Cukrzyca.....?? ...boję się.
Witajcie ponownie... Kurcze nic sie nie zmieniło z moim samopoczuciem, mimo zmiany pogody- czyli to nie upały powodują moją ciągłą senność i zmęczenie. Tak jak wspominałam wcześniej cały czas śpię, ciągle mam sucho w ustach, więc woda jest pod ręką, natomiast nie mam apetytu. Do dziś. Tzn obudziłam się i miałam straszne dreszcze i drgawki, zawroty głowy, nie mogłam wstać z łóżka... Nie wiem jak by się to skończyło, gdyby nie mój kolega... Mieszka też w tym samym akademiku i razem studiujemy architekturę, więc się dobrze znamy. Martwił się, że ciągle śpie i nic nie jem- ale nie mogłam nic przełknąć. Przyszedł z samego rana z kanapkami z zamiarem zmuszenia mnie do podniesienia się z łóżka i zjedzenia śniadania. Przyszedł w samą porę. Jak mnie zobaczył to się przeraził i chciał dzwonić po pogotowie, ale zabroniłam mu- mam dość już problemów.... Wspomniałam mu, że obawiam się cukrzycy, więc od razu podał mi kanapki i dobrze osłodzoną herbatę... Musiał pomóc mi zjeść bo moje ręce nie utrzymywały nic.. Zjadłam i po około 10 minutach wszystko wróciło do normy. Więc obawiam się, że to jednak może być cukrzyca.... Mimo tego, że mam zamiast ogromnego apetytu to go brak... Może to inna odmiana cukrzycy?? nie wiem. Musze koniecznie iść do lekarza, ale dopiero mogę iść w poniedziałek. Zrobię badania i zobaczymy.. Boże jak ja się boje tej choroby!!! Napatrzyłam się jak ona pożera mojego tatę... Niszczy organizm powoli.. Nie jestem gotowa na tak poukładane życie aby żyć wspólnie z chorobą....
Czy coś mi dolega??
Bardzo źle się ostatnio czuję... Nie wiem czy to jest spowodowane upałami, czy chorobą, nie wiem.... Może jednak powinnam iść się przebadać. Od kilku dni ciągle śpię. Cała noc i cały dzień snu mi nie wystarcza... Walczę ze snem ale nie zawsze mi się udaje.... Kawę piję litrami i nic... Ciągle mi się oczy zamykają.. Nie jem prawie nic, bo jak nigdy nie mam na nic ochoty. Przez cały dzień zjem kromkę chleba bez żadnych dodatków dla samego treningu szczęki. Jestem cała obolała... Ciągle muszę coś pić, więc bardzo się przez to wszystko pocę a przy tym tak jak wspomniałam wszystko mnie boli.... Zastanawiam się czy może to nie jest oznaką cukrzycy- mój tata chorował na cukrzycę. Ale o ile wiem do tych dolegliwości powinno dojść jedzenie, a ja wręcz mam odwrotnie. Chodzę ospała i nieprzytomna... Nawet nie chce mi się palić. Czy to może być tylko oznaką upałów??
Jutro zrobię obiad z pamiętnika polishpsycho32 bo wygląda smakowicie, a muszę coś jeść, bo może to jest powodem- czyli brak posiłków- mojego otępienia umysłu....
Kolejne kg mniej:) Zdjęcie:)
Witajcie, witajcie.... :) Dieta idzie mi coraz lepiej..:) Powoli, ale jest dobrze:) W weekend byłam z kolegą z pracy na weselu i nawet ograniczałam się z jedzeniem:) ewentualnie owoce wszamiałam.. Pochwalę się moim wyglądem, zostawiam zdjęcie- 86kg(dla porównania zdjęcie 98kg w galerii) :)
I jak wyglądam?? :)
Buziaczki Kochaniutkie :*
Beznadzieja
Bardzo długo nie zaglądałam.... A to dlatego, że pewnie bałam sie przyznać do swoich porażek. Ech..... Podsumowując w skrócie: jaram jak smok, objadam się, moja ledwo kwitnąca "miłość" dawno zwiędła, na uczelni porażka, w pracy jedynie lepiej. Fakt faktem waże 86,5 kg, więc nie jest bardzo źle, ale tyle czasu straciłam na obijanie się. Poza tym ide z kolega z pracy w tą sobote na wesele, miałam schudnąć do 80kg i lipa... Jedyny sukces to taki, ze nie musze sukienki kupowac, bo o dziwo weszłam w swoją sukienkę w która nie było możliwości się dopiąć dwa miesiące temu, a teraz nawet jest troszkę luźna, czyli w sam raz.:) Po weselu wstawię zdjęcia, abyście mogły zobaczyć jak wyglądam w "całości", jak wyglądają moje kilogramy..:)
Pomocy!!!
Nie daje jednak rady.... Rzucilam papierosy co jest dla mnie ogromnym sukcesem, tzn nie pale od trzech dni nic wiec rzucenie to jeszcze nie jest, ale bez zadnej pomocy farmakologicznej, sama, samiuśka z tym walcze mimo ze paliliam conajmniej paczke dziennie wcześniej.... Tylko.......Właśnie...... Zajadam brak papierosów!!
Nie wchodze na wage bo sie boje... wiem ze przytylam znów, ale boje sie spojrzec ile..... kupilam marchewki aby jesc, bo tym sie zajme a nie np bułą.... Pomaga ale nie na caly czas... :( Co mam robic?? Wrocic do fajek?? Czy tyc??
Miłego Dnia...
Ach wytrzymałam cały dzień bez papierosa!!
Ale jestem cudowna.... :) Dziś lepiej mi się nawet wstawało.... bez tego smrodu papierochów..:) Dziś oczywiście tez mam zamiar nie palic i kolejne dni, tygodnie, miesiące, lata również...:) Wiem, wiem... To tylko jeden dzień a ja już taka podekscytowana mimo, że to kropla w morzu.... Jednak do tej pory nie udawało mi się nie palić choćby dwie godziny, a paliłam conajmniej pakę fajek dziennie.... Z czasem miałam wrażenie, że wyglądam jak popielnica i moja skóra jest taka sucha jak ten popiół... Nawet w miare dobrze poszło mi wczoraj z dietą... :) Tylko na koniec dnia kupiłam taki dobry- pyszny chlebek ze słonecznikiem
Wciągnełam trzy kromki... Ale co tam... łącznie było ok 1200 kcal więc ok, a chwile słabości wolę takie niż faję....
Buziaczki dla Was Vitalianki i Miłego Dzionka....
Papieros...
Witajcie Kochane... Ależ mam dziś dzień.... Wróciłam do diety, jest dobrze i mam nadzieję, że wytrzymam... Piszę z wątpliwością ponieważ dziś jest mój pierwszy dzień bez papierosa... Ci którzy rzucali ten nałóg wiedzą, że najczęściej się zajada brak papierosów... NIe wiem czy dobrze robie, ze podczas siety rzucam papierosy, ale doszłam do wniosku, ze najlepszy to jest moment... Bo w sumie to co mam zrobvić, dokonczyc diete i potem nabic kilogramow bo wtedy rzuce palenie?? Probuje sie kontrolowac i narazie jest ok, ale czuje sie strasznie pobudzona... Do tej pory paliłam ok paczkę dziennie, ale finanse i zdrowie takze zmusilo mnie do rzucenia tegoi nałogu... Dodatkiem postanowiłam, że sama bez pomocy farmakologicznej rzuce ten nałog... Walcze ze sobą jak lwica.... Oj jest ciężko.. Trzymajcie kciuki abym nie zwątpiła i nie uległa pokusom czy tym papierosowym czy obżarstwem...:p
Wielki powrót....
Witajcie... :) Och wielki powrót nastąpił... Wracam po długim weekendzie ( w moim przypadku dwa tygodnie, tak nam ustalono na uczelni) z trzema na nowo zdobytymi kilogramami... Święta swoje, lenistwo swoje, pobyt w domu swoje...:) Ale nie martwie się:) Pełna optymizmu jutro wracam do diety... Kurcze te kilogramki to efekt miło spedzonego czasu... Święta są od objadania sie i to normalne...:) Poza tym musze nauczyc sie takich powrotów. Bo to, ze moze osiagne swoj cel nie znaczy ze bedzie wieczny..:)) Zmiana trybu zycia, zmiana diety na cale zycie, ale nie zapomne na cale zycie o kotleciku schabowym, czy bigosie... Od tego własnie są swieta..:p
Dzienny bilans
900 kcal..:) Na dziś koniec bo nie chce mi się dziś ćwiczyć...:p
Jak mogłam się tak poddać??
Cały weekend obzerałam sie az nie mogłam sie ruszyć..pizza, słodycze, najgorsze co tylko mozna....Ale to nie jest najgorsze...... Kilka lat temu miałam duży problem z bulimią i co zrobiłam w niedziele?? Miałam takie wyrzuty sumienia że poszłam ulżyć swojemu żołądkowi w toalecie..... pierwszy raz od kilku lat.... To jest najgorsze.... Dziś już trzymam się diety jest dobrze, ale boje sie ze to sie moze powtórzyć.....
Nie mam najlepszych dni ostatnio.... Dopada mnie załamanie co powoduje brak chęci na cokolwiek.....
Z chęcia zamknęłabym się w pokoju i nie robiła nic...... Tak abym mogła płakać i płakać.... Nie lubię tego stanu, a trwa trzeci dzień... Co robić?? Nie mogę się poddać w życiu... Walczę sama ze sobą...