Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Chcę w końcu być szczupła. Dla zdrowia, lepszego samopoczucia. Dla siebie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20493
Komentarzy: 420
Założony: 6 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 10 listopada 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
adrift

kobieta, 35 lat, Aruba

174 cm, 103.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2013 , Komentarze (6)

Czyżby szedł post? Czas na postne postanowienia. Muszę sobie jakieś wymyślić, na przykład zero czekolady ( co jest dla mnie katorgą, ale chyba można się przyzwyczaić, że nie można ani kosteczki, prawda?). Albo żadnego pieczywa (ale jak tak jajecznicę bez małej kromeczki?). No ale może to jest właśnie czas żeby się zmotywować, w końcu wiosna idzie. To do Wielkanocy mogłabym się oduczyć jedzenia słodyczy.

Dzisiaj podczas mycia zębów, robiłam przysiady, ponoć dobre na pośladki. 

http://www.youtube.com/watch?v=4QnZ2oHJWLA a to nutka na dobranoc :)

9 lutego 2013 , Komentarze (5)

Poranek rozpoczęty w miarę aktywnie - sprzątaniem. Trochę się przy okazji poruszałam tańcząc z odkurzaczem. Teraz zrobiłam sobie kawkę i siadam do książek.  W tym tygodniu nie mam niestety dnia wolnego od nauki. Muszę się spiąć to może chociaż będę miała wolny wieczór. Trochę też dlatego, że za tydzień wybieram się z wizytą do domu. Wolę teraz posiedzieć więcej i mieć więcej wolnego za tydzień :)

Dziewczyny, mam poważny problem. Jest nim łupież. Nabawiłam się go kilka miesięcy temu. Udaje mi się go zwalczyć, a później znowu wraca. Teraz miałam zmianę wody, a że mam bardzo wrażliwą skórę, to niestety woda bardzo żle wpływa na nią. I nie mogę się już tego łupieżu pozbyć mniej więcej od miesiąca. Stosuję szampony przeciwłupieżowe. Używam również nizoral od tygodnia. Po nizoralu wygląda to tak, że jest ok, ale na drugi dzień ten łupież już wraca, nasila się. W zmniejszonej ilości jeśli porównywać do stanu wyjściowego. Znacie jakieś sposoby na pozbycie się łupieżu? 

7 lutego 2013 , Komentarze (2)

Zapomniałam, że wczoraj skusiłam się jeszcze na caramel machiatto (nie ma to jak wyjść z domu bez kawy). Taka średnia kawa to aż 240 kalorii! Następnym razem jeśli się skuszę na kawę na mieście to to będzie latte i chyba na odtłuszczonym mleku. 

Zamierzam poczytać dzisiaj, jeśli mi wystarczy czasu, o kawie podczas diety. Słyszałam już różne rzeczy na ten temat. Nie wolno pić kawy na diecie. Pić kawę, ale bez mleka. Pić kawę od czasu do czasu ale zawsze z mlekiem. No i jak tu teraz wiedzieć czy można czy nie? 

Muszę jeszcze od dzisiaj pić wodę, gdy poczuję głód. Nie po to żeby wypełnić żołądek, ale ponoć często mylimy głód z pragnieniem. Muszę to sprawdzić :)

Pomyślałam sobie też, że skoro siedzę cały dzień przy książkach to powinnam w jakiś sposób wpleść w plan dnia gimnastykę. I tak sobie robię przecież przerwy co jakiś czas, bo bez przerwy uczyć się nie da. Postanowiłam więc, że powinnam te przerwy wykorzystać na mały ruch. Będą ta przysiady (na fajną pupę), brzuszki (na płaski brzuch) i jeszcze potrzebuję jakieś ćwiczonka na nogi... Myślę, że nawet jedna seria po 15 razy wszystkiego wystarczy żeby rozprostować kości. Tym bardziej, że takich przerw będzie więcej niż jedna :)

6 lutego 2013 , Komentarze (5)

Dzisiaj na śniadanie owsianka z suszoną żurawiną, pestkami dyni, słonecznika, sezamem oraz siemię lnianym. Do tego świeże jagody:) Pyszności! I na dodatek super zdrowe! Muszę jeszcze poszukać sobie jagody goji. To jest właśnie moja ulubiona owsianka :)

Po drodze była jeszcze kanapa z serem i warzywkami, a na obiad polędwica z cebulą i do tego buraczki. Zastanawiam się czy się skusić jeszcze na jakąś kanapkę. 

Dziękuje za trzymanie kciuków za egzaminy w sesji, ale niestety (a może na całe szczęście) sesji nie mam. Nie mieszkam w PL w tej chwili i u mnie na uczelni egzaminy są trochę w innym terminie. Co nie zmienia faktu, że muszę zakuwać non stop. Od poniedziałku siedzę od rana do nocy w książkach. Niby dopiero trzeci dzień, ale przy tej ilości nauki to się wydaje, że to już tak długo. No i nie ma się czasu na nic więcej właściwie. 

Dodatkowo zauważyłam ostatnio, że strasznie chce mi się pić wieczorem. Może nie wypijam nie wiadomo ile litrów herbaty/wody w ciągu dnia, ale wieczorem to mogłabym cała butelkę. Staram się tego nie robić, ponieważ nie chcę wstawać w środku nocy do toalety.. Zastanawia mnie jaka może być tego przyczyna... No bo wydaje mi się to trochę dziwne, że w ciągu dnia niespecjalnie odczuwam pragnienie, a jak tylko się położę do łóżka, to muszę z niego wychodzić i szukać wody.  Macie jakieś pomysły dlaczego tak się dzieje?

4 lutego 2013 , Komentarze (5)

Spędziłam bardzo miły weekend :) Cieszę się, bo brakowało mi takiego relaksu. Byłam w kinie na 'Poradnik pozytywnego myślenia'. Mogę polecić, mi się bardzo podobał :) Później pub, impreza... 
Teraz powrót do rzeczywistości. Nauka, nauka, nauka. Dzisiaj się cały dzień uczyłam plus byłam na zajęciach. Miałam w planach się pouczyć jeszcze po powrocie do domu, ale póki co (a jest już późno) nic mi się nie udało. Zmęczona jestem. Wyrzutu sumienia i tak mnie zabijają, bo mam dużo pracy w tym i przyszłym tygodniu, ale chyba dzisiaj już odpuszczę, pójdę wcześniej wstać to wcześniej wstanę i będę dłużej się uczyć... 
Właściwie to nie wiem co więcej napisać, bo ostatnio oprócz nauki nic się w moim życiu nie dzieje  :( 
Pomyślę i może napiszę więcej następnym razem :)

2 lutego 2013 , Komentarze (3)

Cześć dziewczyny! Jak tam Wam się zaczął weekend? Mnie bardzo dobrze :) Zaczęłam od wody z cytryną, później kawka w łóżku z gazetką. Teraz piję herbatkę i się zastanawiam co na siebie dzisiaj założyć. Idę dzisiaj do kina, a później na drinki :) nie planuję za dużo drinków, bo to dużo kalorii. Ogólnie chyba bym sobie odpuściła, ale po pierwsze naprawdę mam ochotę wyjść się zabawić, bo ostatnio to ciągle w książkach, a po drugie przyjeżdża dawno nie widziana koleżanka :) Nawet mi ta brzydka pogoda niestraszne :)

Co do diety, to dzisiaj warzywka na parze. Miałam jeszcze kupić sobie rybę, ale wczoraj zapomniałam, a dzisiaj nie mam czasu biec do sklepu. Zastanawiam się tylko czy powinnam coś zjeść wieczorem, bo drinki będą już odpowiednio kaloryczne, ale z drugiej strony, to chyba będzie picie na pusty żołądek, a nawet jeden drink to chyba wtedy niezdrowo... 

A teraz jeszcze, zanim się zacznę szykować muszę się pouczyć :( bo mam tyyyyle na przyszły tydzień. Chociaż już pół dnia minęło, a jeszcze muszę Was poczytać, to nie wiem ile zrobię...

1 lutego 2013 , Komentarze (5)

Dzisiaj dzień zaczęty wzorowo! Najpierw woda z cytryną, którą planowałam rozpocząć każdy dzień w tym tygodniu, ale udało się dopiero teraz (swoją  drogą ma chyba jakieś magiczne właściwości przeczyszczające). Później kawka, bez której nie mogę się naprawdę obejść ostatnio. I do tego owsianka z różnymi ziarnami i odrobiną suszonej żurawiny (taka jest najlepsza!).

A teraz uciekam na zajęcia. Dzisiaj dłuuugi dzień i będę bardzo późno w domu :( No ale już zaraz weekend, więc w sumie dlaczego narzekam.

Miłego dnia dziewczyny!

29 stycznia 2013 , Komentarze (9)

No to jedziemy z dietą :) Co prawda nie udało mi się jeszcze poćwiczyć dzisiaj (ale cały wieczór przede mną). Nie udało mi się również wybrać jeszcze po bluzę do biegania i patrząc w mój kalendarz chyba w tym tygodniu jeszcze mi się to nie uda. W zamian za to będę starała się ćwiczyć w domu :) 

Na śniadanie dzisiaj jajecznica z jednego jajka (więcej nie miałam) ze szczypiorkiem (jajecznica to chyba niezbyt dietetyczne danie prawda?), do tego 4 pomidorki koktajlowe oraz kromka chleba. Zjadłam dzisiaj jeszcze dwie małe pomarańcze. Na obiad miałam łososia, kalafior i marchewką; wszystko gotowane na parze. I właśnie zastanawiam się czy jeść kolację czy nie, w planach miałam sałatkę. 

Co do chleba, to miałam taki szczęśliwy okres w życiu, w którym mogłam się obejść bez chleba zupełnie. Teraz mi się to średnio udaje. Musze przemyśleć tą sprawę, bo tutaj niestety ciemne zdrowe pieczywo jest ciężkie do zdobycia, a to co sprzedają w sklepach to chyba upieczone spulchniacze. Trzeba wyrzucić z jadłospisu:)

Miłego wieczoru dziewczyny!

26 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Ostatnio czytam wszystkie wpisy, ale swoich nie pisze. Nie wystarcza mi na wszystko czasu. Mam tyyyle nauki i jeszcze więcej. Chociaż, jak same wiecie, każda wymówka jest dobra żeby odłożyć książki na bok ;) 

Byłam tydzień temu  w domu na weekend. Trafiłam na super tanie bilety (10 złotych w dwie strony na samolot, to naprawdę ekstra okazja), więc poleciałam po resztę rzeczy, które zaplanowałam zabrać ze sobą. No i przywiozłam sobie moje ulubione zielone herbaty (bo nie mam pojęcia gdzie dostać tutaj takie liściaste) i jak się uczę to pije hektolitrami, tak jak zawsze miałam w zwyczaju. Chociaż czy to zdrowe wlewać w siebie tyle herbaty?

Do domu lecę znowu za 3 tygodnie, kiedy to mam kilkudniową przerwę. Nie mam tutaj wagi i niestety zapomniałam zabrać ze sobą centymetra do mierzenia siebie, więc nie wiem jak mam teraz kontrolować swoją wagę... Mam nowy plan, nie wiem jeszcze czy uda mi się go wdrożyć w życie, ale będę próbować. Mam 3 tygodnie. W tym czasie mogłabym schudnąć tak 5-6 kilo, później oczywiście zwolnię tempo. Od przyszłego tygodnia chciałabym wrócić do biegania. Jedyny problem to taki, że nie mam żadnej bluzy. Spodnie, buty i t-shirt jest, ale mimo tego, że jest tutaj ciepłej niż w PL, to i tak nie jest jeszcze tak ciepło żeby biegać bez czegoś cieplejszego na sobie. Jako że w poniedziałek mam zajęcia to w poniedziałek tylko ćwiczenia. Może uda mi się też skoczyć do jakiegoś sklepu po coś ciepłego do biegania... wtedy we wtorek wskakuję w sportowe buty :) właściwie to nie mogę się doczekać, bo po ćwiczeniach zawsze się lepiej czułam i chyba mniej jadłam. A teraz to już 2 albo 3 tygodnie nic... Dobrze, że mam ochotę się już poruszać. W końcu niedługo wiosna, lżejsze ubrania...  

Póki co postanowiłam sobie ugotować coś pysznego dzisiaj (no bo przecież powinnam siedzieć nad książkami). Śledzicie może blogi kulinarne? Mój ulubiony to kwestiasmaku.com (niestety nie jest dietetyczny) i dzisiaj zrobiłam krewetki po tajsku. Pyyycha. Ale od poniedziałku dietetycznie. Wiem, że nie powinnam zaczynać od poniedziałku tylko od teraz, no ale... powiedzmy, że się psychicznie do tego przygotowuję :) i wcale nie oznacza to, ze do tego poniedziałku będę się objadać. 

12 stycznia 2013 , Komentarze (2)

No to jak już wspominałam jestem po małej przeprowadzce. Wyprowadziłam się dość daleko do domu, bo dużo ponad 1000 km. Wspominałam parę wpisów temu, że dostałam się do takiej jednej szkoły. Postanowiłam skorzystać z okazji i wyjechałam. Mieszkam póki co u takiej mojej  'cioci', ale to sytuacja tymczasowa, dopóki nie znajdę sobie nic na stałe. W pokoju, w którym jestem teraz urządziła sobie wcześniej mały składzik. Było tu mnóstwo książek w siatkach i różnych śmieci, które czekają na remont całego mieszkania i wtedy będzie można je ładnie poukładać. No ale, że ja nie dam rady mieszkać w bałaganie, to dzisiaj się za to wzięłyśmy. Trochę kalorii przy tym też przy okazji zrzuciłyśmy ;) Trzeba było wynieść kilka różnych kartonów i poprzekładać milion książek. Na szczęście dużo rzeczy udało się wynieść, to co zostało to ładnie poukładałam i teraz pokój w miarę wygląda ;) Wiecie, ta chwile to pewnie będzie przynajmniej miesiąc, a muszę mieć warunki do nauki :)

Nauki swoją drogą jest naprawdę sporo. Aż za dużo. Plan jest taki (oczywiście to szkoła zaplanowała), że łącznie z zajęciami powinnam na naukę poświęcić 40h tygodniowo. Czyli wiecie, taki pełen etat. Nie wiem jeszcze co o tym myśleć, na razie widzę, że to naprawdę może tyle wyjść jak widzę ile dostałam już materiałów do samodzielnego przerobienia... No ale nic, zdecydowałam się to teraz będę cierpieć :) 

Napiłabym się dobrej kawy teraz. Niestety nie przepadam za rozpuszczalną, zdecydowanie wolę taką z ekspresu ciśnieniowego, a tu ekspresu brak. Z drugiej strony detoks od kawy to chyba dobra sprawa :)

Miłej reszty weekendu!!! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.