Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Źle się czuję w swoim ciele

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 27223
Komentarzy: 696
Założony: 4 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 23 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Marlena1966

kobieta, 58 lat, Lidzbark

175 cm, 88.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 czerwca 2012 , Komentarze (4)

    Siłownię zaliczyłam, 400 spaliłam,udka  zamęczyłam ciężarami.
Nade mną unosił się jak bańka opar alkoholowy, gdyby go przebić można się wtórnie upić :)))
Truskawki cudowne, więc dziś wariacje na temat tych owoców.
Mam ochotę na gołąbki w kapuście więc zaraz lecę po mięsko i zawinę ze 20 szt, to będzie zapasik.
Zamelduje się później.
Jesteście wspaniałe laseczki.

11 czerwca 2012 , Komentarze (7)

    Właściwie nie wiem  od czego zacząć....
   Kto nie wypił flaszki 0.7 Martini na dwie głowy ten mnie nie zrozumie.....
   Po nudnawym niedzielnym poranku, tak nudnawym,że aż kuło w d......sko
  skorzystałam z nadarzającej się okazji, zgarnęłam dwie butelki - Martini i tonik i pognałam na wiochę , na rancho kumpeli.
Cisza, spokój, zieloność wokół,panowie przed tv oglądali mecz a my na wybiegu opróżniałyśmy powolutku delektując się korzennym smaczkiem flaszeczkę zacnego trunku.
Nie mieszany, nie wstrząsany - po opróżnieniu nami wstrząsnął i zamieszał w głowach.
Mąż wieczorem przywiózł mnie grzecznie do domku i według polecenia delikatnie trącił w kierunku łóżka.
Grawitacja dokonała reszty i ległam bezpiecznie w pościeli.
Długo nie poleżałam, gdy zamknęłam oczy zaczął mnie wciągać olbrzymi wir i pogalopowałam do kibelka by tam spędzić kilka upojnych chwil ;(((

Bardzo miła niedziela....
Ale nic to...
Uwaga teraz, pozbawiona wagi bałam się braku kontroli i co się okazuje-
na szklanej 81.8

     HURRRRRA!!!!!!!!!!!!!

Wpisałam w pasek 82, bo co się będę bawić w detale.Do tego jeszcze -2cm w udku , biodrach i talii.
Nie jest źle myślę sobie.
W głowie panuje chaos, ale zapanuję nad nim po 2 -giej kawie.
Musli zaliczyłam, pierwsza kawka zaliczona, ręce lekko drżą,za oknem kropi brrrrrrrr, zimno mi.
Poczytam wasze wpisy to się rozgrzeję.
Buziaki i do później.

9 czerwca 2012 , Komentarze (3)

        


          Witajcie kobietki
Śniadanie zaliczone - 2 kromki wasa+duży pomidor+jajo+plaster szynki i zielona, chyba pół litra.
Zmotywowana waszą pracowitością i zamiłowaniem do porządków postanowiłam i ja popracować w domu.
hmmmmmm popracować
Wyrzuciłam wszystkie ciuchy z szaf i układałam od nowa.Miałam super gimnastyke przy tym bo przymierzałam te łaszki ukryte w czeluścich .
Tkwiły tam poszarpane sexi jeansy, topy i kiecki z dobrych czasów, kiedy świat był mniej skomplikowany a ja nosiłam rozmiar 38-40.
W te 40-stki (niektóre) weszłam, wypłynęły więc na wierzch, 38-ki ugrzęzły na powrót  na dnie.
W szafach mam błysk.
Mój syn się śmiał,że będzie poukładane dopóki dopóty nie będę szukać jakiejś bluzki
Nieważne, ale porządek zrobiłam, pracowałam cały wczorajszy wieczór i dziś mam ochotę na zajrzeć w kolejne " podejrzane " miejsca.
Moja znajoma vitalijka Małgoś mnie motywuje i dobrze jej to wychodzi
Dziękuję Małgoś.
Na obiad dla mnie jakieś piersi gotowane a dla męskiej części schabowy i młode ziemniaki.Brak mi koncepcji kulinarnych.
Z siłownią poczekam do poniedziałku - @ już wtedy będzie z walizkami na progu więc to dobry moment.
Idę nastawić kawę.
Aha, oczywiście zeżarłam kolejne 3 trufle, resztę z kartonika wmusiłam w męża, żeby nie kusiły.....a tak pięknie pachniały i smakowały bosko.
Rada na obżarstwo - rozczęstuj a jak się nie da to wmuś w domowników

8 czerwca 2012 , Komentarze (4)

O 4 nad ranem wyrzuciły mnie z łóżka mdłości i skręt żołądka.
Czyżbym złapała bakcyla?
Od torsji bolą mnie mięśnie brzucha.
Kurza dupa, a miało być tak pięknie.
Jak przejdzie do jutra to oczywiście, wg planu lecimy na Olsztyn na balety.
Jak nie przejdzie to z pampersem oglądamy mecze
Leżę jeszcze w łóżku, Suzi, w ramach łapania plusów za buty wciska mi zimny nos pod pachę.
Kocham tą małpę, dałam jej drugi but do zabawy.

Gdzie to obiecane słonko?
Zachmurzone niebo i silny wiatr.
Dokończę kawkę, zjem musli i spróbuje się jakoś rozbujać.
Do później dziewczyny.

7 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Cholerny error skasował mi cały wpis i nie mogłam wejść na vitalię
 
No więc w skrócie;
Polcia nie zdała - bo jakże to tak,żeby za pierwszym razem.Trzeba wydać dodatkową kasę i zmarnować kolejny dzień.Czyli wszystko w myśl zasady " nie ma lekko"
Dieta utrzymana wczoraj, dziś 3 trufle(zajebiste)
Na wytłumaczenie mam to,że zażarła je moja @ , nie ja :)
Cholera wydymała mnie i skazywała na katusze przez 2 tygodnie, tak zwlekała jędza z odwiedzinami.W końcu łaskawie się zdecydowała i rozgościła na dobre.
Siłownia wczoraj zaliczona i rozładowała emocje.
Dziwne, ale najczęściej jestem tam sama.
Tyle grubasek mijam po drodze i .........pustka.
Czasem jakiś młodzian pakuje bicepsy i to wszystko.
Dzisiejsza noc koszmarna- Wlad złapał grypę żołądkową i biegał całą noc.
Spałam klaustrofobicznie od ściany.Zbyt duży krok przez moje spore gabarytowo ciało groził katastrofą
Mam nadzieję, że nie złapałam bakcyla bo się wścieknę.
@ i sraczka to ciut za dużo jak na mnie.
Dla odmiany dziś włosy wyprostowałam.
Wyleguję się cały dzień.
Muszę kupić tą pieruńską wagę bo brak cotygodniowej kontroli może być niebezpieczny.
Aha , kochane kopaczki.........dolne policzki odczuły wasze kopy i przywróciły mnie do pionu - dzięki i liczę na kolejne w razie załamania.
Miłego wieczora i sukcesów na wadze dla tych, które jutro spojrzą szklanej w oczy.

5 czerwca 2012 , Komentarze (8)

Siłownia zaliczona - serwowałam to co zwykle czyli spalić 400kcal.
Od rana dieta utrzymana :
-miseczka truskawek
-kawka
-wasa z szynką drobiową
-kolejna kawa

Dalej będzie rybka i chyba jaja gotowane na kolację.
Moja córa ma jutro egzamin na prawko, denerwuję się.Od tego zależy,czy pojedzie do Niemiec do pracy.
Butów nie dostałam, możliwe,że to była kolekcja na Niemcy, bo nawet w internetowym deichmanie nie znalazłam tego modelu.Mówi się trudno, choć szkoda.
Pogoda przygnębia i trudno mi się pozbierać.Czytałam,że czujecie się podobnie ale to przecież żadne pocieszenie.
Czekają na mnie domowe porządki a nawet nie mam siły pozmywać naczyń-brrrrrrrr
Potrzebuję kopniaka i liczę,że dostanę go od was -plizzzzzzzzzz
Jest jakiś bezpieczny, bezbolesny sposób na przeczekanie marazmu?
Proszę o receptę.
Córa mnie mobilizuje do roboty, z tej strony kopa się nie spodziewałam ;)
Trzymajcie się laseczki.
AHA muszę kupić wagę,bo stara wysłużyła się i wariuje , kolejny niezamierzony wydatek - same szczęśliwe zbiegi okoliczności :(((((

3 czerwca 2012 , Komentarze (4)

Witajcie dziewczyny.
Zaniedbałam wpisy ale mam wytłumaczenie - mój mózg nie funkcjonuje pełną parą.Nienawidzę zimna , dieta i głód to pikuś w porównaniu z ciągłym uczuciem chłodu.
Towarzyszy temu również wodny deficyt, bo weź człowieku ciągnij z flaszki wodę kiedy marzysz o gorącej herbacie z cytrynką i miodkiem.
Dobił mnie wczoraj mój pies - zeżarła mi nowe ,śliczne buciki, które kupiłam w Niemczech.Zaliczyłam jeden wieczór i ..........nie ma, pożarte, zniszczone doszczętnie.Wczoraj aż się popłakałam, bo to nie pierwsza para, którą tylko jeden raz miałam na nogach.Nie wiem dlaczego jest taka złośliwa i zazdrosna.
Jutro chyba jadę do Olsztyna i poszukam w Daichmanie, może jeszcze będą.
Polecam wam super surówkę z brokułów.
Brokuły blanszujemy na krótko we wrzątku, ma być twardawy, kroimy 2 świeże ogórki, 1 zieloną paprykę, pęczek koperku i szczypiorku.
Duży jogurt naturalny przelewamy do miseczki, wyciskamy 3 ząbki czosnku,sól, pieprz i zalewamy sosem pokrojone warzywka.
Pasuje do jaj,ryby, drobiu - pyszotka .Jadłam wczoraj u koleżanki i zaraz jechałam do Biedronki po produkty i zrobiłam dziś sama.
Wczoraj trochu zaszalałam - makaron z pieczoną szyneczką i mnóstwo surówek. Dziś dietowo ok ale mało wody i mało ruchu.
Zimno mi i siedzę pod kocykiem oglądając durne seriale.
Jutro oczywiście siłownia- zapłacone za miesiąc, więc nie odpuszczę.

Cieszą mnie wasze sukcesy, one mnie motywują i trzymają w ryzach.Jedyna rzecz, która w dalszym ciągu (oprócz 20 godzinnej podróży do domu) mi się udaje to skuteczne unikanie słodyczy.
Uwielbiam Martini, flaszka 0.7 schłodzona czeka w lodówce, walczę ale nie wiem jak długo.Oddam słodycze za lampkę tego zacnego trunku
Teraz wasza lektura i może jeszcze jakiś film.
Do jutra laseczki.

2 czerwca 2012 , Komentarze (4)

Witajcie Laseczki.
Zabawa była super, ależ się naskakałam
Dziś jestem, jakby mnie nie było.........no i zaliczyłam 3 drinki - mea culpa
Chciało mi się- no co- małpa jestem, nie?
Dzisiaj jeszcze grillowanie, ale będzie grzecznie, nie mylić z grzesznie
Ja dziś prowadzę, więc , no problemo.

Na baletach wczorajszych byłam w spodniach, które od 3 lat tkwiły w ciemnych czeluściach szafy.Wczoraj weszłam w nie i nawet nie uwierały- mocna jestem i uparta jak oślica.
Muszę jako motywator wyszukać następny ciuszek, nie zły sposób.Bo nawet jeśli kilogramy się zatrzymają, to ciało wciąż się zmienia.
Odpuszczę dziś siłownię, czynne tylko do 15.Widoki na to,że zdołam się zebrać do kupy przed 17 są raczej wątpliwe.
Wkleję wam fotkę przed wielkim wyjściem.

Tak było, teraz jest totalny kataklizm. W głowie dudni  orkiestra w czasie prób a gwałtowny ruch głową powoduje, że wzrok nie nadąża za przesuwającym się obrazem - jedno słowo - KAC.
Flaszka wody i lecę jeszcze do łóżeczka.
Miłego weekendu życzę wam dziewczyny i.... nie przeginajcie z alkoholem.

1 czerwca 2012 , Komentarze (7)

   Właśnie wróciłam z siłowni.
Szału nie ma ale podstawowe urządzenia są; orbitka , rowerek, bieznia, kilka atlasów.
Nastawiła mi program na godzinę abym spaliła 300kcal.
Zrobiłam to w 40 min i nadrobiłam do 400kcal - ma się to wprawę co?
Praktyka czyni mistrza
Potem wlazłam na coś takiego do ćwiczenia na udka.
Najważniejsze jest to, że czuję się wspaniale, lekko, rozluźniona.
A byłam na krawędzi lenistwa.
Jutro zabieram córkę, jak się będzie opierać to zawlokę na siłę, nie ma że boli.Zaraz wskakuje pod prysznic, bo wieczorkiem ugi-bugi.
Pogoda parszywa, tylko spać, pić lub....tańczyć.
Następna kawusia i nastawiam obiad dla reszty, ja mam hmmmm
piersi i sałatę z dodatkami.
Całuski.

1 czerwca 2012 , Komentarze (4)

Witajcie moje kobietki!
Ależ złapałam totalnego lenia.Uczepił się dupek jeden i odstąpić na krok nie chce.
Zaraz się zbiorę do kupy i skoczę na tą siłownię, jak nie wykupię karnetu to nie zacznę i będę odkładać w nieskończoność.
Łapanie na powrót domowego klimatu nie jest takie proste.Zawsze czuję się trochę zagubiona.Wszędzie trzeba wpaść, pogadać, odwiedzić ufffffffffff
Czas wrócić na właściwe tory.
Dietę trzymam, z tym nie ma problemu, gorzej gdy zaczną się imprezy z lekka zakropione alkoholem.Obiecałam jednak mojemu alfa, że robię za kierowcę, więc odmówić to nie problem.
Dziś chyba lecimy na Olsztyn na balety, mamy swoją knajpkę, gdzie w miarę przyzwoicie grają- więc się pokołyszemy - dla odmiany na stojąco
Wczoraj kupiłam leszcza, ponad 2.5kg i nie bawiłam się w żadne folie tylko na patelaszkę i szamanko.
A co tam, wypocę to , a rybka najsmaczniejsza bez opakowania choć kaloryczna.
Lodówka pełna zieloności,truskawki drogie ale pyszota, selerek zakupiony, ananasek także.
Dziś na śniadanko odgrzany leszczyk, pół grahamki i łodyga selera.
Popijam kawką i zagryzam fają
Poczytam was, bo braki mam i tęsknie za waszymi sukcesami.
Całusy.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.