Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Taka ze mnie babka, co to zawsze miała słabość do dobrego jedzenia ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 84774
Komentarzy: 276
Założony: 24 października 2010
Ostatni wpis: 23 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Jolantka1981

kobieta, 43 lat, Wrocław

166 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 grudnia 2010 , Komentarze (9)

Hej Vitalijki! Dzisiaj jestem z siebie bardzo dumna. Spaliłam mnóstwo kalorii. Dałam sobie popalić i w końcu po zakończonych ćwiczeniach czułam, że żyję i mam siły żyć dalej. Byłam szczęśliwa, że dałam radę. Ale po kolei. Dzisiaj dieta skromnie, prawie zgodna z jadłospisem. Najważniejsza część dnia  - ćwiczenia. Na początek rozgrzewka przy fajnej muzie. Znalazłam na necie kawałki mp3 do fitnessu - świetnie się ćwiczy.

Więc rozgrzewka trwała około 15 minut i składała się z typowym kombinacji kroków i ruchów (to co pamiętam z klubów fitness). Gdy już się troszkę rozgrzałam. Wskoczyłam na mój stepperek i zrobiłam 700 kroków w 13 minut. Przy tej muzie nie wiem , kiedy to się stało. No i tutaj byłam już nieźle zdyszana i spocona. Na koniec puściłam kardio - trening , który poleciła Swoja25 - przy tej okazji jeszcze raz dzięki.
Dziewczyny musicie tego spróbować to jest świetny trening. Trwa około 30 minut i gwarantuje Wam, że jak skończycie będziecie zlane potem i spalicie trochę kalorii. Godzina intensywnego wysiłku i czułam się jak nowo narodzona.
Z tego co wstępnie wyliczyłam , myślę, że spaliłam jakieś 400 - 500 kalorii. Chyba szybko zasnę. Pozdrawiam i życzę samych sukcesów!!!!!Polecam wszystkim!

18 grudnia 2010 , Komentarze (5)

Hej Dziewczyny!
Strasznie jestem zadowolona ze swojej wagi i całego zamieszania związanego z odchudzaniem. Naprawdę traktuję sprawę serio i już martwię się co będzie w nadchodzące Święta. Przeglądam neta i znalazłam  kilka cennych rad. Zaznaczam, że nie są one moją mądrością, ale praktykami sprawdzonymi przez internautki.



Powinnaś wykazać się wyczuciem, taktem i... rozsądkiem. Przecież nie da się świętować, będąc na diecie! Można jednak spróbować choć trochę ograniczyć ilość pochłanianych kalorii.


Wigilijnych potraw po prostu trzeba spróbować. Dlatego nie zapieraj się, mówiąc: ?dziękuję, jestem na diecie?. Ważne, aby z każdego dania wziąć odrobinę, a potem powoli i dokładnie gryźć. Będziesz jadła tak samo długo jak pozostali biesiadnicy, wcale się nie objadając!

Uważaj na śledzie w oleju. Ociekają przecież tłuszczem, przez co stają się strasznie kaloryczne. Z tych samych powodów unikaj śledzi w śmietanie i różnego rodzaju sosach. Lepiej wybieraj rybę w occie, w galarecie lub faszerowaną.

Pij jak najwięcej. Oczywiście wody, może też być herbatka ziołowa, która dodatkowo poprawi trawienie. Płyny wypełnią żołądek, zmniejszą uczucie łaknienia i sprawią, że zjesz znacznie mniej.

Nie zapychaj się pieczywem. Zrezygnuj też z innych węglowodanowych dodatków, np. ziemniaków, makaronu. To one dostarczają organizmowi dużą dawkę energii, która potem długo się spala. ?Niewykorzystane? kalorie odkładają się w postaci niechcianego tłuszczyku.

Unikaj potraw smażonych. W zamian sięgaj po gotowane lub pieczone. Jeśli jednak na wigilijnym stole brakuje takich wariantów, wybierz środek ryby, zostawiając panierkę. Gromadzi się w niej największa ilość tłuszczu, także tego złego (czyli związków trans).

Sałatka jarzynowa. Doprawiona majonezem w żadnej mierze nie zalicza się do dań niskokalorycznych i lekkostrawnych. W ramach urozmaicenia wieczerzy i łamania pewnych konwencji przynieś ze sobą własną wersję sałatki, np. zieloną sałatę z pomidorem, ogórkiem, papryką, kiełkami i uprażonymi (bez tłuszczu) pestkami dyni, doprawioną ziołami i polaną sosem vinegret.

Czerwonego barszczu nie musisz ograniczać. Jest lekkostrawny i nisko-kaloryczny (zwłaszcza jeśli nie jest dodatkowo dosładzany). Nie przesadzaj tylko z pasztecikami! Ogranicz się do dwóch sztuk.

Nie jedz skórki z pieczonego drobiu (bardzo tuczy!). Unikaj wieprzowiny i wołowiny, tłustych gęsi i kaczek. Jedz tylko  chude wędliny.


Strony gdzie znajdziecie informacje o kaloryczności potraw:
https://840805.siukjm.asia/apps/pbcs.dll/article?AID=/20091224/ZMIENSIENAZDROWIE01/40522667

https://840805.siukjm.asia/serwis/Kalorie-kolacji-wigilijnej,19,21

https://840805.siukjm.asia/jak-nie-przytyc-przez-swieta/ 
 

18 grudnia 2010 , Komentarze (3)

Ważenie staje się moją ulubioną chwilą w sobotę. Jest już dużo lepiej przede wszystkim nie boję się stanąć na wadze. Po zastoju, który mnie dopadł 2 tygodnie temu ruszyłam. I lecę w dół. Dzisiaj na 84 z przodu. No faktem jest, że za 84 jest 0,9 ale to już dobry stan na wyjście do 84 kg w następną sobotę.

Problemem może okazać się fakt, że od piątku mamy święta. No i mogę nie osiągnąć tej wagi w sobotę. Zastanawiam się, czy jest dobry sposób, żeby zjeść świąteczne potrawy - zakosztować przynajmniej i nie zapłacić za to przyrostem wagi o dodatkowe kg?Może jakis post przed?
Najfajniejsze jest to uczucie, jak mieścisz się w ciuch, który jeszcze miesiąc temu był za mały, za ciasny i wyglądałaś w nim jak baleron. Hi HI;-) Pewnie każda z Was miała taką sytuację w życiu. Moje stare ubrania w rozmiarze 48 i 46 i niektóre z 44 (może rozmiarówka była zaniżona) są już za DUŻE.


dla tej chwili naprawdę WARTO!!!!!!

Wczoraj przyszedł mój stepperek i jest fantastyczny. Nawet mój mąż powiedział, że jest to pierwsza rzecz, którą kupiłam przez internet i jest z niej zadowolony.W końcu to nie jakiś chiński szajs. Wczoraj oczywiście nie mogłam sobie odpuścić i poćwiczyłam chwilkę. Dzisiaj zamierzam jakieś 15 - 20 minut.


No ale póki co mamy sobotni poranek ja jeszcze nie wypiłam kawy (bo pierwsze co to poleciałam do łazienki na wagę) czas dać dziecku jeść. Troszkę posprzątać i pozałatwiać sprawy na mieście. Pocieszające jest to, że od poniedziałku mam URLOP i troszkę odpocznę.
Miłej soboty dziewczyny. Ściskam Was mocno!Aby Wasze kilogramy również w szybkim tempie leciały w dół.


15 grudnia 2010 , Komentarze (8)

                        
                                        
                                      
                                                                     
                                                                    
                        

JEST!!! JEST !!!! JEST!!!!
TERAZ TO MAM MEGA DOBRY HUMOR. W KOŃCU ZNOWU RUSZYŁO. SKORO POPOŁUDNIU JEST 85 KG TO MOŻE RANO BĘDZIE 84 Z PRZODU???

14 grudnia 2010 , Komentarze (6)

Waga prawdę Ci powie, ale ciuszki też hehehe!!! Cały czas bacznie przyglądam się wadze, pragnę, żeby pokazywała mniej, a tymczasem zapomniałam, że nie tylko waga pokaże mi efekty mojego odchudzania. Sięgnęłam więc do szafy i zaczęłam robić remanent.
No i wiecie co?
Spodnie, które nosiłam na przełomie września i października (całkiem świeży zakup z okolic wakacji) wyglądają tak:



Spódnica którą kupiłam przed wakacjami około kwietnia (bardzo ją lubiłam, bo zawsze ładnie leżała i wszystko kryła) ku mojej częściowej rozpaczy, bo ją lubiłam, a radości , że tyle schudłam wygląda tak:



Wyraz mojej twarzy wygląda tak:

Mina mojego męża w trakcie mierzenia tych ciuszków - BEZCENNA ;-)
Postanowiłam nie chomikować tych ciuszków i powoli wystawiam je na allegro, bo w końcu muszę zrobić miejsce dla moich ciuszków w rozmiarze 42/44. I znowu mam minę tj. powyżej

ĆWICZENIA
MUSZĘ SIĘ POCHWALIĆ. SŁUCHAJĄC RAD QUEENMARTYNKI (ZA CO SERDECZNIE RAZ JESZCZE DZIĘKUJĘ) DOSYPALIŚMY DO HULA HOP RYŻU. POWIEM JEDNO SATYSFAKCJA GWARANTOWANA.
DZISIAJ MOJE ĆWICZENIA WYGLĄDAŁY NASTĘPUJĄCO:
 10 MINUT ROZGRZEWKA - ROZCIĄGANIE
20 MINUT KRĘCENIE HULA HOP - SPADŁO MI MOŻE 5 RAZY
15 MINUT ĆWICZENIA NA TWISTERZE (ZACZYNAM WIERZYĆ, ŻE TO COŚ DAJE - CZUJĘ RÓŻNICĘ NA BRZUCHU)
10 MINUT HULA HOP (ZACZĘŁO MI CZĘŚCIEJ SPADAĆ, STWIERDZIŁAM, ŻE JUŻ WYSTARCZY)
SPOCIŁAM SIĘ STRASZNIE, ALE ZNOWU MIAŁAM MINĘ

P.S ZAMÓWIŁAM TEN STEPPER ;-)

JUŻ SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ ;-)

12 grudnia 2010 , Komentarze (4)

Ha! Koniec @ i 1 kg mniej. Pomiędzy ważeniem wczoraj a dzisiaj. Nieźle. Miałyście rację. Dalej wychodzi, że mam 1,5 kg odchylenia od prognozy i moja faza stabilizacji wydłużyła się o 2 tygodnie, ale teraz mam nadzieję, że do następnego ważenia trochę się podciągnę.
Udało mi się wczoraj pokręcić trochę hula hop , bez spadania nawet jakieś 4 minuty. Dzisiaj nasypię trochę ryżu do środka i zobaczymy, czy będzie lepiej się kręciło.
Za oknem sypie śnieg i to mocno. Poniekąd ma tak sypać do końca grudnia, czyli szykują się białe święta.
Miłego dnia!

10 grudnia 2010 , Komentarze (8)

Dzisiaj dostałam moją przesyłkę na którą czekałam od kilku dni z wielką niecierpliwością. Przyszło moje hula hop. No i zaczęłam kręcić. No wiecie to było tak, że kiedyś jako dziecko byłam mistrzyniom, kręciłam szyją, na nodze, ręce, dwoma w pasie jednocześnie.... Jak kupowałam moje hula hop, byłam pewna , że to dobra decyzja i że dzięki temu prostemu urządzeniu będę miała talię osy w szybkim czasie........No i
Kółko spadło w sekundę jak zaczęłam kręcić. Więc zaczęłam ponownie. Znowu spadło. Kolejne podejście. Hula hop spada. Przy dziesiątej próbie boli mnie lewa kostka, bo hula hop spadając uderza mnie w kostkę. Przy ok. dwudziestej próbie zaczyna mi coś wychodzić, robię pierwsze kręcenie. Ale chwilę później znowu mi spada. W ciągu 15 minut jestem nieźle zasapana, spocona ale w najlepszej próbie zrobiłam około 20 kręceń hula hop. Kurczę, nie sądziłam, że to będzie tak ciężko. Może kółko mam za lekkie, za małe?
Kupiłam takie o średnicy 85 cm waga 600g

Czy coś z nim nie tak? Myślę, że teraz mam więcej tłuszczyku i trudniej złapać tempo. Ale nie poddam się, o co to, to nie! Za tydzień będę kręcić do upadłego. W mojej głowie zalęgła się jeszcze jedna myśl. Noszę się z zamiarem zakupu steppera. Wydaje mi się , że taki z linkami jest lepszy. Macie jakieś doświadczenia? Może polecicie jakieś firmy?


Wygląda fajnie i ma fajne dodatki np. licznik spalonych kalorii, licznik czasu, różny stopień trudności. Napaliłam się na takie stepper ;-))))

8 grudnia 2010 , Komentarze (7)

Dzisiejszy dzień mam wycięty z życiorysu. Moja córcia gorączkowała w nocy, więc mało spałam z mężem. Dzisiaj obie zostałyśmy w domu, był lekarz i znowu mała ma infekcję (miesiąc był spokój). Wiecie jak to z takim dzieckiem...a jak nie wiecie to wam powiem, że ciężko. Mała jest płaczliwa, mało co ją interesuje, na szczęście od 11 zaczęła w miarę jeść. Ja jestem padnięta, jakbym była na nogach co najmniej od 24 godzin, Właśnie reanimuję się kawą.A ona? Ma niezłe bateryjki, nie dość że noc zarwała, to w dzień nie spała i dostała właśnie przypływu energii. Skąd ona ją bierze? Chyba wysysa ze mnie
Cała czuje się napuchnięta jak balon. Najpierw miałam  okres (@) którego prawie nie było, nawet kupiłam test ciążowy , ale okazało się, że niepotrzebnie, bo od poniedziałku  pojawił się @ jak wodospad Niagara.
 Nie mam siły ćwiczyć, brzuch mi wydęło i czuje się strasznie. Jakoś mi się to wszystko rozregulowało.W ogóle po 5 zrzuconych kilogramach jakoś zaczęło iść wszystko pod górkę..... A przecież tyle kilogramów jeszcze do zrzucenia. No i ten brzuch, jest troszkę mniejszy ale jednak ma dookoła oponkę , która odstaje. Bardzo mi przeszkadza, bo widzę , że uda i biodra są dużo mniejsze i mogłabym już nosić mniejsze spodnie, no ale co z tego, skoro nie dopnę się przez ten brzuch...niecierpię swojego brzucha. No ale sama jestem sobie winna, gdzie byłam przez ostatnie 2 lata? Pociesza mnie to, co dziewczyny pisały na forach, że po @ powinnam poczuć się lżej a waga powinna się ruszyć.No mam nadzieję. Chyba całkiem zrezygnuję z kolacji. Będzie mi lżej przed ćwiczeniami. No i czekam na hulahop mam nadzieję, że naprawdę poprawi mi talię i brzuch. Chcę być szczupła, no ale z matką naturą nie wygrasz. Czekam, aż się skończy @ i do dzieła.
p.s. zżarłam dzisiaj ząbek czekolady i dwa cukierki. Jestem straszna Ale to wszystko przez @ przecież z matką naturą nie wygrasz

6 grudnia 2010 , Komentarze (4)

Tak sobie siedzę i myślę, co by tu zrobić, żeby spalić dodatkowe kalorie w domu. Ćwiczę sobie około 20 minut do pół godziny wieczorem, ćwiczę na twisterze jakieś 15 minut - jakoś nie mam dłużej cierpliwości do tego. Aż tu nagle olśnienie może hula hop?
Zaraz sprawdziłam na allegro są różne - z kulkami metalowymi, wypustkami i płaskie.
Hm od tych kulek metalowych dostałam ciarek - auuu to musi boleć!
Kręcicie na hula hop? Jakie macie?

4 grudnia 2010 , Komentarze (3)

No mam nareszcie chwilkę czasu na kilka minut przy komputerze.
Wczoraj troszkę nie mogłam zasnąć, moja rodzinka już kimała w najlepsze a ja się kręciłam i wierciłam. No i rozmyślałam....o tym jak się w końcu wzięłam za moją nadwagę i że bardzo się cieszę, że widać już efekty. No i zastanawiałam się, ile waga pokaże dzisiaj.
No i pokazała 85,5 kg ;-) Powinno być 85kg ale cóż mam okres, którego w sumie nie ma, staram się pić dużo płynów, a i tak mam wrażenie, że zatrzymują się w organizmie, więc nie uważam że jest źle. W sumie troszkę się nie trzymałam diety, więc sama jestem sobie winna. Aczkolwiek na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że miałam strasznie zalatany tydzień.
No i dzisiaj zgrzeszyłam i zjadłam małego cukierka snikers , mars i dove. Kurczę nie wiem ile to kalorii, ale nie mogłam się powstrzymać. To pewnie przez ten okres, którego prawie nie ma.
No i koniec muszę kończyć - czasami brakuje mi trochę prywatności w moim życiu. Może później uda mi się dokończyć, bo chciałam tu sobie jeszcze troszkę popisać.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.