Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14380
Komentarzy: 74
Założony: 3 września 2010
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Segeranda

kobieta, 29 lat, Wrocław

156 cm, 52.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ważyć 45kg, być zadbaną, atrakcyjną i spełnioną kobietą

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2018 , Komentarze (3)

Dzień dobry słoneczka!

Kto wie ile lat temu na tym portalu walczyłam o zrzucenie nadwagi. Miałam wtedy z 15 lat i może z 155 wzrostu plus zatrważające 67/68 kilogramów.

Dzisiaj wracam jako prawie 23 latka, która ma swoje kształty, ale chciałabym je zamienić na totalne krągłości bez wystającego brzucha i ocierających się ud.

Po tych paru latach tyle się zmieniło, co? Ideał kobiecego piękna z chudej babki na niewyobrażalnie chudą za to magicznym sposobem z wielkim zadem i biustem przy maksymalnie 60 centymetrach w talii. Za cholerę już  nie wiem w co można wierzyć w internecie, uganiając się co rusz za innym modelem piękna nigdy tak naprawdę nie byłam w stanie zaakceptować tego jak wyglądam. I zawsze znalazłam wymówkę żeby nie ćwiczyć: A bo to trzeba przynajmniej roku żeby było coś widać, a bo nie mam tych super obciążników, a bo po jednym i tak mi się nie będzie chciało i nie  będzie efektów.

No cóż, może tym razem się uda. Ja po prostu potrzebuję miejsca gdzie będę mogła wszystko opisywać i wstawiać zdjęcia. Bo nikt mnie chyba już nie zmotywuje jak ja sama.

16 grudnia 2014 , Komentarze (3)

Wróciłam. Znowu. Tym razem nie będę pisać ze złością, z wyrzutami , z złymi informacjami. Teraz będzie troszkę moich retrospekcji.

A więc, założyłam tutaj konto ( nie wiem dokładnie muszę sprawdzić gdzieś) ok 2011r. Byłam wtedy baaardzo pulchną nastolatką, która bardziej przez presję społeczeństwa i rodziny niż dla samej siebie chciała schudnąć. Z biegiem miesięcy , gdy presja rosła, a efekty nie były tak spektakularne jak w hollywoodzkich filmach moja psychika upadała. Wyobraźcie sobie niespełna 15 letnią dziewczynę (dziecko?) które dzień w dzień słyszy na około że jest złe, niechciane w społeczeństwie, ciągle słyszy i czuje że jest gorsza, ale nie z powodu innego toku myślenia, nie ze względu na zachowanie tylko ze względu na tuszę. W sumie gdyby nie te uwagi, to być może ja sama doszłabym do wniosku że czas się odchudzać ale zrobiłabym to z głową.

No więc odchudzanie wtedy się nie udało, gdyż nie było widać dużych efektów. Schudłam wtedy własnymi siłami ok 5 kg w 1,5 mies. ale wciąż było za mało, no więc słuchałam dalej wyrzutów moich koleżanek, kolegów z klasy o tym ,jak bardzo nie chcą ze mną przebywać ,jak bardzo nie chcą być ze mną w jednej grupie, słuchałam bardzo dokładnie każdego głupiego żartu i owszem miałam cięty język i używałam go za każdym razem ale to nie oznaczało że te uwagi mnie nie dotykały. Nasłuchałam się tak bardzo ,że na zakończenie gimnazjum byłam już wrakiem dziecka, z zakochanej w świecie, życiu, optymistycznej dziewczyny stałam się człowiekiem który nie chciał już żyć. Uwierzyłam w każde słowo które wypowiadali o mnie moi rówieśnicy i rodzice w złości. Z tego wszystkiego przestałam jeść w wakacje, ukrywałam jedzenie, oszukiwałam głód, wszystko nie po to aby być piękna, być jak gwiazdy czy modelki tylko po to żeby wbić się w tłum , być niewidzialna, przeciętna. Później , gdy nie wytrzymałam rygorystycznej głodówki przeszłam w bulimię ,która wywarła na mnie największe piętno, które psychicznie czasem daje się mi we znaki. 

I w końcu happy-end. Tak moi drodzy, teraz oto jestem ja. Parę ładnych lat starsza, mądrzejsza o to co przeżyłam i w jaki sposób tego doświadczyłam. Po odrzuceniu bulimii która wykańczała mnie przedewszystkim psychicznie, musiałam w sobie znaleźć resztki racjonalnego myślenia. Nigdy więcej nie głodowałam, ćwiczyłam czasami ciężej , a czasami się obijałam, ale miałam świadomość że robię to na zdrowych zasadach. A złe głosy w mojej głowie? Czasem się pojawiają , chociaż ostatnio jest ich mniej. Dlaczego? Chociażby za sprawą spotkania nie dawno tych znajomych o których pisałam wyżej. Nie chodzi o żadne ochy i achy z ich strony. Ale o satysfakcję kiedy spotykają mnie , zmienioną , możliwe że ładniejszą i mimo tego,że nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy normalnie, oni jakby nigdy nic chcą nawiązać kontakt "na nowo". I generalnie nie odpisuje im na wiadomości ale ostatnio się skusiłam na jedno zdanie do chłopaka który zaprosił mnie na jakąś imprezę żeby sobie przypomnieć stare czasy (SIC!) " Pamiętasz jak nie chciałeś z "tym czymś" siedzieć? Teraz to coś nie ma czasu żeby spędzać go z Tobą.."                                                                       I jeszcze takie małe podsumowanie( dziękuję tym którzy dociągnęli do końca przez ten długi i pewnie nudny tekst)- Nie , nie jestem zła, nie pałam nienawiścią jak może się zdawać. Jestem w jakiś sposób wdzięczna tym wszystkim ludziom, za to że przez ich głupotę, ograniczenie i nietakt dostałam bardzo po dupie. Dziękuję im ,bo to mnie ukształtowało, to dzięki nim teraz jestem taką osobą, która ma twardy tyłek i od czasu do czasu mimo wszystko miękkie serce.

25 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Nie rozumiem , ćwiczę , trzymam dietę , efekty na brzuchu widać , ale w udach mi przybyło- Dlaczego? Mam nadzieję ,że to mi jakoś zejdzie , bo tyle wyrzeczeń i nie chcę stracić motywacji. Proszę niech ktoś mi to wyjaśni.

8 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj dzień był bardzo prosty. Wiedziałam co muszę zrobić , a czego nie. Wiedziałam od samego rana.
 Rano - trzymałam się bardzo dobrze, zero podjadania , zero słodkich napoi, zero bułek.
Jestem jako tako zadowolona z siebie , ale niestety dzisiaj skusiłam się na pierogi. Ale cóż , jak na razie dobrze się trzymam , szczególnie ,że w pokoju obok mnie leżą dwie nie tknięte paczki Delicji a ja jak na razie nie mam zamiaru po nie iść. 

2 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Nowy rok. Na siłowni nagle tłumy, po ulicach jak na maratonie. W sklepach widać wzmożony ruch w dziale zdrowa żywność. Spokojnie , minie miesiąc i będzie jak dawniej. 
Nie uczymy się na błędach. W sumie czemu mamy coś zmieniać od nowego roku, od wakacji, od wiosny? To tylko pretekst. Jeśli masz motywację i silną wolę to czy to będzie nowy rok czy jakikolwiek normalny dzień, uda Ci się. 
Taka prawda. Jeśli się nie udaje to nie porzuca się postanowień tylko zmienia nastawienia, jeszcze raz obmyśla się całą strategię. 
Ja odchudzam się całe 2 lata. Z sukcesami i porażkami ale zawsze. Postanowiłam niedawno zostać małą egoistką, uporządkować sobie życie i swoje sprawy a dopiero później zajmować się szukaniem faceta. Postanowiłam też ograniczyć czas spędzany na komputerze, bo to jest straszna strata czasu. 
Życzę wszystkim wytrwania w postanowieniach i samych osiągniętych celów ;)

3 grudnia 2012 , Komentarze (1)

Bardzo mi pomaga pisanie takiego dziennika. W końcu gdzieś mogę napisać to co czuję. Na co dzień  kiedy dręczą mnie myśli , mam parę zeszytów w których mogę się wyżyć. 
A jutro? Jutro jest nowy dzień, całkowicie niespodziewany. Nigdy nie wiadomo co nas spotka. Może skończy się łzami szczęścia , może rozpaczy albo obojętnym wzruszeniem ramion. 
Jutro mam trochę do załatwienia. Muszę się trzymać planu żeby ze wszystkim zdążyć.
Szkoła->Śpiewanie -> Kupienie prezentu ->siłownia.
I MUSZĘ iść na tą siłownie bo mam 3 niewykorzystane wejścia ważne do 10. XII . Muszę w końcu poukładać sobie wszystko po kolei. Krok po kroku i mam nadzieję - będzie dobrze.

30 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Daję radę , jest coraz lepiej. Ostatnio porównuję sobie ostatnie 12 mies mojego życia. Co się zmieniło? Po pierwsze rok temu ważyłam ponad 67 kg, będąc niższą niż obecnie - Teraz mam ok 157 wcześniej- 155. Po za tym jeszcze rok temu nie wychodziłam z domu, praktycznie moim światem był dom a centrum tego świata - lodówka, przez to także nie miałam zbyt dużo znajomych, nie wychodziłam nigdzie tylko kurs:dom-szkoła-dom.Fakt faktem  ,że byłam bardziej uśmiechnięta, radosna nie biorąca sobie niczego tak do serca jak teraz ale to mnie mobilizuje. Obecnie nie poznaje siebie na zdjęciach , nie poznaje swoich myśli sprzed roku które leżą zapisane u mnie w domu. Tak naprawdę zmieniło się wszystko .Jakby nowa osoba wstąpiła w moje ciało.

30 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Daję radę , jest coraz lepiej. Ostatnio porównuję sobie ostatnie 12 mies mojego życia. Co się zmieniło? Po pierwsze rok temu ważyłam ponad 67 kg, będąc niższą niż obecnie - Teraz mam ok 157 wcześniej- 155. Po za tym jeszcze rok temu nie wychodziłam z domu, praktycznie moim światem był dom a centrum tego świata - lodówka, przez to także nie miałam zbyt dużo znajomych, nie wychodziłam nigdzie tylko kurs:dom-szkoła-dom.Fakt faktem  ,że byłam bardziej uśmiechnięta, radosna nie biorąca sobie niczego tak do serca jak teraz ale to mnie mobilizuje. Obecnie nie poznaje siebie na zdjęciach , nie poznaje swoich myśli sprzed roku które leżą zapisane u mnie w domu. Tak naprawdę zmieniło się wszystko .Jakby nowa osoba wstąpiła w moje ciało.

28 kwietnia 2012 , Komentarze (14)

Obudziłam się o 8 nie mogłam zasnąć z powodu bólu brzucha, jakoś później mi się udało, obudziłam się później o 10 , ogarnęłam się i stanęłam na wagę ,ostatnimi czasy czułam się tak źle ,że myślałam ,że waga pokaże mi ok 51 kg a tu zaskoczenie i to jakie! Waga pokazała 48,7 a godzinę później 48,5 ale zapisałam tą pierwszą. stwierdziłam ,że zrobię zdjęcia porównawcze moją zmianę w ciągu prawie roku. Poprzednie zdjęcia są na początku mojego pamiętnika ,możecie sobie porównać.  Ze szczęścia zrobiłam zdjęcie wagi :) Ale muszę popracować nad nogami ,są koszmarne. 

7 stycznia 2012 , Skomentuj

Widziałam już 3 inne cyfry na początku w moim życiu. Była 6 , miejscami myślę ,że podchodziła pod 7 , później była długo wyczekiwana 5 , a teraz nastała kochana , wyczekiwana niczym dziecko- 4. Dziś rano moja waga wskazywała 49,7/ 49,6.
Coś pięknego

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.