;)
Leje, leje, leje. Przypomina mi się wiersz Deszcz jesienny - choć to lato, to jednak przypomina jesień. Nadrabiam zaległości w czytaniu i szykuję się do nowej wyprawy, mam nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu uda mi się wyjechać na Wołyń, ale jak będzie tak lało to nici z wyjazdu.
Dieta staje się uciążliwa, mam coraz więcej zachcianek i czasem im ulegam. Ot życie!
4.07
Wróciłam z wojaży pełna wrażeń, zwiedzane miejsca przyprawiały o zawrót głowy, szczególnie Peterhof i Carskie Sioło. Ermitaż pełen wspaniałych dzieł zachwycił mnie; wrażenia nieco psują wszędobylscy turyści, których jest bardzo, bardzo dużo. Tallin jest piękny, Ryga również, ale niepowtarzalną atmosferę ma Wilno z Ostrą Bramą i cmentarzem na Rossie. Pogoda była wspaniała - nie za ciepło i bez deszczu. Jedzenie pyszne i niestety przytyłam 2 kg, ale co tam, warto było to wszystko zobaczyć, nawet kosztem dodatkowych kilogramów.
23.06
Jestem wściekła, dostałam dzisiaj nowy plan posiłków i co widzę - znowu te same potrawy, niedługo będę miała odruch wymiotny na widok niektórych lub wszystkich proponowanych mi do tej pory potraw. Za takie pieniądze mogliby się nieco bardziej postarać. Koleżanki pytają o dietę, ale nie wiem czy mogę im ją polecić, bo ciągle jedzenie tego samego jest okropne!!
Ale teraz coś weselszego, jutro jadę na wycieczkę po Litwie, Łotwie, Estonii i Rosji (Petersburg) i mam nadzieję, że wrażenia pomogą mi zapomnieć o monotonnym jedzeniu.
Wczoraj połaziłam po podziemiach katedry i widziałam worki pełne szkieletów. Myślałam, że będę przerażona, ale jakoś nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Zawsze zastanawiałam się nad tym, jak można pracować przy ludzkich szczątkach, a teraz wiem, że to kwestia przyzwyczajenia i podejścia (tak przynajmniej myślę).
12.06
Za oknem deszcz, ponuro i chmurno. Dziwny dzień, nie mam nic do zrobienia, żadnych prac do poprawy - słodkie lenistwo. Pewnie poczytam poleconą przez maturzystkę książkę, nawet ciekawa, choć nie w moim guście.
11.06
Dzisiaj się ważyłam i okazało się, że schudłam tylko połowę tego, co miałam schudnąć
.
Jak tak dalej będzie, to wymarzoną wagę osiągnę za rok
06.06
Dzisiaj tworzyłam risotto, nie wiem czy to było na pewno risotto, ale w sklepie nie udało mi się kupić risotta grzybowego. Nawet było smaczne. Do prawidłowego chudnięcia zabrakło mi 0,1 kg i dieta będzie trwać o tydzień dłużej, oby tylko tydzień. Przygotowuję się do wyjazdu do Rosji i nie wiem jak będzie z moją dietą, bo będę skazana na jedzenie tego, co mi zaserwują. Mam nadzieję, że jakoś sobie dam radę i nie zmarnują się moje osiągnięcia w walce z kilogramami. Ale dla diety nie zrezygnuję z wyjazdu, za bardzo się na niego cieszę.
uff
Wreszcie koniec tytanicznej pracy, można trochę odpocząć. Waga, mimo obaw, zmniejszyła się; jest super. Jedzenie nieco monotonne, trochę mi się znudziło, prawie co tydzień te same potrawy, mogliby się nieco postarać i opracować więcej przepisów lub nieco inaczej ustawić program, który te potrawy dobiera. Najśmieszniejsze jest to, że prawie mi nie przeszkadza gotowanie.
11.05
Teraz jest gorący czas matur i niestety nie mogę codziennie pisać w swoim pamiętniku. Będę też miała problemy z dietą, bo nie mogę niczego gotować. Całymi dniami jestem poza domem, pracuję po 12 godzin bez dnia wolnego. Znajomi śmieją się, że schudnę tak, że mnie nikt nie pozna, ale skutek będzie chyba odwrotny, bo jem różne dziwne rzeczy.
27.04
Minęły święta, niestety grzeszne - zjadłam więcej ciasta niż było dozwolone, ale nie mam zbyt dużych wyrzutów sumienia.
Niektóre przepisy są zaskakujące, trzeba np. dodać dwa razy sok z cytryny, nie rozumiem dlaczego nie można dać raz. Dzisiaj, chcąc odrobinę posolić potrawę, wsypałam prawie cały pojemnik soli, tak działa "leworęczny" kucharz. Co gorsza to jeszcze dziś czeka mnie gotowanie, ciekawa jestem co się wydarzy. Jest wesoło, ale postanowiłam sobie solennie, że nigdy więcej nie będę gotować.
22.04
Życzę wszystkim radosnych i pogodnych świąt oraz tego, aby nie ulec pokusie próbowania rzeczy zakazanych.