Piątek 13. pechowy? dzisiaj postanowiłam w końcu zacząć szukać pracy - wyszukałam kilka fajnych ofert, wysłałam CV w odpowiedzi na jedno z nich, na kolejne już nie zdążyłam, bo po 3 min do mnie zadzwonili wiadomo, jeszcze przede mną cały proces rekrutacji, może tej pracy nie dostanę - no ale bywa przecież, że się wysyła CV w 100 miejsc i nikt nie dzwoni. W ogóle to się nie spodziewałam, ze mam szansę na jakąś normalną pracę z zerowym doświadczeniem - na moim koncie mam tylko miesięczne obowiązkowe praktyki. Prawie wszyscy moi koledzy/koleżanki ze studiów zdążyli już odbyć mnóstwo staży, praktyk, a ja jakoś z tym zaspałam - myślałam, że teraz to będę nadrabiać, że bez tego ani rusz. A tu taka miła niespodzianka
Tylko przeraża mnie jedna rzecz - cała rekrutacja po angielsku - ja jak się zestresuję to ciężko mi z siebie wydusić logiczne zdanie po polsku, a z angielskim to już w ogóle muszę jakoś do tego na zimno podejść, to może będzie ok no i się porządnie przygotować
I właśnie ten jeden telefon z firmy rekrutacyjnej mi trochę zdezorganizował dietę, bo się tak podekscytowałam, że zapominałam o jedzeniu, a jak już sobie przypomniałam, to nie mogłam nic przełknąć - niedobór kcal nadrobiłam większym podwieczorkiem i kolacją, jak już ochłonęłam
Dzisiejszy ruch: 20 min spaceru, 1h hula hop, 40 min sportów na PS.