegoś innego np. rozmawiamy o pracy, to koniecznie trzeba dodać no bo z dzieckiem to nie tak prosto wyjść rano z domu bla bla....
Zanim dzieci się pojawiły w ich życiu mogłam od nich słyszeć o tym, że nie ogarniają bo praca, studia, dom... Że tak ciężko... Sama byłam w takim miejscu, kiedy pracowałam na 3 zmiany, studia, dom, hobby itd. ale nigdy w ogółe nie przyszło mi do głowy żeby komuś mówić, że zobaczysz jak będzie 'jak będziesz miał to i to'...
Czy to wynika z frustracji ? One tego nie wiedziały ? Zrobię sobie dziecko bo każdy ma i teraz będę opowiadać jak to jest do du.py? Nie mam pojęcia skąd się bierze takie piep.rzenie ?
Kompletnie nie wiem jak reagować na tego typu teksty bo takie słowa zaczynają padać w 3/4 rozmowie... Co myślicie ? :D
15 maja 2022, 14:39
Bardzo dobrze, że się otwarcie mówi jak jest ciężko i na co się przygotować. Jest trudno, ciężko, wyczerpująco. Zwłaszcza pierwszy rok i z wymagającym dzieckiem.
Edytowany przez roogirl 15 maja 2022, 14:43
15 maja 2022, 14:44
Bardzo dobrze, że się otwarcie mówi jak jest ciężko i na co się przygotować zamiast jakieś brednie o idealnym macierzyństwie bez żadnych problemów. Jest trudno, ciężko, wyczerpująco. Zwłaszcza pierwszy rok i z wymagającym dzieckiem.
ale po coś takiej formie? Można normalnie powiedzieć ciężko mi ostatnio bo moje dziecko krzyczy, nie wiem o co mu chodzi, dalej robi w pampersa. Jestem zmęczona bo nie mogę spać w nocy przez płaczące dziecko, mam dosyć przewijania itp.
po co forma jak będziesz miała dziecko to zobaczysz jak to jest gdy płacze, ząbkuje... ?
Dla mnie np. w danym momencie może być ciężko bo boli mnie kręgosłup, a musze iść do pracy... Po co dowalać osobie bezdzietnej to zobaczysz jak będziesz miała dziecko i będzie cię bolał kręgosłup i będziesz musiała iść do pracy ? Licytacja kto ma gorzej ? Po co ?
15 maja 2022, 14:45
Bardzo dobrze, że się otwarcie mówi jak jest ciężko i na co się przygotować. Jest trudno, ciężko, wyczerpująco. Zwłaszcza pierwszy rok i z wymagającym dzieckiem.
zgadzam się. Lepiej tak niż słodzić jak to jest super a potem zderzasz się z rzeczywistością.
Pociesze cię tylko że nie wszystkie dzieci się budzą miliard razy w nocy i nie wszystkie kładą na chodnikach. Więc nie załamuj się. Ząbkowania moje też jakoś bardzo nie przeżywały. Wystarczyło maścią posmarować
Edytowany przez maharettt 15 maja 2022, 14:46
15 maja 2022, 14:46
Hej, mam wśród swoich znajomych i rodziny taką koleżankę i kuzynkę, które za każdym razem "straszą' macierzyństwem. Odkąd jestem w ciąży na każdym! spotkaniu to robią, wygląda to tak: niedługo zobaczysz jak to jest pakować dziecko i siebie na wakacje, jak się os.ra po pachy, jak zacznie ząbkować, jak nie prześpisz każdej nocki, jak usiądzie na środku chodnika i nie będzie chciało iść, jak będzie ciągle chore, jak będzie miało skok rozwojowy, bunt 2latka itd. itp.
Jestem w ciąży więc na pytanie jak się czuję odpowiadam, że np. ciężko mi w nocy się przekręcać w łóżku bo brzuch i plecy mnie bolą, ooo to zobaczysz za chwile jak będziesz miała większy brzuch. Mam się oszczędzać bo w ciągu 2 tygodniu szyjka się skróciła o 1 cm = psss... mi to się stało przez jedną dobę. Mogę dalej wymieniać, zastanawiam się co się stało, że nie słychać od niektórych kobiet niczego pozytywnego. Raczej każda kobieta jest świadoma decydując się na dzieci, że z takimi sytuacjami przyjedzie jej się zmierzyć.
Nawet jak temat dotyczy zupełnie czegoś innego np. rozmawiamy o pracy, to koniecznie trzeba dodać no bo z dzieckiem to nie tak prosto wyjść rano z domu bla bla....
Zanim dzieci się pojawiły w ich życiu mogłam od nich słyszeć o tym, że nie ogarniają bo praca, studia, dom... Że tak ciężko... Sama byłam w takim miejscu, kiedy pracowałam na 3 zmiany, studia, dom, hobby itd. ale nigdy w ogółe nie przyszło mi do głowy żeby komuś mówić, że zobaczysz jak będzie 'jak będziesz miał to i to'...
Czy to wynika z frustracji ? One tego nie wiedziały ? Zrobię sobie dziecko bo każdy ma i teraz będę opowiadać jak to jest do du.py? Nie mam pojęcia skąd się bierze takie piep.rzenie ?
Kompletnie nie wiem jak reagować na tego typu teksty bo takie słowa zaczynają padać w 3/4 rozmowie... Co myślicie ? :D
mam 2 synów. Jeden w tym roku 12 lat. Drugi aktualnie 15 miesięcy. Więc jest spora różnica. Nie narzekam. U mnie nie ma że się nie da. Wakacje a co to za problem. Mały miał 6 miesięcy polecieliśmy (dodam pierwszy raz odkąd jesteśmy razem ) zagranicę. 12 dni z dziećmi w Bułgarii. Co się nie da. Do Zakopanego z wózkiem na Morskie Oko, Dolina Chochołowska, termy itp wszystko się da. A dodam, że mały nie spał po nocach. Ja wróciłam 2 miesiące temu do pracy. Do pracy chodzę na 6 tą rano. Jak ostatnio usłyszałam tekst znajomej, która ma córkę w wieku mojego starszego i 5 łatkę, że ona zawsze się spóźnia do pracy a ma na 8 mą to myślałam, że walnę na chodnik. Ja na 6 tą i od 21 lat jak pracuję w firmie zaspałam raz. Ale zdążyłam na czas do pracy. Mąż jeździ na delegacje bywa poza domem 3 dni w tygodniu. I ogarniam jednego do szkoły, drugiego zawożę do dziadków ( do źlobka dostał się właśnie w tym tygodniu u nas było ogłoszenie wyników ale od września wtedy bedzie na miejscu bez jeźdzenia) także wozimy go 15 km w jedną stronę. A potem do pracy. Po pracy po małego do domu. Ogarnąć małego dużego i inne rzeczy.
Ja jeżdżę z dziećmi do lekarza sama. Na zajęcia dodatkowe i inne.
Są ludzie co narzekają na wszystko więc i na ciąże I na dzieci też będą narzekać.
A dodam jeszcze że takiej ciąży jak miałam pierwszą nie życzę nikomu. Oj wtedy miałyby na co narzekać. A jakby zobaczyły jaki Ja miałam brzuch to pewnie wg nich wogole w nocy nie spałam bo się nie da.
Edytowany przez dominoa 15 maja 2022, 14:49
15 maja 2022, 14:50
Hej, mam wśród swoich znajomych i rodziny taką koleżankę i kuzynkę, które za każdym razem "straszą' macierzyństwem. Odkąd jestem w ciąży na każdym! spotkaniu to robią, wygląda to tak: niedługo zobaczysz jak to jest pakować dziecko i siebie na wakacje, jak się os.ra po pachy, jak zacznie ząbkować, jak nie prześpisz każdej nocki, jak usiądzie na środku chodnika i nie będzie chciało iść, jak będzie ciągle chore, jak będzie miało skok rozwojowy, bunt 2latka itd. itp.
Jestem w ciąży więc na pytanie jak się czuję odpowiadam, że np. ciężko mi w nocy się przekręcać w łóżku bo brzuch i plecy mnie bolą, ooo to zobaczysz za chwile jak będziesz miała większy brzuch. Mam się oszczędzać bo w ciągu 2 tygodniu szyjka się skróciła o 1 cm = psss... mi to się stało przez jedną dobę. Mogę dalej wymieniać, zastanawiam się co się stało, że nie słychać od niektórych kobiet niczego pozytywnego. Raczej każda kobieta jest świadoma decydując się na dzieci, że z takimi sytuacjami przyjedzie jej się zmierzyć.
Nawet jak temat dotyczy zupełnie czegoś innego np. rozmawiamy o pracy, to koniecznie trzeba dodać no bo z dzieckiem to nie tak prosto wyjść rano z domu bla bla....
Zanim dzieci się pojawiły w ich życiu mogłam od nich słyszeć o tym, że nie ogarniają bo praca, studia, dom... Że tak ciężko... Sama byłam w takim miejscu, kiedy pracowałam na 3 zmiany, studia, dom, hobby itd. ale nigdy w ogółe nie przyszło mi do głowy żeby komuś mówić, że zobaczysz jak będzie 'jak będziesz miał to i to'...
Czy to wynika z frustracji ? One tego nie wiedziały ? Zrobię sobie dziecko bo każdy ma i teraz będę opowiadać jak to jest do du.py? Nie mam pojęcia skąd się bierze takie piep.rzenie ?
Kompletnie nie wiem jak reagować na tego typu teksty bo takie słowa zaczynają padać w 3/4 rozmowie... Co myślicie ? :D
mam 2 synów. Jeden w tym roku 12 lat. Drugi aktualnie 15 miesięcy. Więc jest spora różnica. Nie narzekam. U mnie nie ma że się nie da. Wakacje a co to za problem. Mały miał 6 miesięcy polecieliśmy (dodam pierwszy raz odkąd jesteśmy razem ) zagranicę. 12 dni z dziećmi w Bułgarii. Co się nie da. Do Zakopanego z wózkiem na Morskie Oko, Dolina Chochołowska, termy itp wszystko się da. A dodam, że mały nie spał po nocach. Ja wróciłam 2 miesiące temu do pracy. Mąż jeździ na delegacje bywa poza domem 3 dni w tygodniu. I ogarniam jednego do szkoły, drugiego zawożę do dziadków ( do źlobka dostał się właśnie w tym tygodniu u nas było ogłoszenie wyników ale od września wtedy bedzie na miejscu bez jeźdzenia) także wozimy go 15 km w jedną stronę. A potem do pracy. Po pracy po małego do domu. Ogarnąć małego dużego i inne rzeczy.
Ja jeżdżę z dziećmi do lekarza sama. Na zajęcia dodatkowe i inne.
Są ludzie co narzekają na wszystko więc i na ciąże I na dzieci też będą narzekać.
A dodam jeszcze że takiej ciąży jak miałam pierwszą nie życzę nikomu. Oj wtedy miałyby na co narzekać. A jakby zobaczyły jaki Ja miałam brzuch to pewnie wg nich wogole w nocy nie spałam bo się nie da.
morskie oko to jeszcze luzik ale nie wyobrażam sobie term czy basenu. Przecież się musisz maluchem zajmowac calutki czas a 12 latek tak pływa samopas? No chyba że jest super pływakiem . Ja bym się bała.
Edytowany przez maharettt 15 maja 2022, 14:51
15 maja 2022, 15:04
3/4 z tego, czym cię straszą może wcale się nie zdarzyć. Z tego, co wymieniasz wcale problemu nie miałam, więc koleżanki mają pecha, a największy by ból miały, gdybyś Ty też tego nie doświadczyła i ogarniała lepiej od nich ;)
15 maja 2022, 15:11
Hej, mam wśród swoich znajomych i rodziny taką koleżankę i kuzynkę, które za każdym razem "straszą' macierzyństwem. Odkąd jestem w ciąży na każdym! spotkaniu to robią, wygląda to tak: niedługo zobaczysz jak to jest pakować dziecko i siebie na wakacje, jak się os.ra po pachy, jak zacznie ząbkować, jak nie prześpisz każdej nocki, jak usiądzie na środku chodnika i nie będzie chciało iść, jak będzie ciągle chore, jak będzie miało skok rozwojowy, bunt 2latka itd. itp.
Jestem w ciąży więc na pytanie jak się czuję odpowiadam, że np. ciężko mi w nocy się przekręcać w łóżku bo brzuch i plecy mnie bolą, ooo to zobaczysz za chwile jak będziesz miała większy brzuch. Mam się oszczędzać bo w ciągu 2 tygodniu szyjka się skróciła o 1 cm = psss... mi to się stało przez jedną dobę. Mogę dalej wymieniać, zastanawiam się co się stało, że nie słychać od niektórych kobiet niczego pozytywnego. Raczej każda kobieta jest świadoma decydując się na dzieci, że z takimi sytuacjami przyjedzie jej się zmierzyć.
Nawet jak temat dotyczy zupełnie czegoś innego np. rozmawiamy o pracy, to koniecznie trzeba dodać no bo z dzieckiem to nie tak prosto wyjść rano z domu bla bla....
Zanim dzieci się pojawiły w ich życiu mogłam od nich słyszeć o tym, że nie ogarniają bo praca, studia, dom... Że tak ciężko... Sama byłam w takim miejscu, kiedy pracowałam na 3 zmiany, studia, dom, hobby itd. ale nigdy w ogółe nie przyszło mi do głowy żeby komuś mówić, że zobaczysz jak będzie 'jak będziesz miał to i to'...
Czy to wynika z frustracji ? One tego nie wiedziały ? Zrobię sobie dziecko bo każdy ma i teraz będę opowiadać jak to jest do du.py? Nie mam pojęcia skąd się bierze takie piep.rzenie ?
Kompletnie nie wiem jak reagować na tego typu teksty bo takie słowa zaczynają padać w 3/4 rozmowie... Co myślicie ? :D
mam 2 synów. Jeden w tym roku 12 lat. Drugi aktualnie 15 miesięcy. Więc jest spora różnica. Nie narzekam. U mnie nie ma że się nie da. Wakacje a co to za problem. Mały miał 6 miesięcy polecieliśmy (dodam pierwszy raz odkąd jesteśmy razem ) zagranicę. 12 dni z dziećmi w Bułgarii. Co się nie da. Do Zakopanego z wózkiem na Morskie Oko, Dolina Chochołowska, termy itp wszystko się da. A dodam, że mały nie spał po nocach. Ja wróciłam 2 miesiące temu do pracy. Do pracy chodzę na 6 tą rano. Jak ostatnio usłyszałam tekst znajomej, która ma córkę w wieku mojego starszego i 5 łatkę, że ona zawsze się spóźnia do pracy a ma na 8 mą to myślałam, że walnę na chodnik. Ja na 6 tą i od 21 lat jak pracuję w firmie zaspałam raz. Ale zdążyłam na czas do pracy. Mąż jeździ na delegacje bywa poza domem 3 dni w tygodniu. I ogarniam jednego do szkoły, drugiego zawożę do dziadków ( do źlobka dostał się właśnie w tym tygodniu u nas było ogłoszenie wyników ale od września wtedy bedzie na miejscu bez jeźdzenia) także wozimy go 15 km w jedną stronę. A potem do pracy. Po pracy po małego do domu. Ogarnąć małego dużego i inne rzeczy.
Ja jeżdżę z dziećmi do lekarza sama. Na zajęcia dodatkowe i inne.
Są ludzie co narzekają na wszystko więc i na ciąże I na dzieci też będą narzekać.
A dodam jeszcze że takiej ciąży jak miałam pierwszą nie życzę nikomu. Oj wtedy miałyby na co narzekać. A jakby zobaczyły jaki Ja miałam brzuch to pewnie wg nich wogole w nocy nie spałam bo się nie da.
Ludzie maja różną osobowość, dla mnie to brzmi jak życie z koszmaru, non stop z zegarkiem w ręku - Brrrr. Ale subiektywnie, to jest dla mnie dramat największy w posiadaniu dziecka, że mam poczucie kompletnej utraty wolności do robienia na co mam ochotę i kiedy. Da się to ogarnąć? Da się. Wszystko się da. Ale np dla mnie sam fakt, że muszę to robić już jest nieprzyjemny i oznacza ograniczenie komfortu życia znaczące ;) Nie lubię robić na akord, nie lubię biegać z planerem itd,a przy dziecku niestety muszę. A już tego, że muszę wstawać o 7 "bo szkoła" mając elastyczne godziny pracy i w teorii mogąc wstawać o 10, to przeżyć nie mogę :P.
A co do tematu - Może ona ma takie czarne poczucie humoru, może nie wiem, to forma wyładowania frustracji w sposób, który dla niej wydaje się neutralny, a dla ciebie jest irytujący. Matki czasem mają potrzebę się wyzrzędzić a nie ma komu.
Edytowany przez menot 15 maja 2022, 15:12
15 maja 2022, 15:50
Ja powiem tak - oczywiście że bardzo dobrze, że się o tym mówi, ale myślę, że tu chodzi autorce o formę bardziej. Bo one nie mówią, że będzie ciężko, tylko jej narzekanie na cokolwiek kwitują w stylu: "Pfff to nic, zobaczysz co będzie potem". Tak jakby to co ona teraz przeżywa ciężkiego nie miało żadnego znaczenia i się nie liczy, bo potem będzie gorzej. Tak - będzie gorzej, ale to nie znaczy, że ona ma teraz różowo. Myślę, że chodzi jej o takie trochę zrozumienie. Te osoby też były w ciąży i wiedzą jak to jest na każdym jej etapie i nawet jeśli potem było ciężej to w tym wcześniejszym etapie też było im ciężko, nawet jeśli było w sumie lżej niż to co nastąpi za jakiś czas. Można przecież powiedzieć: "Kurde wiem co czujesz, też tak miałam, dasz radę". Zawsze to milej coś takiego usłyszeć niż nie wprost wypowiedziane: "Co ty tam wiesz, potem to dopiero będzie. Teraz nie masz co narzekać" Ona nie ma porównania z "później". Ona ma porównanie w tym co było wcześniej a wcześniej było lżej po prostu. Bagatelizowanie tego co ona przeżywa w tym momencie na koszt tego, że potem będzie gorzej. Też bym się wkurzała. Zresztą też tak mi baby gadały, więc wiem o co chodzi.