Temat: Dieta lekkostrawna wrzodowa

Cześć, czy jest tu na Vitalii ktoś kto stosuje dietę lekkostrawną wrzodową kto prowadzi pamiętnik i spisuje chociaż od czasu do czasu co je? 

Nie musi być to jakiś ładny pamiętnik i piękne menu

Przydalaby mi się mała inspiracja. Będę wdzięczna, jeśli będę mogła do kogokolwiek zajrzeć 




iamcookie3 napisał(a):

Cześć, czy jest tu na Vitalii ktoś kto stosuje dietę lekkostrawną wrzodową kto prowadzi pamiętnik i spisuje chociaż od czasu do czasu co je? 

Nie musi być to jakiś ładny pamiętnik i piękne menu

Przydalaby mi się mała inspiracja. Będę wdzięczna, jeśli będę mogła do kogokolwiek zajrzeć 

W kwestii inspiracji, moja przyjaciółka kiedyś korzystała ze strony Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej (pod Ministerstwem Zdrowia) i ich bezpłatnych konsultacji online w sprawie diety właśnie przy konkretnych schorzeniach, chodziło o jej córkę. Mieli konsultacje dietetyków, psychodietetyków, fizjoterapeutów - nie wiem czy to jeszcze funkcjonuje. Tam często też przy określonym zagadnieniu są materiały do pobrania np. ze spisem produktów, przykładowym menu. Zajrzyj, może coś wygrzebiesz :)

Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej | Choroba a dieta (pzh.gov.pl)

Pasek wagi

na diete wrzodowa musisz po prostu jest to samo co dotychczas, przygotowujac to bez tluszczu. Duzo warzyw, no i leki, ktore zbija wrzody. Dlugo walczylam z wrzodami, nabawilam sie ich po ibuprofenie, na migreny to bralam i sie dorobilam. Niestety nawet po wyleczeniu, sciana zoladka jest tak wrazliwa, ze walsciwie ciagle musze uwazac na jedzienie. Plusem jest to, ze ciagle sie jest szczuplym, minus, troche nudne jedzenie, ale jak sie dobrze pokombinuje, to moze byc ciekawie. Np nalesniki nie smzyc na oleju, racuchy etc. Mieso u mnie tylko pieczone lub gotowane, zupy: fasolowa, pieczarkowa, etc, rosolu nie moge, bo sol po prostu powoduje taki bol zoladka z e hej. Ziemniaki mozna w roznej postaci, od gotowanych po pieczone w e frytkownicy na powietrze (ja daje lyzke oliwy), warzyw tez nie moge z patelni, chyba, ze na wodzie robione, a jak w oliwa to tylko z piekarnika, co tez robie, no oberzyna i cukinie kroje na kawalki, oliwa sol i pieprz i do piekarnika. Z mies jem drob, kaczke, krolika, bardzo rzadko inne mieso, bo za tluste i gotowane zoladki, na nich robie zupy np. Ryby jem 3x w tyg.Zupy z duza ziol, zamiast soli. Ciezka sprawa z wrzodamni, ja nie mam lekko, mimo iz nie mam juz ich i bole tez odeszly, ale na jedzenie musze bardzo uwazac. Kazdy jest inny, moze Ty nie musisz miec az takich restrykcji. Ja do tego nie mam woreczka zolciowego, takze naprawde trudno mi, ale daje spokojnie rade. Obecnie waze 55kg, na 163cm wzrostu, a gadaja, ze sie tyje jak sie nie ma woreczka. Nieprawda, tyje sie od przejedzenia :) ;) Powodzenia w walce, a co bierzesz? Ja bralam pantoprazol. 

przymusowa napisał(a):

iamcookie3 napisał(a):

Cześć, czy jest tu na Vitalii ktoś kto stosuje dietę lekkostrawną wrzodową kto prowadzi pamiętnik i spisuje chociaż od czasu do czasu co je? 

Nie musi być to jakiś ładny pamiętnik i piękne menu

Przydalaby mi się mała inspiracja. Będę wdzięczna, jeśli będę mogła do kogokolwiek zajrzeć 

W kwestii inspiracji, moja przyjaciółka kiedyś korzystała ze strony Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej (pod Ministerstwem Zdrowia) i ich bezpłatnych konsultacji online w sprawie diety właśnie przy konkretnych schorzeniach, chodziło o jej córkę. Mieli konsultacje dietetyków, psychodietetyków, fizjoterapeutów - nie wiem czy to jeszcze funkcjonuje. Tam często też przy określonym zagadnieniu są materiały do pobrania np. ze spisem produktów, przykładowym menu. Zajrzyj, może coś wygrzebiesz :)

Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej | Choroba a dieta (pzh.gov.pl)

https://ncez.pzh.gov.pl/wp-con... tu masz dokladnie

Julian98 - dzięki. To znaczy ja wiem, co ja mogę jeść, wiem jakie produkty, ale właśnie nie mam pomysłu jakie posiłki robić. Wszystko wydaje mi się takie niesmaczne. Jeśli chodzi o mnie to ja jestem na takim etapie, że boli mnie i bez jedzenia i nawet manna na wodzie z cukrem potrafi zaszkodzić. Jestem leciutko sfrustrowana, bo nigdy nie lubiłam tak jeść a muszę. A gotować takiego jedzenia nie umiem albo czasem przyznam się szczerze nie chce mi się, bo właśnie ani to smaczne ani to się zbyt szybko często nie robi... :/

iamcookie3 napisał(a):

Julian98 - dzięki. To znaczy ja wiem, co ja mogę jeść, wiem jakie produkty, ale właśnie nie mam pomysłu jakie posiłki robić. Wszystko wydaje mi się takie niesmaczne. Jeśli chodzi o mnie to ja jestem na takim etapie, że boli mnie i bez jedzenia i nawet manna na wodzie z cukrem potrafi zaszkodzić. Jestem leciutko sfrustrowana, bo nigdy nie lubiłam tak jeść a muszę. A gotować takiego jedzenia nie umiem albo czasem przyznam się szczerze nie chce mi się, bo właśnie ani to smaczne ani to się zbyt szybko często nie robi... :/

u mnie bol to byl taki, ze ja moglabym piasek z woda jesc, byleby nie bolalo i Tobie tez to radze, chyba, ze Tobie bol nie przeszkadza. Wrzody to nie zabawa, niestety. Nie wiem jak Ty sie ich nabawilas, ale radze stosowac sie do zalecen, zeby nie pekly dziady (ja mialam malenkiego, ale dal mi popalic). Na poczatku jest trudno, wiadomo, jakby ktos nam caly swiat odebral, ale to kwestia podejscia. Dla mnie jedzenie jest od dawna do przezycia, znaczy jem, by zyc, a nie zyje  by jesc. Wtedy jakos latwiej sie pogodzic z tym czego nie mozna jesc. Najgorzej wiadomo jak wszyscy wkolo zra co chca i nic im nie dolega, ale wtedy sobie tlumacze, ze wszystko to jest do czasu. Ludzie zra tony cukru, znam takich, placze mi potem ze go zoladek boli, ale NIC nie zmienia i zre dalej...Powodzenia :) Niestety nasz organizm to nie smietnik, a czesto to z niego robimy, pakujac ile wleze, a naprawde niewiele potrzebujemy w ciagu dnia, zeby sie najesc i to mega smacznie. Tak jak Ci na poczatku napisalam, nie zmieniaj nic, jedz to co lubisz, tylko kombinuj w jakiej najzdrowszej formie mozesz to skonsumowac. Zdrowo nie znaczy nie smacznie. Dzis na sniadanie zjadlam bulke z jajkiem gotowanym, miesem drobiowym i warzywa (pomidor, ogorek zielony z ogrodu). Potem sernik na ksylicie (malo, nie ogromny kawal jak dla prosiaczka!). No i potem obiad lekki i tyle! Pije tylko wode i herbate zielona. Kawe raz na jakis czas (wrzody nie lubia chyba kawy), ale bezkofeinowa i uwaga i odrobina sody, ktora smaku nie zmienia, ale zoladek nie jest na nic narazony. 

Klopot w tym, że to czego lubię to niestety nie mogę jeść. Wcześniej glownie jadłam strączki, kaszę, czerwone mięsa, sery żółte i plesniowe. Teraz to w ogóle nie wchodzi w rachubę. Nie znoszę białego mięsa, nie jestem w stanie go jeść. W rosole rozgotowane było ok, ale rosół też mi szkodzi. Dlatego tak trudno mi się przestawić, bo wywracam wszystko do góry nogami. Nie przepadam za owocami i słodkimi rzeczami, a w dużej części przepisów które znajduje właśnie opierają się na słodkiej lekkostrawnej bazie. Kawa to "strzał w kolano" dla mojego żołądka, herbatę pije taką słabą wymoczkę, że aż lepiej sama wodę pić. Ale podejście mam takie jak Ty - byle by zjeść, szczególnie smaczne nie musi być. Tylko że to nie smakuje mi ani trochę co jem, więc męczy mnie to znacznie. Wrzody to ciężka sprawa, ja swoje też mam już dłuższy czas, ale dopiero od jakichś 3 miesięcy nie idzie w ogóle normalnie żyć.

hej laska, co prawda wrzodów nie miałam, ale swego czasu żołądek miałam w kiepskim stanie ze skłonnością do "ulewania się" po większości potraw. Dietę musiałam trzymać, a faktycznie takie suche lub gotowane rzeczy średnio mi smakowały i z jedzenia nie było żadnej przyjemności więc dokładnie rozumiem w czym problem. 

Odkryciem było u mnie zakupienie najzwyklejszych garnków do gotowania na parze, do gotującej się wody dodawałam zioła więc wszystkie produkty fajnie wchłaniały ich aromat. Nawet ziemniaki bez soli były spoko, w dodatku na parze czuć ich prawdziwy smak ;) co do mięsa, ja pierś z kurczaka gotowałam znowu "na sucho" czyli szczelnie owijalam folią spożywczą, potem wkładałam do worka do pieczenia i tak wrzucalam do wody tak aby jednak ona się nie dostała do cycka drobiowego. Do środka mięsa można wcisnąć jakieś dodatki, w zależności od tego co lubisz i trawisz rzecz jasna. 


Krummel, chyba nasze myśli się sprzęgły, bo właśnie jestem w sklepie i oglądam wkłady i garnki do gotowania na parze. No ja właśnie pamietam, że miałaś problemy z żołądkiem, ale z tego co kojarzę to też za dużo nie pisałaś co wtedy jadłaś.

iamcookie3 napisał(a):

Klopot w tym, że to czego lubię to niestety nie mogę jeść. Wcześniej glownie jadłam strączki, kaszę, czerwone mięsa, sery żółte i plesniowe. Teraz to w ogóle nie wchodzi w rachubę. Nie znoszę białego mięsa, nie jestem w stanie go jeść. W rosole rozgotowane było ok, ale rosół też mi szkodzi. Dlatego tak trudno mi się przestawić, bo wywracam wszystko do góry nogami. Nie przepadam za owocami i słodkimi rzeczami, a w dużej części przepisów które znajduje właśnie opierają się na słodkiej lekkostrawnej bazie. Kawa to "strzał w kolano" dla mojego żołądka, herbatę pije taką słabą wymoczkę, że aż lepiej sama wodę pić. Ale podejście mam takie jak Ty - byle by zjeść, szczególnie smaczne nie musi być. Tylko że to nie smakuje mi ani trochę co jem, więc męczy mnie to znacznie. Wrzody to ciężka sprawa, ja swoje też mam już dłuższy czas, ale dopiero od jakichś 3 miesięcy nie idzie w ogóle normalnie żyć.

Ja tak chyba 3 ms leczyłam wrzody. Serów pleśniowych nie lubię, ale ja to wielka kaprysnica jestem, niewiele rzeczy lubię. Makaronów nie lubię, serów nie lubię, pizzy nie lubię, pierogów nie lubię. Sosów nienawidzę, suche ziemniaki żrę ot co. 🤔 Owoców nie lubisz, ja lubię leśne : maliny, poziomki, jerzyny, jagody. Na parze jeść nie lubię, też to przechodziłam. Jem tak, by bebechy nie bolały. I nigdy nie wolno mi zjeść jabłka po 20ej, skończy się taką kolka, że umieram z bólu. Trzymaj się jakoś i po prostu kombinuj, baw się trochę tym gotowaniem. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.