Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

.......

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15712
Komentarzy: 66
Założony: 26 maja 2010
Ostatni wpis: 17 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Grubasek1984

kobieta, 40 lat, Warszawa

162 cm, 87.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 września 2010 , Skomentuj

Kolejny dzień za mną. Cieszę się że już go mam za sobą. Myślałam że oszaleję, powrót z pracy był jakimś koszmarem. Ale po kolei.  Wyszłam sobie z pracy o 17. Obiadek zjadłam w pracy, więc nic mi już nie zaprzątało głowy. Wkoczyłam w samochód i zogdnie z planami pojechałam do Jyska (sa mega wyprzedaże). Miałam do przejechania dosłownie 1 km nie więcej. Zajęło mi to 25 minut. Myślałam że się wścieknę. Ale jeszcze w dobrym nastroju wchodzę do sklepu, a tam szok, mnóstwo ludzi, wiele rzeczy pobrzebieranych. udało mi się kupić jakieś pierdoły i czas na powrót do domciu. To co zastałam na mieście już po godz 18 to była tragedia w porównaniu z okresem wakacyjnym na drogach. Mega gigantyczne korki, każda nawet najmniejsza uliczka zakorkowana. Próbowałam kombinowac, ale się nie dało. Jeszcze jeden kierowca dostarczył mi uderzeniową dawkę adrenaliny jak nagle zaczął hamować, prawie mu się w dupę wpakowałam, ale na szczęście mimo poślizgu udało mi się wyhamować samochód, a może on sam sobie wyhamował z moją drobną pomoca. Nie ważne - ważne jest to że nikomu nic się nie stało, a autko też jest całe.

Dziś już się zapowiada bardziej lajcikowy dzień, samochód grzecznie stoi pod domem. Nigdy więcej powrotu z pracy po 17 samochodem - nigdy, przenigdy.

Dietkowo całkiem nieźle się trzymam, chociaż odpuściłam sobie aqua aerobić w poniedziałek i wtorek. W poniedziałek to jescze miałam powód, wielkie porządki, ale wczoraj to tylko lenistwo. No może troszkę przez ten mój zły dzień i przez to że dziś mój P. pojechał w delegację i chciałam z nim spędzić ten wczorajszy wieczór.

Ta pogoda za oknem mnie dobija, cały czas chce mi się jeść, a przynamiej mój mózg tak mi wmawia. Mam nadzieję że uda mi się wytrzymać, bo ostatnio za bardzo sobie pozwalałam na jakieś nadprogramowe jedzonko. Potrzebuję jakieś zajęcie.

31 sierpnia 2010 , Skomentuj

Wreszcie udało mi się tu zajrzeć. Weekend minął w błyskawicznym tempie. Po pracy w piątek szybkie zakupki, później przygotowanie ciasta i sałatki na sobotnią imprezkę. A od rana w sobotę przygotowania pełną parą u mamusi. W sumie to bardzo mi pomogła. Myślałam że będę miała zajęcie na cały dzień, ale dzięki niej obrobiłam się szybciutko. Miałam dużo czasu dla siebie. A wieczorkiem przyszła rodzinka na kolację. Zapomniałam wtedy o diecie, ale nie żałuję tego. czas minął bardzo przyjemnie. Dzieciaki polubiły mojego kochanego P.. Stwierdziły ze to bardzo fajny wujek. W sumie nie ma się co dziwić, skoro się z nimi bawił. Synek mojego brata ciotecznego powiedział później że ten wujet to taki trochę chuligan :).

W niedzielę nie byłam do końca grzeczna z dietką, nawet bardzo niegrzeczna, bo w ciągu dnia skusiłam się na ciasto poimieninowe, a później w domciu włączyło mi mega jedzenie i opyliłam całą paczkę orzeszków w skorupce. nie wiem co mi się stało, ale ciągłe nie potrafię się opanować w wekendy. Powinnam się chyba zamknąc w domciu na te dwa dni i nie wychylać nosa za drzwi dopóki moja motywacja w pełni nie wróci :) Ale mimo tych grzeszków mam pozytywne nastawienie i nie załamuję się ani nie dołuję. od poniedziałku zaczełam znów być posłuszna. Na szczęcie nie szykują się żadne imprezy więc wróce n dobre tory nawet w wekend.

Jak wróciliśmy w niedzielę do domciu, mój P. zabrał się wreszcie za posładanie i uruchomienie komputera, który zabraliśmy od moich rodziców. Zeszło mu się do późnego wieczoru. przez tego kompa wybebeszył na środek pokoju tysiące kabli i innych pierdół z szafki. Przez to że było już późno cały ten syf został na środku pokoju, była tylko ścieżka do kuchni i łazienki, do szafy i dzwi :) Dzięki temu bałaganowi zmobilizowaliśmy się wczoraj do wielkich porządków. Powyrzucaliśmy mnóstwo nie potrzebnych rzeczy i zrobiło się tak przejrzyście. Straciliśmy przez to bardzo dużo czasu, ale efekt jest powalający. Dziś tylko zostało mi prasowanie i będzie pedantyczny porządek :)

Dzś od rana mam jakąs taką pozytywną energie w sobie, to chyba przez to że pomysł wyjazdu mojego kochanego na delegację dwytygodniową legł w gruzach. Zamienili mu na 3 dniową w inne miejsce. Zawsze to coś. 3 dni to nie dwa tygodnie. Chciałabym żeby on zmienił tę pracę. Ci jego szefowie są nieobliczalni. Dzwonią i mówią ze jedzie na 2 tygodnie. tylko i ch udusić. Na szczęscie dziś to odwołali :):):):):):)

Menu na dzis:

Śniadanie: 1 kramka chcleba ciemnego z serkiem topionym light i pomidorem

Przekąska: nektarynka i mały banan

2 śniadanie: 2 kromki chcleba ciemnego z szynką, pomidorem

2 przekąska: jogurt owocowy light

Obiad: makaron z karkówką z grila w sosie pomodorowym

27 sierpnia 2010 , Skomentuj

Wreszcie nadchodzi weekend. Wreszcie można odsapnąć od pracy. Nie to że jestem jakaś przemęczona, ale ciężko mi się cały czas przystosować po urlopie. W sumie minęły już dwa tygodnie, a ja bym chętnie dalej spała do późna. W sumie w ten weekend nie za bardzo mi się to uda. Dziś czeka mnie jeszcze pracowite popołudnie. Muszę po pracy jechać na zakupki do domciu i na jutrzejszą urodzinowo-imieninową kolację dla rodzinki. A później czeka mnie siedzenie w kuchni. trochę to zakręcone. Ale rodzinna kolacyjka będzie u mamy w domciu, bo my trochę nie mamy warunków na przyjmowanie takiej ilości osób. Jak tak sobie podliczyłam to wyszło mi prawie 20 osób, więc torchę sporo. Ale do rzeczy. Muszę dziś przygotowac ciasto. Mama obiecała dziś upiec mięsko zamiast wędliny, zrobić jeszcze jedno ciasto i po częsci zrobić tez zakupy. Żeby jej też za bardzo nie obciążać musze w sobotę z samego rana jechać jej pomóc w przygotowaniach. Trzeba zrobić sałatki, jajka faszerowane z pieczarkami. Muszę  przygotować stoły (pozroztstawać), posprzątac w całym domciu i tylko oczekiwać na gości. Mam tylko nadzieję, że uda mi się w miarę dietkować.

Dziś z ciekawości weszłam na wagę, mimo że dzień ważenia wypada jutro, ale nie mogłam sie powstrzymać. I co ujżałam, mimo kilku wpadek w tym tygodniu ubyło mi 0,5 kg. Narazie nie zmieniam paska, jutro z rana się jeszcze zważę żeby potwierdzić tę wagę. Musze tylko dziś być grzeczna to na pewno waga będzie dla mnie łaskawa.

Menu na dziś:

1 kromka chleba ciemnego z serkiem topionym ligh i pomidorem

przekąska: nektarynka i tiger

2 sniadanie: 1 kromka chleba ciemnego z szynką, musztardą, pomidorem i natką pietruszki

2 przkąska: 2 wafle ryzowe

Obiad: być może karkówka z grilla z kaszą gryczaną i sałatką z kapusty pekińskiej lub zamiast karkówki jajko sadzone

26 sierpnia 2010 , Skomentuj

Ależ wczoraj miałam piękny dzionek. Po wyjściu z pracy pojechałam z moim kochanym P. załatwić kilka spraw, a później mój kochany zaporsił mnie na obiadek do Sphinxa. Zjadłam pyszną pierś z kirczaka z grilla, d otego suruweczka i niestety frytki. Ale czuję się rozgrzeszona. Mogłam te frytki sobie darować, ale nie można się zabijać. Było miło, a te frytuchy spaliłam na aqua aerobiku. Jak wróciłam z ćwiczonek wstąpiłam po mojecho P. do sąsiadów, który sobie piwkował. nawet mi proponowali, ale odmówiłam :) jak już położyłam do łóżeczka miałam wielką ochotę na coś dobrego, ale się powstrzymałam. Wiec nie jest źle z moją silną wolą. Dziś już będzie lepiej, na obiad na miasto na pewno nie skoczymy, bo zostałam dziś sama. P. musiał jechać służbowo w Polskę, niestety wraca dopiero jutro, ale jakos spożytkuję ten czas dla siebie.

Dziś za to czeka mnie w pracy ciężki dzień, więc od razu z rana znalałam chwilę żeby tu wpaść i naskrobać parę słów.

Menu:

śniadanie: kromka chleba z serkiem topionym light i pomidorem

przekąska: mały banan, i zamianst kawki tiger

2 śniadanie: 1 kromka chcleba z szynką, pomidorem i ogórkiem

2 przekąska: mały banan i nektarynka

Obiad: karkówka z grilla z makaronem i sałatką z kaputy pekińskiej (miało być wczoraj)

 

 

25 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

Po raz kolejny znów się poddałam jedzeniu. Byłowszystko pięknie ładnie dopóki nie wróciłam do domu, a tam czekały na mnie pistację. Zjadłam chyba pół paczki, a później poprawiłam 6 kostkami czekolady z orzechami. Przecież tak naprawdę nie potrzebowałam tego. Dlaczego jestem taka łakoma. Wiem że potrafię się powstrzymać, ale jakoś nie mogę sobie znów przestawić tegow głowie. Z jednej strony myślę sobie nie musisz tego jeść, ale za chwilę coś głośniej krzyczy, przecież 1 kostka ci nie zaszkodzi, 1 orzeszek to przecież nic. Sama się usprawiedliwiam, ze przecież pójdę na basen i to spalę. A żebyt to spalić musiałabym być na basenie chyba cały dzień. Mam dość ciągłych porażek, chcę się wrócić na dobre tory, to przecież nie może być aż tak trudne. Dobra dość narzekania, trzeba spiąć dupę i do roboty, tylu z was się udaje to czemu mi się ma nie udać. POTRAFIE !!!!!!

Dziś wstałam z nowym postanowiem i nie ma siły żeby to we mnie zmieniło, za dużo już czasu zmarnowałam. Kiepsko dziś spałam, ale to chyba przez tą burzę, najpierw obudziły mnie grzmoty, później zaczęło na mnie padać, bo spaliśmy przy otwartym oknie. A to chwile mi za goroąco to się odkrywałam, a to za zimno to się przykrywałam. Strasznie niezdecydowana jestem.

Muszę się pochwalić, wprowadziliśmy w domciu nowe zasady, totalny podział obowiązków. Ja wczoraj miałam za zadanie posprzątać łazienkę i poprasować, a mój kochany P. poodkurzać i pozmywać naczynia po obiedzie. Jestem z niego dumna, że zrobił to od razu jak tylko go poprosiłam. Zawsze zwlekał z domowymi obowiązkami. Wreszcie mamu porządek. W sumie to długo zwlekaliśmy od poniedziałku.

Zdzążyłam się już rano z mamą spiąć przez telefon. Mam w planach zrobić w sobotę kolację imienionowo-urodzinową dla rodzinki. Chciała to załatwić tak trochę na szybko bez większych przygotowań. Ale oczywiście mama uważa, że to nie wypada. Chciała tylko kupić jakiejść wędliny, pomidorków, ogórków, zrobić ze dwie sałatki i tyle. Ale ona się uparła, że trzeba się postarać i upiec jakieś mięsko, aby pokroić w plasterki zamiast wędliny, bo przecież takąsklepową wędlinę to każdy ma na codzień. Niech jej już będzie. Będę miała przez to więcej roboty, ale może jakoś to przeżyję. Nie przepadam za takimi rodzinnymi uroczystościami, ale przecież nie wypada. ehhhh

Umówiłam się dziś po pracy z moim misiaczkiem, że pojedziemy odebrac moje okulary od optyka. Zepsuły mi się jakiś tydzień temu, ale dopiero wczoraj mi się udało je oddać do naprawy. Stwierdziam, że jestem strasznym leniem, nic mi się nie chce, nawet zwlekałam tydzień żeby odać okulary do naprawy. W sumie powinna je naprawić jak najszybciej, bo jazda bez nich samochodem jest dla mnie bardzo ciężka. Za mocno muszę się skupiać i wysilać wzrok, a szczególnie jak jadę i wracam z basenu jak jest już ciemno.

No i tak na koniec menu na dziś:

śniadanie: 1 kromka chleba z serkiem topionym light i pomidorem

przekąska: 4 wafle ryżowe, nektarynka

2 sniadanie: 2 kromki chleba z szynką, pomidorem i ogórkiem

Obiad: karkówka z grilla, makaron i fasołka

24 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

Aż żal wspominać co się działo przez weekend. Oczywiście grill siębardzo udał, ale te ilości jedzenia i alkoholu były zdecydowanie za duże. Ale nie mam aż tak strasznych wyrzutów sumienia. Przecież urodziny ma się raz w roku więc bawiłam się na maksa i zapomniałam na chwilę że mam drobny balast do zrzucenia. Ale goście się spisali i mieli świetne pomysły na prezenty. W moje posiadanie weszła karta upominkowa do H&M, kupon na masaż, saunę, fitness i siłownię. Ale najlepszy chyba to przezent od mojej przyjaciółki. wpadła na pomysł żeby kupić mi, a właściwie nam grę erotyczną z kartami, olejkiem do masażu i wstążkami.

W niedzielę znów nie było dietkowo, bo na śniadanie odpaliliśmy grilla żeby zjeść to co zostało, a na obiad to już nie było czasu zjedliśmy to co zrobiła mamusia, więc z dietetycznym jedzeniem też to nie miało nic wspólnego, później jeszcze wpadliśmy do znajomych i udało nam się dotrzeć do domciu ok 23.

Ten weekend chyba był dla mnie za bardzo wyczerpujący, bo wczoraj ledwo dotarłam do pracy. Ok 12 ulotniłam się z firmy, bo nie była w stanie funkcjonować. A jak tylko udało mi się dotrzeć do domciu, jak padłam na łóżko to spałam 4 godziny. nie wiem wogóle co się ze mną działo, ale nawet nie słyszałam jak mi telefon dzwoni. Obudziła się po 17 i jako tako zaczęłam funkcjonować, zjadłam coś na szybko czyli nie dietkowo. W moją paszczę trafiło 12 ciasteczek LuGO i kilka kostek ptasiego mleczka, pare pistacji. Za to jestem już na siebie zła, ale troszeczkę się zrehabilitowałam, bo poszłam na aqua aerobic poskakać, choćwiem że to i tak za mało, jak na to co zjadłam. mam tylko nadzieję, że waga w sobotę w miarę łaskawa i nie pokaże wiecej kg.

Od dziś jestem już wzorowa, żadnego podjadania. ściślle trzymam się jadłospisu.

menu na dziś:

śniadanie: 1 kromka chleba ciemnego z serkiem topionym light i pomidorem

przekąska: pół serka wiejskiego light z łyżeczką dżemu i kawa z mlekiem

2 śniadanie: 1 ułka włoska z szynką, pomidorem i ogórkiem

obiad: karkówka z cebulką, makaronem i sałatką z kapusty pekińskiej

20 sierpnia 2010 , Skomentuj

Wczoraj całkowicie wróciłam na dobre tory. Nic nie podjadłam, choć zmieniłam trochę móje menu. Zamiast karkówki z grilla z ryżem było danie na szybko z torebki noodle i jeszcze do tego w pracy 3 sezamki. Jak wróciłam do domciu to byłam tak wypluta, że nie chciało mi się gotować,szczególnie że miałabym to robić tylko dla siebie. Poszłam na łatwiznę. Później pojechałam po mojego kochanego P. do kolegi, u którego posiedzieliśmy jeszcze do wieczorka. Prosto od niego pojechałam do basen. Mimo szczerych chęci, już przebrana skapnęłam się że dostałam okres, normalnie szlag mnie trafił i z basenu nici, bo niestety nie miałam przy sobie tamponów. W tym tygodniu to na ten basem mi zupełnie nie podrodze. Dziś tez nie pójdę, bo mam dentystę po południu i się nie wyrobie, więc postanawiam wszem i wobec że od poniedziałku nie będzie żadnych wymówek i zaczynam codzienny aqauaerobic.

Weszłam dziś na wagę i trochę z przykrością, a trochę z radością nie zanotowałam zmiany wagi. Mam nadzieje że to przez @, ale w sumie to i tak dobrze że nic nie wzrosło. A w pracy znów mam próbę silnej woli, koleznka jest dziś ostatni dzień i przyniosła cukierków, ciasteczek, wafelktów, które leżą dosłownie obok mnie i mówią "zjedz mnie". Ale się im nie dam, zaopatrzyłam się w nektarynkę, kanapeczkę i colę light.

Menu na dziś:

Śniadanie: 1 kromka chleba ciemnego z serkiem topionym light i pomidorem

Przekąska: nektarynka

2 śniadanie: 1 kromka chcleba ciemnego z szynką konserwową, pomidorem i ogórkiem

Przekąska: jogurt owocowy light

Obiad to wielki zna zapytania, jadę do mamy prosto z pracy i nie wiem co wyjdzie na ten obiad. Postaram się zjeść coś dobrego, a jednocześnie niezakazanego.

19 sierpnia 2010 , Skomentuj

Witam wszystkich!

Mój wczorajszy dzień uważam za udany, dietki się trzymałam. Nie pojechałam na basenik, bo znajomi nas wyciągneli na fajkę wodną do knajpy. Ale piwko sobie darowała i siedziałam tylko przy wodzie. To juz jakiś plus, ale jak wracaliśmy mojemu misiaczkowi zachciało się kebaba na talerzu, to pojechaliśmy. Skubnęłam tylko parę kęsów od niego z tależa, ale sobie to wybaczę bo zmieściłam się w dziennej dawce punktowej mojej diety, przemilczę tylko fakt że kebab był po 22 ciiiiii i tak się wygadałam. Ale przecież po to jest ten pamietnik żeby nie ukrywać niczego i nie oszukiwac samego siebie, bo przecież nie o to chodzi. Dziś obiecuję nic mnie nie odciągnie od basenu.

Jesteśmy umówieni po pracy z siostrą mojego P. żeby jej samochód podrzucić, ale myślę że na luzie się wyrobie na basen, bo zajęcia zaczynają się dopiero o 20:45. A nie mamy wcale tak daleko do niej.

Menu na dziś:

Śniadanie: 1 kromka chleba razowego z serkiem topionym light i pomidorem

Przekąska: nektarynka, 1 wafelek ryżowy

2 śniadanie: 1 kromka chcleba razowego z szynką z indyka, pomidorem i ogórkiem zilonym

2przekąska: jogurt owocowy light

Obiad: Karkówka z grilla z ryżem i sałatką z pomidora, paprynki i kukurydzy

18 sierpnia 2010 , Skomentuj

Dzięki że trzymałyście kciuki, zdycydowanie pomogło. Opanowałam się wczoraj. trzymałam się ściśle mojego jadłospisu i nawet się wreszcie zmobilizowałam, żeby pójść na aqua aerobic. Tego mi brakowała, choć wczoraj dali nam niezły wycisk, abo ja zaczełam powili zatracać kondycje lub wypadłam z rytmu :) Ale jestem już na właściwych torach i czuję, że znów mam siłę do walki, może jeszcze nie tak dużą jak przed urlopem, ale to już zawsze coś.

Wróciłam już w 100% do codzienności, w pracy się obrobiłam, mam nawet trochę czasu na czytanie waszych pamiętników z casu jak mnie nie było. Jeszcze tylko nie moge się zmobilizować w domciu do sprzątnięcia. Mam niezły burdel, w sumie nie sprzątanie od ponad 2 tygodni. Może dziś po pracy uda mi się zmobilizować.

Dziś się trochę zasmuciłam, bo zaczynają mi się goście wykruszać z mojej imieninowej imprezki. kolega z dziewczyną nie przyjda prawdopodobnie bo w niedzielę od rana pracują, przyjciółki tata jest w szpitalu i nie jest z nim najlepiej, a koleżanka z mężem pojechali do rodziców gdzieś w Polskę. Mam tylko nadzieję, że wszyscy się nie wykruyszą i jakaś ekipa do mnie wpadnie.

Menu nadziś:

Śniadanie: 1 kromka chleba ciemnego z serkiem topionym light i pomidorem

Przekąska: 2 nektarynki

2 śniadanie: 1 kromka chcleba ciemnego z plasterkiem szynki z indyka, pomidorem i ogórkiem

Przekąska: jogurt owocowy light

Obiad: Mieso mielone z sosem pieczrkami własnej roboty z makaronem

17 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

Moje wczorajsze postanowienie gdzies znikło. Było wszystko dobrze, ale wieczorkiem spotrkaliśmy sąsiadów i zaprosili nas na piwko. Wypiłam dwa i tak mnie złapał wilczy głód jak wróciliśmy do domciu, że zjadłam dwie kanapki z wędlinkąi serem żółtym. To chyba przez to, że jeszcze się nie wróciła na poprawne tory po urlopie. Musze się zabrać za siebie, bo przecież wróciłam już do codzienności. Odpuściłam też wczoraj aqua aerobic. Porażka na całej linii.

Musze dziś wrócić na ścieżkę prawości trzymajcie kciuki, żeby mnie nic nie skusiło. Chociaż muszę wytrzymac na diecie do soboty, bo właśnie w sobotę szykuje się mój imieninowy grill i będzie duuuuuuużo pyszności i alkoholu. Chciałabym chociaż wytrzymać do soboty na diecie. Wiem że w sobotę to całe dietkowanie sobie odpuszę, w końcu imieniny ma 1 w roku, ale chcę mieć dość siły żeby tydzień przetrwać, a potem następny i następny. Chcę żeby wróciła moja silna wola z przed wyjadu nad morze.

Menu na dziś:

Śniadanie: 1 kromka ciemnego chleba z serkiem topionym light, do tego pomidor

1 przekąska: 1 nektarynka

2 przekąska: joguty owocowy light

2 śniadanie: 1 kromka chleba z szynką z indyka, pomidorem i ogórkiem

Obiad: Ryż z klopsikami (jeszcze nie wymyśliłam żadnej surówki - nie mam zupełnie pomysłu)

Trzymajcie kciuki żebym nie przeroczyła te munu

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.