Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8500
Komentarzy: 17
Założony: 9 lutego 2012
Ostatni wpis: 1 lipca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Maybellene

kobieta, 29 lat, Kraków

176 cm, 76.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Lepsza wersja mnie do końca roku!

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 sierpnia 2015 , Komentarze (6)

Hej laski. 

Wróciłam z Cieszanów Rock Festiwal. Chciałabym napisać, że był to najlepszy tydzien tego roku, a nawet najlepszy festiwal na jakim byłam (chyba nawet lepszy od poprzedniej edycji tegoż festu, mimo iż miałam wtedy wejściówkę Artist i poznałam wszystkich wykonawców). Cudowni ludzie, cudowny czas, pogoda i zabawa. I w sumie to piszę, bo tak było. Ale jednak ten pamiętnik nie ma na celu przyjmować moje ekscytacje nad przednią, wakacyjną zabawą, ale ma być konfesjonałem, gdzie spowiadam się z każdego dnia diety. 

I teraz robi sie smutno.

Nawet nie chce mi sie za bardzo pisać o tym. Bardzo ciężko było mi się zebrać do wpisu, który i tak będzie tylko prostym wyliczeniem moich porażek, bez większych rozczuleń nad każdą z nich. Dietę Vitalii "stosuję" już 3 tydzień. Na czas CRF starałam isę ją przygotować optymalnie tak, by móc się w nią wpasować. Ba, nawet wzięłam poprawkę kaloryczną na alkohol. I co? I gówno, za przeproszeniem. Jadłam tylko śniadania ( co akurat jest jedynym plusem, bo były według przepisów), a potem nic, tylko alko. Zero zdrowego jedzenia, zero jakiegokolwiek jedzenia. Sam alkohol. Litrami. Tak panicznie boje sie wejść teraz na wagę, bo jeśli przytyłam choćby o gram to sobie tego nie daruje.

Od powrotu mineły już 3 dni. Wciąż nie mogę wbić się w system. Gorzej, słodycze łażą za mną jak  smród po gaciach. I teraz petarda : zamiast zjeść normalne śniadanie (czyt. normalnie, już niekoniecznie dietetyczne) to wciągnęłam w siebie dwie kanapki z nutellą, 3 kostki czekolady i jednego loda truskawkowego. Czy ja dostałam pierdolca?! 

Wczoraj byłam na rowerze, zrobiłam marne 10km. Pamiętam jak kiedyś sport był moją ogromną miłością. Rower, pływanie, skakanka, gry zespołowe. A teraz oszukuję tylko siebie. Kocham sport, ale na papierze, na yt, na blogach. Uwielbiam o tym czytać, mam ogromną wiedzę.... i nie jestem w stanie ruszyć tyłka. Oczywisćie mam 43875 wymówek, ostatnio na topie jest brak odpowiedniego stanika (swoją drogą, czy któraś z was korzystała  z Panache Sport przy rozmiarze większym niż E?). Nie potrafię się zebrać do tego. 

Zresztą, do wszystkiego innego również. Ten czas festiwalu dał mi taką radość, której dawno nie miałam w sobie. Jestem pewna, że przez to jak żyję i jak się odżywiam straciłam jakieś 80% energii, powera, a wręcz osobowości, które miałam wcześniej. Ciśnie mi się na klawiaturę : nienawidzę sobie, ale nie chcę popadać w desperację. Trzeba się wziąć do kupy. Tylko, że sił brak...

Dziś idę się ważyć. Nawet jedno deko mniej mnie uszczęśliwi. Ale jedno deko więcej zabije.

17 sierpnia 2015 , Komentarze (7)

Cześć i czołem! 

No tak, klasycznie. Macie już namiastkę mnie – jak mówię, że zrobię coś na następny dzień, to znaczy, że zrobię, ale nie wiem kiedy :D. Od ostatniego wpisu minęło trochę czasu i trochę się wydarzyło. Wiec po kolei.

Jeśli chodzi o dietę, zauważyłam, że jednak 1600kcal to zbyt dużo dla mnie. Postanowiłam zmniejszyć do 1500 i zobaczymy, jak się będę czuła. Oczywiście jest to spowodowane 0 poziomem ruchu na wakacjach, wiec nie ma się co dziwić, że organizm nie potrzebuje takiej dostawy energii. Poza tym, zakładam, że działają póki co jeszcze mechanizmy psychologiczne. Wiecie- jestem na diecie, za którą w dodatku zapłaciłam! wiec muszę jeść mało, żeby schudnąć. A w ogóle to wcale nie jestem głodna -  ;). Oby ten stan się utrzymał nieco dłużej.  Starałam się zawsze trzymać rozpiski, choć przyznam, że ostatnie dwa dni wyglądały nieco inaczej, a to z powodu wyjazdu, o którym za chwilę. Na ten tydzień rozpisałam dietę 1500kcal, ale i tak zakładam, że będzie tego mniej, ponieważ wyjeżdżam na festiwal. Tam, jak wiadomo kalorie przychodzą z piwa, a nie z jedzenia, haha. Obym tylko nie przekroczyła tych 1600, bo będzie smutno…
Generalnie mam zasadę, że wyrzucam słodycze i wszelkie niezdrowe przekąski/napoje etc. z mojego życia, ale! To życie jest tylko jedno i nie zamierzam odmawiać sobie tego co lubię, a wiec m.in. alkoholu.  Przemawia za tym również fakt, że na co dzień nie piję go praktycznie w ogóle, zatem takie odstępstwa od codzienności nie będą niczym złym.

Cóż to się w ogóle u mnie dzieje? Ano, byłam w Ustrzykach D. (Bieszczady – dla mniej zorientowanych) na kultowym koncercie KSU (punk rock – dla jeszcze mniej zorientowanych).  Zabawa przednia, świetne towarzystwo. Mało jedzenia, trochę alkoholu i kac morderca do popołudnia. To samo, tylko w poczwórnej dawce czeka mnie już od środy na Cieszanów Rock Festiwal, na co się cieszę niesamowicie, bo czekam na ten sierpniowy weekend co roku od 4 lat :). 

Dobra, przecież wiem, że każdy tu wejdzie tylko po to wy pooglądać zdjęcia moich serdelków i oponek, zamiast czytać o moim weekendzie, no nie oszukujmy się - też tak robię. A zatem, łapiemy sie mocno krzesła i staramy się nie śmiać, ok?

Bęc. I już. 

Tak, doskonale wiem nad czym muszę popracować - brzuch, uda, pośladki i ramiona. Raczej nic odkrywczego.
Ale skoro to mój pamiętnik, to mogę sobie tu wrzucić trochę prywaty - w sumie tylko dla siebie i ku pokrzepieniu mojego serca - w rzeczywistości nie wyglądam tak źle jak tu. Potrafię się ubrać i chodzić tak, by mieć jakieś 6kg mniej wizualnie ;). Do tego atrybuty takie jak okulary, burza włosów i spory biust świetnie odwracają uwagę. I jeszcze 176cm wzrostu nieźle to rozkłada. Ale jednak, biodrówek nie założę, bikini też nie za bardzo. I o to właśnie walczymy! O piękne bikini w 2016 roku :D

I takie last minute info. Od 7 rano w ogóle nie chce mi się jeść i to jest zastanawiające i źle wróżące chyba. No myślę, że obiad w siebie wcisnę jakoś i wrócimy do normy. 

elo!

12 sierpnia 2015 , Komentarze (4)

Czołem laski!

Piszę tu chyba po raz setny, jak nie tysięczny o tym, że zaczynam, że zmiana, że już mam dość widoku siebie w lustrze. Tak, nic się w tej kwestii nie zmieniło od jakiś 3 lat. Chociaż, czy aby na pewno -nic- ? ;) 

1. Przez te parę lat zdążyłam się co nie co zainteresować tematyką zdrowego życia, szczególnie odżywiania. Sport do pewnego czasu był stałym elementem mojej codzienności, dlatego o nim wyjątkowo nie wspominam, gdyż co wiedziałam, to wiem dalej ;). Ale filozofia zdrowego życia, współpracy ze swoim organizmem, a przede wszystkim diety stała mi się bliższa niż kiedykolwiek. Niestety, teoria to nie wszystko, by ujrzeć efekty trzeba przełożyć wiedzę na praktykę. A z tym u mnie gorzej..było! 

2. W końcu zdecydowałam się na dietę Vitalii, NOWA SMACZNIE DOPASOWANA. Dziś dopiero pierwszy dzień, wiec obiektywnej opinii jej nie wystawię, ale mogę powiedzieć już teraz, że mnie zaskoczyła - pozytywnie ;)

3. Jeszcze trzy lata temu moje życie było w pełni uzależnione od rodziców. Obiady, szkoła, zajęcia pozalekcyjne - wszystko to było pod ich kontrolą. Teraz, gdy jestem studentką i wyjechałam do Krakowa mogę wziąć sprawy w swoje ręce, włącznie z całą odpowiedzialnością za skutki rzecz jasna! Jakkolwiek to wyjdzie - mogę winić tylko siebie. 

4. Motywacja też jest trochę inna niż wcześniej. O tym napiszę w następnym wpisie, postaram się by tekst był okraszony zdjęciami, które w pełni oddadzą to co mną kieruje na tej nowej, znanej już (a może nie?) drodze. 

Kurcze, cieszę się że tu jestem. Cieszę się, że chcę zmian. I mam nadzieję, że Wy mi w tym pomożecie! Jestem tu już od 4 lat i zdążyłam zauważyć, że większość z was jest ogromnym wsparciem dla ludzi walczących o lepszy wizerunek i samopoczucie. Oby i mnie było dane poznać was i razem dążyć do celu.

Jutro pewnie wrzucę swoje aktualne zdjęcia - nic się nie ukryje!- i coś skrobnę o sobie. Chcę wejść na całego w ten portal, bo w przeciwnym razie odpuszczę sobie, jak to do tej pory bywało. 

Trzymajcie się, do jutra!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.