Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubie oglądać TV i grać na kompie. Interesuje się muzyką i śpiewem. Zależy mi żeby schudnąć, ale jakoś średnio mi to idzie :p

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 29454
Komentarzy: 125
Założony: 1 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 16 kwietnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
milka454

kobieta, 27 lat, Kleszczów

165 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Więc tak.. już wcześniej miałam takie problemy, ale myślałam raczej wtedy, że to są problemy gastrologiczne lub niewłaściwa dieta... 

Wiecie dosyć często zdarzało mi się jeść coś niezdrowego albo ciężkostrawnego. Nawet googlowałam se produkty, które mogą powodować wzdęcia brzucha. To mi wyskoczył np. groch itd. itp.

Więc starałam się nie przesadzać z jedzeniem tych produktów i ograniczyłam je trochę. Nie chciałam całkiem z nich rezygnować, bo np. groch bardzo lubię i jest też zdrowy. Postanowiłam ograniczyć tylko ilość, żeby tak mnie nie wzdymało. Bo to napięcie było nieprzyjemne. Nawet brzucha nie dało się za bardzo wciągnąć w tej postaci. A spodnie zaczynały nieprzyjemnie cisnąć, więc musiałam założyć jakieś luźniejsze. Nie chciałam o tym za bardzo nikomu mówić. Wydawało się to być dla mnie dosyć wstydliwym problemem - szczególnie, że podejrzewałam, że trawiennym. 

Jednak teraz nic za bardzo takiego nie jadłam. Więc nie mogłam tego zrzucić na dietę. Ale chwilę pomyślałam.. Jestem przed okresem!! Czasami bolał mnie brzuch przed okresem, ale tak nie zwracałam uwagi czy konkretnie przed był wzdęty. Pewnie tak było..  Czytałam na internecie, że to normalne przed okresem. Oraz doczytałam coś co mnie pocieszyło:

PYTANIE: Żaden z objawów zbliżającej się miesiączki nie dokucza mi tak, jak to okropne uczucie wzdęcia. Przestaję się mieścić w swoje ciuchy, brzuch sterczy jak piłka, jest napięty i "ciężki". Od paru miesięcy zmieniłam sposób odżywiania, nie jem słodyczy, tłustych potraw, nie piję alkoholu i napojów gazowanych, za to dużo warzyw, chudego mięsa i nabiału, chleb tylko razowy - i nic, bez zmian. 

Już na tydzień przed okresem zaczynam puchnąć, waga wzrasta o 2-4 kg (potem 
spada). Czy jest na to jakaś rada, czy po prostu trzeba się z tym pogodzić? sad((
def
P.S. nie biorę żadnych pigułek antykoncepcyjnych ani innych hormonalnych


JEDNA Z ODPOWIEDZI: jest to można powiedzieć normalna reakcja - w drugiej części cyklu podnosi się poziom progesteronu, który ma tę "właściwość", że zatrzymuje płyny i jest się wydętym jak balon. Po okresie poziom progesteronu spada i traci się ok. 2kg (woda).

Także to sprawiło, że zaczęłam się czuć trochę lepiej i już nie obwiniam się tak o to, że waga skoczyła mi prawie o 2 kg do góry. Naprawdę pocieszająca informacja. Szczególnie dla nas odchudzających się kobiet, które mają podobnie i nie wiedzą co robią źle. Także jeśli też tak macie to nie martwcie się. Głowa do góry. Będzie dobrze. To tylko chwilowe.

Ja teraz zaczęłam pić herbatkę ziołową, a wcześniej wzięłam sobie łyżeczkę kropli ziołowych, a potem trochę wody planuję się napić i masować trochę brzusio leżąc, żeby choć trochę uklepać i żeby nie był taki wzdęty. Bo w momencie jak próbuje się walczyć o szczupły brzuch i tak wzdyma to aż strach, że tak zostanie i że skóra się rozciągnie bardziej. Też w różnych ćwiczeniach mówią, żeby ćwiczyć na wciągnięty brzuch, że to pomaga w uzyskaniu szybszych rezultatów. Więc wolę zrobić coś z tym nadętym brzuchem... niż nic nie robić. Faceci mają fajnie.. nie mają takich problemów. 

Trzymajcie się i napiszcie jak to jest z wami ;))

18 czerwca 2017 , Skomentuj

Ważyłam się ostatnio i według wagi przybrałam prawie 2 kg. WYRZUCIĆ TĄ WAGĘ!!! Grr..xd. Ale liczę, że to tylko chwilowe. Jestem przed okresem. I czytałam, że to możliwe, że waga wtedy może skoczyć. Do tego to początki diety (12 tygodni), więc mogła mi się tkanka mięśniowa zacząć budować. Także staram się nie załamywać. A był moment, że myślałam, żeby się poddać skoro waga i tak idzie mi do góry. Ale się zaparłam i nie. To jeszcze nie koniec! - powiedziałam do siebie w myśli. Przecież jak będę trzymać się diety i wykonywać ćwiczenia to waga nie będzie mi wiecznie szła w górę. Także postanowiłam na spokojnie podejść do tematu. Nie ma co nerwowo XD

I jak to powiedział Marcin Wójcik. "Nie dajmy się zwariować".

I teraz dla wszystkich na diecie coś na rozluźnienie.

10 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Ostatnio ćwiczę co drugi dzień, bo gdzieś czytałam, że mięśnie także potrzebują czasu na odpoczynek i regenerację. Ale w ten dzień odpoczynku też staram się być w ruchu i coś robić, a nie leżeć plackiem na kanapie. Staram się posprzątać, trochę zumby zatańczyć albo hula-hop.

A w ten drugi dzień daję sobie niezły wycisk. Mój plan wygląda tak:

- rano 7 minutowe ćwiczenia na konkretne partie ciała (taka apka na tele) + jakieś dodadtkowe.

- zumba - przed obiadem albo co najmniej 30 minut po.. (żeby mi się nie nudziły te same układy i angażować więcej partii mięśniowych to założyłam własną playliste z 50 utworami zumby, które puszczam sobie losowo, żeby co chwile nie podchodzić do lapka i nie szukać od nowa). Polecam :D 

- turbo spalanie tzn. fat burning... głównie po obiedzie - bo w końcu trzeba spalić te kcl.

- wieczorem ok. 30 minut hula-hop ( do filmu czy serialu), a jak mam jeszcze energię to zumba albo jakieś krótkie ćwiczenia na partię ciała. Zależy XD

CO DO DIETY:

- jem ciemne pieczywo

- nie jem słodyczy

- nie solę, ale zaczęłam dodawać pieprz do jedzenia, bo czytałam, że daje uczucie sytości i pomaga spalić tkankę tłuszczową.

- staram się dużo pić, szczególnie wody - zielona herbata i kawa z odrobiną mleka też. Bez cukru :)

- zwykle jem kotlet do obiadu, ale mały i głównie raz w tygodniu w niedzielę i odsączam tłuszcz ręcznikiem papierowym... Też nie można popadać w paranoje i rezygnować ze wszystkiego.

- ostatnio do wody zaczęłam dodawać cytrynę, bo usprawnia pracę żołądka i oczyszcza organizm z toksyn

- tak to jem jajka, pomidor, kiełbasę drobiową - bo innej i tak nie lubię, trochę obiady - i tak mniej więcej wygląda moja dieta.

Już 5 dni... a mam wrażenie, że odkąd jestem na tej diecie to czas mi leci strasznie wolno i że po ćwiczeniach jestem padnięta i nie mam za wiele siły na nic innego, ale jakoś się trzymam i zamierzam wytrwać.

Tutaj macie to turo spalanie. Bardzo fajny trening odchudzający i daje niezły wycisk. Są 3 części, więc za każdym razem możecie wybrać inny turbo trening. Ćwiczę co drugi dzień i chociaż po mam wrażenie, że zaraz zemdleję.. naprawdę odnoszę wrażenie, że pomaga. Także polecam :D 

9 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Tak coś czuję, że nie chce mi się.. ta waga idzie mi zbyt wolno w dół, a właściwie stoi w miejscu. Schudłam do 60 kg i po jakimś czasie wróciło to 63 kg, które dalej utrzymuję. I nie wiem jak zmotywować siebie do ćwiczeń, do diety itd. Niby coś tam ćwiczę i dietę utrzymuję, ale czuję, że to nadal za mało. Moja waga powinna choć trochę ruszyć z miejsca, a tu nic. Nadal stoi.. może to przez to, że nie jestem zbyt cierpliwa.

A jak powiadają "CIERPLIWOŚĆ TO KLUCZ DO SUKCESU". 

Czego i wam życzę. Trzymajcie się :)

8 czerwca 2017 , Komentarze (3)

Hmm... kto mówi, że Azjaci nie są przystojni z pewnością, nie widział ich...

Kolejność dodawania aktorów/ piosenkarzy jest przypadkowa...

Polecam też oglądać dramy z tymi aktorami i napisami polskimi. O wiele lepsze niż nasze "Dlaczego ja?" albo "Pierwsza miłość".

Tu macie linka do jednej z mojej ulubionej dramy i też z całkiem przystojnym aktorem. W dalszych odcinkach bardziej wciąga:

https://840805.siukjm.asia/tv/29259c-bromance

a w międzyczasie można ćwiczyć nogi albo hula-hop :) 

1. Nam Goong Min

----------------------------------------------------------------------------------------------------

2. Choi Jin Hyuk

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

3. Kim Jin Woo

---------------------------------------------------------------------------------------------------

4. Jones Xu

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

5. Ji Chang Wook

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

6. Song Joong Ki

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

7. So Ji Sub

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

8. Baron Chen

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

9. Aaron Yan

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

10. Ji Sung

21 stycznia 2017 , Komentarze (4)

Cóż, miałam wstawić zdjęcie jak już będę miała piątkę z przodu, ale nie należę do ludzi zbytnio cierpliwych... 

Więc postanowiłam jednak wstawić trochę wcześniej. 

To pierwsze zdjęcie zrobiłam 06 stycznia tego roku :) 

Przy wadze 63,5 kg

A to drugie zrobiłam wczoraj.

To pierwsze z napisem, bo komuś jeszcze wysyłałam to ze znajomych, ale tym się nie przejmujcie.. XD 

Przy wadze 60,5 kg.

Widzicie jakąś różnicę?

Staram się zdrowo odżywiać + do tego dużo ćwiczę fizycznie :) 

5 stycznia 2017 , Komentarze (10)

Tak jak w tytule. Waga powoli, ale idzie w dół, a to najważniejsze :D 

A wam jak idzie? Na mnie te spodnie już się powoli luźne robią. Mam nadzieję, że do studniówki uda mi się zobaczyć piątkę z przodu :) 

Miałam tego nie wstawiać, bo martwiłam się, że to tylko chwilowo mi tak pokazało, ale 62 utrzymuje się już 2 dni, więc jest dobrze. Zobaczymy co będzie dalej.

Idę zjeść kolację a potem poćwiczyć, paa ;D 

30 grudnia 2016 , Komentarze (7)

Moje postanowienia produktów, z których rezygnuje :)

Na razie może zacznę od tego, od czego udało mi się już zrezygnować:

1) Cukier - piję wszystko bez cukru

2) Sól i pieprz - jem wszystko bez soli i pieprzu - z początku nie smakowało mi, a później się przyzwyczaiłam. Co np. kanapki wszelkiego rodzaju, w obiadach niby jest sól- bo je cała rodzina, ale i tak niezbyt często jem obiady, nawet jajka na twardo/miękko jem bez soli.

3) Chleb biały i ogólnie pieczywo jasne - wszystko jem razowe

4). Słodycze - spożywam delikatniejszy zamiennik jakim są herbatniki

5) Ciasta - nie jem, za wyjątkiem jabłecznika, który jest u mnie w domu przykwaskowy z połową szklanki cukru na całą dużą brytfannę - więc jak zjem kawałek do kawy to myślę, że nic się nie dzieje - szczególnie, że jabłka w nim zawarte są zdrowe i przyspieszają trawienie.. a jem wtedy, gdy mama tylko zrobi, co jest i tak niezbyt często. Sama nie robię, żeby się dodatkowo nie kusić.

6) Napoje gazowane - z nich było mi najciężej zrezygnować o dziwo.. nawet ciężej niż ze słodyczy. Nie tyle co z napoi smakowych typu: krzyś, oranżada, tonic było mi ciężko zrezygnować. Ogólnie najciężej z tego gazu. Jak kupowałam zwykłą wodę do szkoły to czułam, że koniecznie musi być gazowana, bo po zwykłej czułam się taka nie syta, a w gardle po niej miałam wrażenie jakby jeszcze chciało mi się pić. Co mnie zmotywowało do rzucenia i picia zwykłej niegazowanej wody z magnezem? Rada kolegi i pozazdrościłam mu tego, że on tak potrafi i jakoś nie ma takich odczuć smakowych, że po zwykłej wodzie jeszcze bardziej chce mu się pić, więc postanowiłam też tak zarobić. Szczególnie, że kolega był idealnie chudy i jeszcze mówił, że ostatnio schudł - ważył mniej ode mnie - chyba wystarczającą motywacją było to samo w sobie - że ważę więcej od chłopaka, prawda? :D 

7) Mięso - nie jem za bardzo głównie dlatego, że nie przepadam. Jedyne na co się skuszę to kotlet w niedzielę, ale tylko wtedy - ale oczywiście ten kotlet nie jest zbyt duży i tylko jeden - w dodatku zawsze odsączam z niego tłuszcz - owijając kilka razy ręcznikiem papierowym i przyciskając - bo raczej wolałabym, żeby ten tłuszcz z patelni nie znajdował się w moim żołądku, nawet jeśli to był tylko olej roślinny. Ogólnie nie lubię kiełbasy - jedynym wyjątkiem jest kiełbasa drobiowa.

8) Fast foody - na szczęście mieszkam na wsi i nie mam za bardzo, gdzie je jeść - to chyba jeden z nielicznych plusów mieszkania we wsi. Ale w sumie dla chcącego nic trudnego. Mam 3 km dalej pizzerie - ale i tak mnie jakoś specjalnie nie kusi do niej. Łatwo mi ogólnie z nich zrezygnować. Gorzej jak znajomi namawiają na wypad na pizze lub kebaba. Wtedy już było gorzej. Nie mniej jednak planuje więcej się nie zgadzać na to... dodatkowo ułatwia mi to brak kasy. A jeśli macie to jej nie bierzcie, żeby was nie kusiło na taki wypad. Znajomi pytają, nie idziecie. Nie macie kasy, nie wypada też, żeby stawiali,.. zjedliście dwie duże bułki i nie wciśniecie nawet kęsa - zawsze można coś wymyślić ;) 

29 grudnia 2016 , Komentarze (6)

Moja aktualna waga: 64 kg

Wzrost: 165 cm

Cel: Schudnąć na studniówkę - 04.02.2017 :)

Miejmy nadzieję, że uda mi się. Wspierajmy siebie nawzajem.

W domu za bardzo nikt mnie nie wspiera. Przeciwnie siostra wmusiła we mnie ostatnio zapiekankę jak wpadłam do niej z wizytą. Wniosek? Nie będę do niej wpadać aż do studniówki albo uszanuje w końcu to, że jestem na diecie. W przeciwnym wypadku prędko mnie nie zobaczy :D ]

Wiecie co zrobiłam, żeby się nie przejeść ciastami na Święta? Powiedziałam mamie, żeby zrobiła same te które nie lubię tzn. sernik czy makowiec. Skubnęłam troszeczkę do kawy z braku laku - bo jak to nic do kawy? Ale  nie smakowało mi, więc dałam se spokój. Jak to fajnie nie mieć ochoty coś jeść niż zmuszać się :D

Dobra rada: Jak ktoś wam mówi, że chce zrobić ciasto, to od razu sugerujcie im te, których nie lubicie. Łatwiej wam będzie to powiedzieć niż później za każdym razem zmuszać się do nie jedzenia waszego ulubionego ciasta, szczególnie jak ktoś będzie pożerał go ze smakiem na waszych oczach XD

 Jestem akurat w trakcie ćwiczeń i zrobiłam sobie małą przerwę na ten wpis. Dlatego dzisiaj krótko tylko.

Porcja motywacji... kto by nie chciał tak w sukienkach wyglądać? ;)

13 grudnia 2014 , Komentarze (5)

Hej!!

Co tam u was? Ja nadal jestem na diecie i nie narzekam ;p Idzie mi dobrze i nie czuję jakiejś takiej potrzeby by wziąć słodycze lub sięgnąć po kawałek pizzy. Nic w tym stylu. Za to miałam ostatnio dziwny sen. Moja siostrzenica częstowała mnie czekoladkami - a ja w tym śnie jakoś nie mogłam jej odmówić. I zjadłam jeden, potem drugi, trzeci i coraz więcej..  a ja je jadłam.. aż zjadłam wszystkie. A kiedy skończyłam to aż się wystraszyłam! Boże, przecież miałam być na diecie!! Co ja zrobiłam? Jak ja to wszystko spalę? I zadawałam sobie pytanie.. dlaczego zjadłam tyle słodyczy? Skoro miałam być na diecie? Chyba będę ćwiczyć do upadłego, żeby po tym nie przytyć. Ale nie mogłam dalej uwierzyć jak ja mogłam to sobie zrobić? I dlaczego zapomniałam o diecie. Po prostu czułam się jakbym samą siebie zdradziła. Nieprzyjemne uczucie. 

A potem się obudziłam. Zaczęłam też analizować czy coś takiego miało miejsce. Niee, ale mi ulżyło. Po tym śnie tym bardziej nie ciągnie mnie do słodyczy. Nie wiem dlaczego mi się to śniło.. ale to był bardziej koszmar niż sen. Zrobię wszystko by się nie spełnił. Warzywa i owoce są lepsze - i będę się trzymała tej myśli. Zdrowe odżywianie - Krok 1  dla nowej siebie. Dam radę ;)) 

Motywacja na dziś:

Comment please :))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.