Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Jestem fanką zdrowego żywienia i jem raczej zdrowo. Kiedyś lubiłam gotować, ale teraz - przy dwójce dzieci - przestałam mieć na to czas. Preferuję szybkie dania i łatwe przepisy. Nie wierzę w diety, głodówki i wykluczenia jakichś grup pokarmów. Sprawdziłam na sobie, że najskuteczniejsze jest po prostu zdrowe odżywianie, które staje się częścią zdrowego stylu życia. Vitalia dwukrotnie pomogła mi schudnąć po ciąży. Zarówno po pierwszej, jak i po drugiej ciąży schudłam ponad 20 kg na diecie smacznie dopasowanej :) Więcej o tym, co mnie kręci na www.tylkonaturalnie.pl

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25630
Komentarzy: 150
Założony: 8 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 7 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anke25

kobieta, 44 lat, Grodzisk Mazowiecki

158 cm, 59.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 marca 2013 , Komentarze (3)

Zachęcona rekomendacją SexyKitty zrobiłam wczoraj trening Jillian Michaels: Banish Fat Boost Metabolism Complete Workout.

Fajna rzecz na dni, kiedy ma się dużo energii do skakania. Ćwiczenia często się zmieniają, nie ma nudy. Fajne! Odpadłam na ostatnich 3 minutach. Czerwona i spocona poszłam pod prysznic. Dziś A. powiedział mi, że na moim brzuchu widać mięśnie i że brzuch wygląda dobrze. Jest lepiej - to na pewno! Ale do "dobrze" to jeszcze mojemu brzuchowi brakuje. Na tych wypracowanych mięśniach wisi mi jeszcze taka miękka bułeczka, trochę z tłuszczu, trochę z rozciągniętej po ciąży skóry.

A wczoraj wieczorem wiedziona jakąś ambitną myślą o spadku na wadze nie zjadłam kolacji. Nie byłam jakaś bardzo głodna. Trochę czułam, że przyszła pora ostatniego posiłku (jem go ok 20.00, zazwyczaj coś małego na ostatnią przekąskę), ale ponieważ miałam zamiar iść wcześniej spać, to uznałam, że sobie to ostatnie jedzonko "zaoszczędzę". I poszłam spać na pół głodna.

Ale organizmu nie da się oszukać! Rano wstałam głodna na maksa i rzuciłam się na jedzenie. W ramach śniadania zjadłam stosik kanapek z żółtym serem, jajko na twardo, ogórek zielony i kiwi. Potem, czując, że jeszcze coś bym dorzuciła,  jeszcze 3 suszone morele i kilka włoskich orzechów.

I po co mi był ten wczorajszy wieczorny post??! Mogłam sobie zjeść trochę serka wiejskiego, albo pół puszki tuńczyka w sosie własnym i byłoby jak najbardziej w porządku. A tak to się najadłam dziś po uszy na śniadanie i będę musiała odpalić znów ten aerobic z Jillian, żeby to jakoś spalić....




6 marca 2013 , Skomentuj

Znów trudny czas dla mnie, znów dzieci chorują Ja wiedziałam, że przedszkole oznacza 10-12 chorób w roku, ale ta rzeczywistość jest w praktyce trudna do zniesienia.

W taki czas, jak zwykle nie dosypiam, nie gotuję dla siebie, mam problem z wyjściem po zakupy.

Wczoraj zrobił się już wieczór, a ja jeszcze nie ćwiczyłam i prawdę mówiąc nie miałam na to siły ani ochoty. Na szczęście zdzwoniliśmy się z bratem i on mnie zmobilizował. Powiedział mi, że mogę zrobić coś prostszego, ale trening musi się odbyć! Muszę być konsekwentna, a ciało
musi mieć codzienna dawkę ruchu.

Poszłam za tą radą i zrobiłam Skalpel, bo to dla mnie najprostszy trening, który znam na pamięć i robię bez problemu. Poza tym ma tę zaletę, że ćwiczenia są spokojne, nie ma podskakiwania, więc nadaje się dla zmęczonego całym dniem człowieka.

A potem jeszcze w nocy zrobiłam peeling kawowy i wsmarowałam w skórę balsam wyszczuplający Perfecta. Efekt ma chłodzący, nie rozgrzewający i nie jest tak gryzący jak Eveline. Ma lżejszą konsystencję i łatwiej się rozsmarowuje. Co do efektów to jeszcze za krótko go używam. Po Eveline miałam super gładką skórę.

I w ten sposób udało mi się uratować wczorajszy dzień i zaliczyć go do udanych 
A dziś może uda mi się pobiegać wieczorem.

4 marca 2013 , Komentarze (3)

Pojechaliśmy całą rodziną do sklepu sportowego na zakupy.
Zakupiliśmy z A. zestawy sportowe do biegania.
Ja: stanik do biegania, legginsy, t-shirt.
A: koszulka, spodenki.
 Wszystko z tkanin odprowadzających wilgoć,
odpowiednich do treningów aerobowych.
No i wczoraj zrobiłam inaugurację sezonu biegowego
i poszłam pobiegać przez 45 minut.
To był marsz i bieg na przemian.
Przyjemny

1 marca 2013 , Komentarze (1)

Nie wiem sama, co myśleć o ważeniu się. Jak to możliwe, że wczoraj ważyłam 57,2 a dziś prawie cały kilogram więcej Chyba się pomierzę centymetrem i sprawdzę, jak się sprawy mają...

Ostatnio odkryłam na you tube świetne porady trenera personalnego Jacka Bilczyńskiego. W krótkich filmikach opowiada o tym, co jeść, jak ćwiczyć, jak żyć zdrowo. Po obejrzeniu kilku stwierdziłam, że muszę jeszcze sporo poprawić.

Na przykład kwestię jedzenia po treningu. Ja popełniałam ten błąd, że często nie jadłam nic. A tu niespodzianka, należy jeść!
https://www.youtube.com/watch?v=jq_9HgzvPd0

Druga rzecz - kolacja. Jadłam nieodpowiednie produkty na kolację. Teraz mogę to zmienić.
https://www.youtube.com/watch?v=AtjQQVeu8Ko

I jeszcze jeden przykład o pomiarze postępów. Jacek Bilczyński też nie jest fanem pomiarów na wadze.
https://www.youtube.com/watch?v=VocNh50-a3k

Tak więc przystępuję do wprowadzania poprawek w żywieniu, bo ostatnio od wielu tygodni kręcę się wokół wagi 58 kg i nie mogę schudnąć. Waga raz spada, raz rośnie. Jakiś wielotygodniowy przestój mi się zrobił. Poprzednio taki przestój miałam w okolicy 61 kg i tez to trwało kilka tygodni, zanim waga spadła.


Fajne jest to, że odkrywam nowe osobowości w świecie wellness. Niedawno nie miałam pojęcia, kto to jest Ewa Chodakowska, a tym bardziej Mel B Teraz razem z Jillian Michaels to moje najbliższe znajome fitnesski




26 lutego 2013 , Skomentuj

Wczoraj zorientowałam się, że nie mam wody butelkowej, a że chciałam poćwiczyć z ciężarkami, to wzięłam to, co było, czyli 2 kartony mleka No i potem na treningu z Jillian Michaels machałam tymi mlekami A jeszcze założyłam sobie taki zestaw sportowy, w którym chodziłam kilka miesięcy temu. Okazało się, że zrobił się za duży, bluzka luźna, a spodnie całkiem workowate. W trakcie podskoków zjeżdżały mi na dół! Dobrze, że mnie nikt nie widział w trakcie tych ćwiczeń

Pamiętam jeszcze jak te spodnie do ćwiczeń opinały mi uda... W sumie to mogę się cieszyć - jest spora różnica!
Po Jillian zrobiłam jeszcze 10 minut ćwiczeń na pośladki z Mel B. Lubię to
A wieczorem poszłam na pilates. Tym razem taśmy i dużo ćwiczeń na ręce.

Jakaś niecierpliwa się zrobiłam. Wszystko niby fajnie, ale ja już bym chciała zobaczyć te 55 kg na wadze i zobaczyć moje ciało takie szczupłe i piękne jak w moich marzeniach. Ale coś mi to powoli bardzo idzie. Chociaż mój wykres spadku wagi przypomina wykres średnich cen akcji na giełdzie w ostatnim półroczu  tendencja konsekwentnie spadkowa

Muszę sobie ciągle przypominać, żeby nie gonić za celem. Że mam żyć tak, jakbym ten cel już osiągnęła. Mam wstać rano i robić to, co robiłabym, gdybym już była szczupła. Mam poczuć się tak, jak będę się czuła po osiągnięciu celu. I jak o tym myślę, to jest mi lepiej. To znów szykuję sobie zdrowe jedzenie, planuję ćwiczenia i mniej się spinam.

Wyluzowuję i myślę, że przecież moje życie aż tak bardzo się nie zmieni. Po prostu kupię sobie ciuch w rozmiarze 36 zamiast 38. I tyle. Więc już dziś, teraz, mogę żyć tak, jakbym miała cały ten etap dochodzenia do wymarzonej sylwetki za sobą. Mogę być szczęśliwa, czuć satysfakcję i robić to, na co mam ochotę.

Piękno kobiety ? Kobieta jest  naprawdę piękna wtedy kiedy jest świadoma swoich wartości.



23 lutego 2013 , Komentarze (1)

Po wczorajszej załamce dziś powrót na dobrą drogę.
Pogadałam trochę z moim bratem, który mi powiedział, że prawdziwym mistrzem staje się ten, kto zna gorycz porażki, kogo zabolał tyłek od upadku i kto wie, jak się podnieść z kolan. Inaczej ślizgamy się tylko po powierzchni życia. Fajnie mi się z nim gadało

Dzień zaczęłam od pilatesu na dużych piłkach. Uwielbiam pilates ze sprzętami! Choć klasyk też jest boski

Mam dziś czas dla siebie, bo mąż zajmuje się dziećmi, więc skorzystałam z tej pięknej okazji i zrobiłam trening z Jillian Michaels, a potem postanowiłam spróbować treningów Mel B. Wyglądają niewinnie - co to jest 10 minut! - ale jak zaczęłam ćwiczyć to się szybko okazało co to za wyzwanie!

Przy treningu na brzuch udawało mi się wytrzymywać ok połowę powtórzeń, na pośladki ok - dałam radę, na nogi wymiękłam całkowicie zrobiłam może 1/3 powtórzeń. Ale wytrwałam do końca filmiku i starałam się ćwiczyć jak mogłam. Nogi miałam jak z galarety po tych ćwiczeniach  Ledwo doszłam do łazienki pod prysznic.
W wielu pamiętnikach czytałam o tym, że ludzie ćwiczą z Mel B. Podziwiam!

Postanowiłam nie odpuszczać i znów zobaczyć na wyświetlaczu wagi 56,5 kg utracone w zeszłym tygodniu. I jestem pewna, że zobaczę!

22 lutego 2013 , Komentarze (5)

Tydzień pod znakiem choroby. Chore dziecko to dla mnie duże obciążenie. Zamiast do jednego dziecka, w nocy musiałam wstawać do dwójki. Na zmianę albo karmiłam jednego piersią, albo drugiemu podawałam syropki, mierzyłam temperaturę, pocieszałam, przynosiłam pić. Ledwo przyłożyłam głowę do poduszki już któryś mnie wołał. W dzień nie miałam jak nadrobić snu. Chodziłam więc zmęczona strasznie.

Do tego pod koniec tygodnia sama źle się poczułam. Ciągły kontakt z kaszlącym przedszkolakiem sprawił, że sama zaczęłam kaszleć, zrobiło mi się zimno, bolała mnie głowa i gardło  Najchętniej zawinęłabym się w kołdrę i przespała 24 godziny. Ale nic z tego, bo są dzieci. Więc brałam jakieś objawowe leki i starałam się przetrwać. Wiele razy w ciągu dnia miałam ochotę krzyczeć: Jezus Maria nie ogarniam! jak to robi Maria Peszek w swojej piosence...

Z jedzeniem źle. Albo niewiele, albo za dużo. Jeden dzień prawie postny, na drugi dzień "odrabiałam straty" z nawiązką. Nie chodziłam do sklepu po zakupy, wykorzystywałam to, co mam w domu i gotowałam cokolwiek. Przez to jadłam monotonnie i bez przemyślenia. Zresztą starałam się gotować pod dziecko, nie dla siebie.

Do tego wczoraj zadzwoniłam do dawno niewidzianej koleżanki i dowiedziałam się, że awansowałą w pracy na kierownicze stanowisko. To mnie jakoś zdołowało. Nie to, że akurat jej zazdroszczę, bo ona sobie na to w pełni zasłużyła (wiem, bo kiedyś pracowałyśmy razem), ale ta informacja dotknęła jakiejś czułej struny u mnie. Tak właśnie się dzieje, jak się jest w domu i wychowuje dzieci. Inni robią kariery, awansują, zarabiają więcej, a ja w tym czasie wstawiam kolejne pranie i myślę o tym, co zrobię na obiad, żeby moje dziecko zjadło z chęcią.

W związku z tym wszystkim złapałam dołek psychiczny Ze zmęczenia, z choroby, której nie mogłam przechorować, z tego, że nie ogarniam domu, że nie mam jakoś siły do niczego W akcie jakiejś autodestrukcji i totalnego zniechęcenia jadłam paluszki (śmieciowe żarcie!!!) oglądając wojnę polsko-ruską w tv.

Waga wzrosła - jakżeby inaczej! To naturalna konsekwencja nieudanego tygodnia.
Błędów popełniłam wiele:
- nieregularne posiłki
- uszczuplone racje na przemian z przesadnymi porcjami
- deprywacja snu!!!!!!!!!!!
- brak ćwiczeń z powodu choroby
- monotonne jedzenie
- pocieszanie się jedzeniem

Czyli upadek. Czuję się niczym Justyna Kowalczyk, co się wczoraj potknęła o własny kijek, upadła i przyjechała na metę ostatnia.






17 lutego 2013 , Komentarze (4)

O peelingu z kawy czytałam na Vitalii w kilku pamiętnikach. Dziś spróbowałam po raz pierwszy. Jako że jestem kawoszem i piję conajmniej jedną kawę dziennie z kawiarki ciśnieniowej, mam minimum zawsze jeden brykiet zużytych kawowych fusów w formie brykietu. Brykiet przełożyłam do miseczki, dosypałam 2 łyżeczki cukru, dodałam łyżkę cynamonu dla zapachu i podlałam odrobiną oliwki mojego niemowlaka. Zamieszałam i takim odrobinę wilgotnym proszkiem natarłam nogi, pośladki, brzuch i talię oraz ramiona. Piersi oszczędziłam, żeby mi potem mój syn nie odmówił wyssania z nich mleczka
Skóra zrobiła się wyraźnie gładka i miękka jak tylko spłukałam mieszankę i wytarłam się ręcznikiem.
Następnie, jak co dzień, użyłam balsamu wyszczuplającego Eveline - tego czerwonego, rozgrzewającego. Byłam rozgrzana kąpielą, po złuszczeniu naskórka peelingiem, więc doznania były niesamowite!.. Ledwo wytrzymałam gorące pieczenie  miałam nawet małe dreszcze i na skórze pojawił się pot, jakbym się zmęczyła jakimś treningiem. Trochę to trwało, zanim efekt rozgrzewający z nieznośnego stał się przyjemny. Przez te paręnaście minut wmawiałam sobie, że ten piekielny ogień spala właśnie w tej chwili tkankę tłuszczową
I ta myśl pozwoliła mi przetrwać

16 lutego 2013 , Komentarze (4)

Aż trudno uwierzyć, ale zobaczyłam wczoraj na wadze 56,5 kg. Wprawiło mnie to w osłupienie zaliczyłam piękny spadek!  Ale tak nagle? Tak po prostu? Człowiek się nie zdąży przygotować psychicznie a tu bach - z 58,2 na 56,5 muszę się w tej nowej wadze jakoś umościć, przyzwyczaić...
Jillian Michaels 30 Day Shred level 2 jest teraz dla mnie nowym wyzwaniem. Level 1 już zrobił się za prosty.
Stres z zeszłego tygodnia umiejscowił się w moim ciele i ciągle go czuję. Spięte ramiona i barki. Próbuję się go pozbyć. Ćwiczenia trochę pomagają, relaksująca kąpiel też, ale napięcie nie przechodzi definitywnie. Wczoraj zdarzyło mi się wieczorne obżarstwo z powodu stresu. Nie opanowałam ochoty na jedzenie.
Dziś zaczęłam dzień pięknie, bo od pilatesu - ależ dziś trenerka pocisnęła! Mięśnie brzucha potraktowała dziś bez litości. Potem była kawa z mlekiem sojowym i grahamka z dżemem bez cukru i to co najlepsze w weekendzie, czyli śniadanie z dziećmi i mężem. Siedzenie razem przy stole, w tle ulubiona Trójka, rozmowa, popijanie kawki i ogólne poczucie szczęścia

12 lutego 2013 , Skomentuj

Po miesiącu ćwiczeń i zauważalnych efektach zdecydowałam się na kolejne 30 dni treningów. Zachęcona sukcesem akcji w zeszłym miesiącu, nie zrobiłam nawet dnia przerwy i kontynuuję codzienne ćwiczenia Dołożyłam do tego jeszcze codzienne smarowanie ciała - w strategicznych partiach - balsamem wyszczuplającym. Nie bardzo wierzę w efekt po kremie, ale nie zaszkodzi, a może jednak coś tam się pozytywnego zadzieje... Jeśli możecie polecić kosmetyk, który rzeczywiście Wam pomógł, to polećcie coś. Na razie smaruję się Eveline takim rozgrzewającym, spalającym tłuszcz podobno.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.