Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Bardzo serdecznie witam wszystkich!!! Odchudz
am
się kolejny raz, sama już nie pamiętam który. Jak dotąd efekt jest taki, że jest mnie coraz więcej. Jestem wesołą osoba, akceptującą siebie, ale obecna waga jest na tyle duża, że obawiam się o swoje zdrowie (stawy kolanowe i kręgosłup). Więc muszę z tym coś zrobić... Mam nadzieję, że mi się uda. Wcale nie muszę mieć figury modelki, ale chcę być lżejsza dla własnego dobra. Trzymajcie za mnie kciuki :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 34600
Komentarzy: 409
Założony: 8 marca 2010
Ostatni wpis: 10 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgonia42

kobieta, 56 lat, Świdnica

178 cm, 112.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 lutego 2014 , Komentarze (3)

Dzisiaj za oknem wiosna. Cudna pogoda, słoneczko nastraja pozytywnie i zagrzewa do walki. Plan diety na dzisiaj opracowany, jak do tej pory, realizowany. Byłam też na długim spacerze, który uwielbiam.

Wygrzebałam z szafki przepisy, które stosowałam wcześniej ze smacznie dopasowanej. Posiłkuję się nimi, ale nie realizuję dokładnie. Mam nadzieję, ze to wystarczy.

17 lutego 2014 , Komentarze (3)

Głupio mi, że milczałam a przecież obiecałam pisać codziennie, ale nie miałam czasu, co nie znaczy, że się objadałam. W pracy podganiałam robotę, bo od dzisiaj mam urlop - hurrrrrrra! Cały tydzień odpocznę :) Solennie obiecuję wpisy codziennie, słowo.

A teraz wracam do meritum. Dzisiaj się ważyłam i ....... szok 1,5 kg mniej. Jestem zaskoczona i zadowolona. Wiem, że to przede wszystkim woda, ale i tak cieszy. Zwłaszcza, że nie stosowałam żadnej konkretnej diety, tylko zwykłe JM "jedz mniej". Czyli nie obżerałam się tylko jadłam. Wszystko, to prawda, ale zdecydowanie miniej. Mam nadzieję, ze w tym tygodniu też będzie spadek. Pozdrawiam.

11 lutego 2014 , Komentarze (3)

bardzo ciężko. Wczorajszy dzień byłby wygrany, ale... Robiłam wieczorem kopytka dla córki na dzisiaj i niestety nie oparłam się. Chyba za dobre były. Zjadłam z 10 sztuk z bułeczką tartą. Poza tym szło mi całkiem dobrze.
Miałam wyciągnąć kijki, które kupiłam kilka miesięcy temu, ale też się nie udało. Jeszcze ani razu nie chodziłam z nimi. Załamka
Dzisiaj dietkę trzymam, najgorsze zacznie się jak wrócę do domu. Miedzy 16 i 18 działam jak odkurzacz, pochłaniam wszystko. Wczoraj mi się udało, ale miałam plan na jedzonko po powrocie z pracy, może i dzisiaj się uda. 
Muszę codziennie Was zanudzać, ale to trzyma mnie w ryzach i pozwala wytrzymać, bo głupio tak tłumaczyć się z grzeszków. Pozdrowionka i miłego dzionka.

10 lutego 2014 , Komentarze (3)

Właśnie skasowałam niechcący cały wpis. Niech to...
Wróciłam z wagą paskową 115 kg, czyli coś strasznego. Jedyna dobra wiadomość to taka, że nie przytyłam przez te pół roku. Nie wykupuję diety, ale zaczynam jeść mniej. Na śniadanko zjadłam: 2 kromki chleba z serkiem białym i kawę z mlekiem + jabłko. Moje solenne przyrzeczenie brzmi "do każdego posiłku warzywko lub owoc"!!! Na drugie mam kefir i gruszkę a obiad jeszcze w planach. Jutro napiszę jak minął mi pierwszy dzień. Drugie solenne przyrzeczenie to "ważę się w każdy poniedziałek". Do tej pory ważyłam się w piątek (o ile się ważyłam) i tak to wyglądało, że w weekend pozwalałam sobie na szaleństwa, bo do piątku zrzucałam to, co było nadmiarem. A teraz wyjdzie jasno i wyraźnie każdy grzech. 
Dochodzę do wniosku, że muszę zrobić sobie wyniki, już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio jakieś robiłam. 
Miłego dzionka :)

5 lipca 2013 , Komentarze (3)

Weszłam wreszcie na wagę i pozytywnie się zdziwiłam, bo mam 114 i to przed @. Czyli mniej niż myślałam. Co prawda nie wykonałam żadnych ruchów w kierunku zmniejszenia wagi a wręcz przeciwnie (deprecha zwiększa apetyt na słodycze), to jednak, gdy zobaczyłam mniej niż przypuszczałam ucieszyłam się. Teraz już nie zostaje mi nic innego jak zabrać się do roboty. Szkoda, że to nie jest takie proste jak napisanie tych słów. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia :)

4 lipca 2013 , Komentarze (1)

Jestem, niestety mimo upływu czasu mojego ciała nie ubyło. Mam nadzieję, że nie przybyło. Mam awersję do wagi, choć to nie ona jest winna tylko ja głupia. Nie mogę się zmobilizować do diety o ćwiczeniach nie wspomnę. Niestety lato w pełni a ja dosłownie nie mam się w co ubrać. W spodnie się nie mieszczę, w spódnicy obcieram sobie uda. Totalna porażka. 
Nie wiem jak się zmobilizować. 
Dobre rady znam tylko stosować ich nie potrafię. Ciekawe dokąd zajdę???

18 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Przystępuję do dzieła. To brzmi lepiej niż wczorajszy wpis. Najpierw uporządkuję sobie (a może i komuś się przydadzą?) przydatne informacje. Zdobyłam je korzystając z wykupionej tu swego czasu diety i przynosiły efekty. A więc po kolei:
1. Dużo pić, min. 2,5 litra dziennie 
2. Jeść często, ale mało (w każdym razie w każdym posiłku warzywo-dużo lub owoc-mniej)
3. Chleby ciemne, kasze i ryż zamiast białego pieczywa czy ziemniaków (ale bez wariacji)
4. Mało soli (u mnie świetnie sprawdziły się przyprawy ziołowe, pieprz cayenne, zioła prowansalskie, bazylia itp), sól zatrzymuje wodę 
5. Jogurty, kefiry, maślanki jako wypełniacz żołądka, sok pomidorowy
6. Zamiast cukru i słodyczy owoce surowe lub suszone rodzynki lub morele (bez przesady, bo są kaloryczne)
7. Pozytywne nastawienie
To tak z grubsza tyle. Teraz nie zostaje mi nic innego, jak zabrać się do roboty :) 

17 czerwca 2013 , Komentarze (2)

No właśnie hmmmm. Niby decyzja podjęta, niby dzisiaj mniej jadłam, niby chcę schudnąć a jednak czuję się okropnie. Jestem przytłoczona tymi kilogramami i koniecznością zrzucenia ich aż tylu. I to tak dosłownie. Dzień był piękny, cieplutki, słoneczny a ja jak nie ja. Zgaszona, przybita... Ciągłe wątpliwości czy podołam, czy waga ruszy (w dół oczywiście), jak długo wytrzymam. Oj, coś to czarno widzę. Dawno nie miałam takiego doła.

16 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Po ponad roku, znowu się pojawiam, bo niestety mój problem też się pojawił ze zwiększoną siłą. Ważę chyba 115 kg nawet nie wiem dokładnie, bo zwyczajnie boję się wejść na wagę. Tyle pokazywała ostatnio. Zastanawiam się jak mogłam do tego dopuścić? Brak odpowiedzi... Przestaję rozumieć samą siebie.
Nic to , spróbuję jeszcze raz. Mam zestaw przepisów i ćwiczeń, może jeszcze znajdę gdzieś silną wolę do ich realizacji :)
Po przejrzeniu swojego konta zauważyłam, że lista znajomych mi zmalała. Trudno. mam nadzieję, że te które zostały zechcą od czasu do czasu się do mnie odezwać i wesprzeć dobrym słowem. Zaczynam na nowo o do skutku :))

4 maja 2012 , Komentarze (1)

Spadłam nieco mniej niż zamierzałam, ale to przez weekend. Niestety parę piwek poza regulaminem zrobiło swoje. Nic to, trzeba walczyć dalej. Pozdrawiam :)

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.