Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem anormalnym człowiekiem, który mimo swoich kompleksów postanowił zabrać się za siebie, by pokonać wewnętrzne JA. Interesuję się Japonią, sztukami walki, językami, pisarstwem i podróżami. Uwielbiam czytać horrory i kryminały.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9274
Komentarzy: 132
Założony: 3 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 4 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
FlowerCherry

kobieta, 30 lat, Kamienna Góra

166 cm, 89.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 maja 2015 , Skomentuj

Tak jak w temacie - moje ciałko się zbuntowało. Kilogramy nie spadają, tylko wzrastają, nie mówię o jakichś ogromnych ilościach. Kilka dziesiętnych. 65,1-65,7 I tak się waha dzień w dzień inaczej. Jak spadło dziesięć kilo, to już niżej spaść nie chce. Jestem załamana. Zmieniłam ponownie ćwiczenia, bo poprzednie stały się już dla mojego organizmu rutyną. Te obecne męczą niemiłosiernie z czego jestem zadowolona. 

Ale tracę powoli motywację, żadnej zmiany nie widać od osiągnięcia celu. A jeszcze ciągle pracuję, dzień w dzień, bez dnia wolnego. 15 dni już. Organizm jest wykończony..

15 maja 2015 , Komentarze (1)

Cześć kobietki! 

Dopadła mnie cholerna stagnacja i jak na złość nie chce się wyzbyć z mojego trybu życia. Waga stanęła i stoi od pół miesiąca, ćwiczę wciąż regularnie, dieta wciąż prowadzona, a waga waha się. 64,9-65-65,5. I tak w kółko, nie chce zejść niżej, kiedy wszystko udawało się tak ładnie. Ta cholerna ściana jest tak trudna do przebicia, że tracę motywację.
Dzisiaj wyszedł nowy numer WH, więc jak go kupię, to mam nadzieję, że powróci.
Jak pozbyć się tej cholernej stagnacji, jak? :C 

2 maja 2015 , Skomentuj

Waga stoi i ruszyć się nie chce. Czasem mam wrażenie, że waga do której dotrwałam jest tą ostateczną, naprawdę. :D 
Urodziny się udały, dotarło do mnie kilka bardzo ważnych życiowych kwestii. Rozstałam się, czuję się wolna, silniejsza. Wracam do gry, ponownie.
I ten fakt, kiedy zdjęcie na facebooka dodawało się rzadko - dodałam wczoraj jedno - od razu kilka znajomych, że schudłam, że jak, co, gdzie, kiedy. Fajnie, że jednak jest to zauważalne. ;)


Czuję się niesamowicie. Spadł ze mnie jeden wielki ciężar i nareszcie mogę myśleć tylko o sobie.

22 kwietnia 2015 , Komentarze (12)

A więc dzisiaj był ten magiczny dzień, kiedy to stając rano na wadze.. zobaczyłam liczby, które zmieniły całość mojej całkiem przyjemnej.. męczarni. Własna dieta, ćwiczenia z Mel B i proszę. Udało się. 10 kilogramów mniej. Z 75 na 65 ;)
Teraz bezsprzecznie mogę zabrać się za ostatnie kilogramy, aby dotrzeć do najważniejszego celu 59 kg.
10 kg mniej - 4,5 miesiąca. Idealny urodzinowy prezent. ;)))

19 kwietnia 2015 , Komentarze (8)

Jak narzekałam na wagę to.. w końcu się ruszyła. Do celu tak niewiele, że jestem w szoku iż dotrwałam przez tyle miesięcy do końca. ;)

18 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Waga jak stanęła, tak stoi i ruszyć jej się coś nie chce. ;) Nie poddaję się mimo wszystko i ćwiczenia wciąż idą wielką parą. O tyle dobrze, że mój dobry znajomy też zabrał się za treningi. We dwoje zawsze raźniej. 
We wtorek urodziny, więc będzie trzeba to oblać.. Ale wstrzymam się od słodkości po raz kolejny. Cztery miesiące zrobiły swoje i.. czuję się zdecydowanie pewniejsza siebie. Może nie ma efektów tak ogromnych na jakie się zazwyczaj liczy, ale centymetry poznikały tu i tam, waga pokazuje już tyle kilo mniej.. Potrzeba mi jeszcze czasu do 59.. Ale dam sobie radę.

6 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Kolejny pomiar, kolejne zadowolenie, kolejna motywacja, kolejne.. ciastko? Czyli zjeść ciastko i mieć ciastko. Dosłownie. 

Tyle męczarni, a przecież święta i cudne wypieki. Słodyczy nie jem już praktycznie cztery miesiące i przyznam bez bicia, że są dni, bardzo rzadko, aczkolwiek jednak - że ma się ochotę na coś pysznego. I taki moment przyszedł wczoraj, kiedy to siostra zrobiła ciasto Lion. Z masą krówkową, serkiem mascarpone, wiórkami startej czekolady, bitą śmietaną i krakersami. Cud miód sterta kalorii. ;) W pierwszej chwili od razu odpuściłam. Poszłam do pracy, a wracając.. skusiłam się na kawałek. Bez żadnych wyrzutów sumienia.
A zabawniejszy efekt.. - budzę się dziś rano i.. waga spadła. Idealnie po prostu! Zjadłam ciastko i miałam ciastko w postaci pozbycia się zbędnych kilogramów. Tak to ja mogę zawsze!
Do celu już tylko 0,90kg, minęło kilka miesięcy od mojego startu z odchudzaniem i.. nie wierzę sama, że wytrwałam i nie poddałam się już na samym początku.
Niemalże idealny prezent na urodziny, które obchodzę 21 kwietnia. Imprezkę planuję na 25-tego, więc przydałoby się zrzucić jeszcze ze dwa kilogramy.

O punkt dwunastej zabiorę się za trening. ;)

25 marca 2015 , Komentarze (10)

Dzisiaj musiałam się wybrać na miasto, by kupić nowe adidasy. Niestety jak na złość znalezienie czegoś w moim mieście, co przypadnie mi po pierwsze do gustu, a po drugie, będzie wygodne i praktyczne - to cud. Myślałam jeszcze nad spodniami i udałam się z siostrą i mamą do sklepu. Co zabawne - kiedy byłam tam ostatni raz, niemalże płakałam w przymierzalni, trzymając spodnie. Dzisiaj? Dzisiaj byłam tak z siebie zadowolona, że dokupiłam dwie pary spodni i bluzkę. Niedługo mam urodziny, więc na małą domówkę wypada coś ładnie kupić. ;) 
Mimo wszystko - byłam tak z siebie zadowolona, że nawet cyknęłam selfie. Zaraz będzie koniec trzeciego miesiąca ćwiczeń, a już niebawem - spełnię swoje postanowienie noworoczne. Plus minus dodatkowe 5 kg i do widzenia kompleksy! ;)

21 marca 2015 , Skomentuj

Wczoraj przyszła do mnie waga elektroniczna, którą zamówiłam specjalnie po to, by jak idiotka nie latać ciągle do tej samej apteki i się ważyć. Pracownicy patrzyli tam już na mnie jak na kogoś, kto obsesyjnie musi się zważyć. Waga przyszła cała i zdrowa, dodatkowo z fajnym designem. No i chwila prawdy - włączam, sprawdzam, a potem na niej staję. Wynik nie dość, że poprawił mi humor, to jeszcze zmotywował do dalszego działania, kiedy tak naprawdę.. Chciałam już sobie odpuścić. Od dwóch dni motywacja jednak urosła tak gwałtownie, że w niedzielę wybieram się ponownie z kolegą na basen. 
Miałam lekki zastój w ćwiczeniach, głównie ze względu na humor, który zmuszał mnie do wciśnięcia się w łóżko i schowanie się przed całym światem.
Po miłym spotkaniu wczoraj ze znajomymi jestem chętna do ćwiczeń jeszcze bardziej.
Dzisiaj 21 marca, pierwszy dzień wiosny - trzeba się tym zdecydowanie nacieszyć. :D

5 marca 2015 , Komentarze (2)

Cześć! 
Boże, dzisiaj poszłam się zważyć do swojej apteki i czekając na wybicie licznika serce przyspieszyło.. W końcu szósteczka z przodu. Jak dawno jej tam nie widziałam. Jestem cholernie zadowolona, że mimo wszystko są jakieś efekty, a już chciałam się poddawać. ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.