Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 33 lat |
Miejscowość | Kopenhaga (Dania) |
Wzrost | 180 cm |
Masa ciała | 141.70 kg |
Cel | 80.00 kg |
BMI | 43.73 |
Stan cywilny | |
Wykształcenie | Średnie |
Aktywność zawodowa | Bezrobotna |
Dzieci | Nie |
Opis użytkownika
Mówienie o sobie jest dla mnie czymś nienaturalnym.. Może dlatego, że tak do końca nigdy siebie nie zaakceptowałam. Może dlatego teraz chcę to wszystko zmienić. Żeby się nie wstydzić. Nigdy więcej.
Jestem sympatyczną grubaską, świadomą swojego ciała. Łatwo nawiązuję kontakty, szybko zdobywam sympatię ludzi. Na pozór jestem właściwie szczęśliwa. Udaję, że nie przeszkadza mi we mnie to, co przeszkadza innym. A przeszkadza. Moja największa miłość - muzyka. To co mnie uspokaja, usypia, pobudza, przyprawia o łzy i uśmiech na twarzy, kryje się w tym krótkim słowie. Wydaje się, że bez niej wszystko by umarło, straciło sens, jakby każde żywe stworzenie nie mogło złapać bez jej istnienia choćby krótkiego oddechu. Ja bym nie mogła. Mam niespełna 23 lata i manifestuję przebudzenie.
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Musiałam chwilkę wyrżeć słowo 'sukcesy' przy tej rubryce. Nie wiem o jakim sukcesie w odchudzaniu może mówić 121nokilowe monstrum. Aczkolwiek owszem, na najgorszym etapie swojej opasłości mój wynik wynosił 139,9. 'Sukces' ten jednak zawdzięczam nie sobie, a fizycznej pracy, którą do niedawna się trudziłam. A więc do rzeczy...
Podstawowym problemem, który popełniałam podczas swoich 'prób' porzucenia wizerunku 'porzuconej ' polegał na tym, że zakładałam sobie pewien plan. Na czas określony. Gdy plan dobiegał finału, wracałam do złych nawyków (taaak sama do dziś tego nie pojmuję), do złego=poprzedniego wizerunku w gratisie z pakietem zabezpieczającym i zapewniającym mój organizm o tym, że już nigdy mu nie wyrządzę tej dwu, cztero czy sześciotygodniowej/miesięcznej 'męczarni'. A to przecież, wcale nie musi być męczarnia, ani tymczasowe wyjście z sytuacji. + i - to moja przeszłość. Na przyszłość planuję jedynie półparabolę sunącą w dół. Sunącą nie pędzącą. Bo to przecież nie wyścigi.