Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Znalazłam się tutaj dlatego, że już mam dość "od jutra". OD tego "jutra" to mi więcej przybyło niż ubyło. Dlatego jestem tutaj aby znaleźć motywacje i trzymać się przy odchudzaniu a nie przy obżeraniu :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 65729
Komentarzy: 1349
Założony: 30 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 30 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agab2

kobieta, 36 lat, Poznań

163 cm, 57.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 maja 2015 , Komentarze (8)

Koniec mówienia "od jutra"! Ostatni tydzień a nawet dwa tygodnie były dość kiepskie i pod względem diety i ćwiczeń. Objadanie się słodyczami na zapas musi się zakończyć! Czasu coraz mniej. Z 1 maja zrobiłam sobie trochę 1 stycznia i postanowiłam parę rzeczy.

Dzień #1/50

Śniadanie: 2 kromki żytniego z serkiem białym Almette i warzywami, herbata

2 śniadanie: 3 kostki gorzkiej czekolady

Obiad: zupa z gruszki i pietruszki, pierś z ryżem i sosem pomidorowym z mleczkiem kokosowym, brokuł i kapusta czerwona, sok jabłkowy

Deser: lody czekoladowy z sorbetem, kawa z mlekiem

Kolacja: jogurt grecki 0% z jagodami, zupa z gruszki i pietruszki

Energia: 1322 kcal, Białko: 67g T: 33,8g W: 185,8g 

Trening: rest!

27 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Dawno mnie tu nie było. Raz lepiej raz gorzej z przewagą gorzej. Po panieńskim długo wracałam do żywych, ale sam wyjazd baaardzo się udał. Nie tyle, że szalałyśmy, bardziej rozmawiałyśmy o ślubach, swoich mężach i przyszłych mężach i fajnie tak jakoś było, bardzo mnie to podbudowało :) 

Następnie po niedzielnej rozpuście, doszło do mnie ---> mam dość! Ja chce wolne! Ja chce dużo wolnego! Niestety, praca, obowiązki itp., znów młyn. Mało w tygodniu poćwiczyłam z tego powodu, dużo pojadłam słodyczy i ogólnie stwierdziłam że te słodycze to wpadają ze stresu chyba. Nie jest to taki ogólny stres tylko taki stres o niski natężeniu ale długotrwały. Jak sobie z nim radzicie? Ja stwierdziłam że zamiast słodyczy na pocieszenie po długim ciężki dniu w pracy będę kupować sobie kosmetyki...i tym sposobem zakupiłam sobie 4 pary kolczyków, 2 szminki, 1 lakier do paznokci :) Takim tempem to szybko zbankrutuje :) Trochę teraz wróciłam do treningów, jedzenie jest w miarę zdrowe ale nie potrafię jednak odmówić sobie lodów, gorzkiej czekolady czy kawałka ciasta. Nie było by źle gdyby to nie było dzień w dzień...hehe :P Muszę się powoli zacząć ogarniać bo do wakacji już tylko 8 tygodni! Już czuję ze to nie są przelewki i "od jutra" już nie wystarczy tylko na prawdę trzeba się brać do roboty!

17 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

juz 4 dzien grzecznego liczenia kcal. Niestety znow weekend nadchodzi a do tego jutro ide na panienski. Z planow zapowiadalo sie dosc fajnie ale zaczyna byc za duzo tego wszystkiego, kombinacje i inne rzeczy sprawily ze troche mi sie odechcialo tam iść.  No coz...wydaje mi sie ze moze byc slaba impreza ale moze dzieki temu wlasnie bedzie fajnie..mam taka nadzieje bo bym sobie potanczyla i sie wyszalala. W tym tygodniu mialam mniej pracy dzieki czemu zapowiada sie mily weekend bez siedzenia przed komputerem.

z dieta dobrze. Boje sie tylko ze znow wszystko wroci po poniedzialku. Czuje sie lekko i szczuplo i kocham to uczucie i musze o tym pamietac. Niestety napady w mojej glowie caly czas sa jak jestem wsklepie pojawia sie mysl "moze dzisiaj? Kupisz sobie te wszystkie ciastka lody usiadziesz przed tv a od jutra zaczniesz juz na powaznie" i mysle sobie o co w tym chodzi...przeciez lubie sie zdrowo odzywiac, lubie cwiczenia, lubie czuc sie lekko...czemu siedzenie i opychanie sie sldyczami a potem bole brzucha i wyrzuty sa dla mnie takie atrakcyjne...? Dlatego ze zakazany owoc? Dlatego ze chce poprostu raz miec to wszystko gdzies? Chyba tak. Dlatego gdy mam taka mysl mowie sobie to właśnie i pomaga. Wiem ze na wyjsciach tez mam problemy z opanowaniem i dlatego sie boje a wiem ze bedzie alko, pizza i chipsy. Szczerze nie mam nawet na to ochoty zeby to jest a czesto jem bo "wypada" i nie chce cudowac.

Sniadanie: krolowa jaglanka z bananem i migdadalami

2 sniadanie: migdaly, kiwi, sliwki suszone, jogurt grecki, kawa

Lunch: makaron z sosem bolonskim i warzywami

Przekaska: jogurt z jagodami 400ml

Kolacja: 2 wafle ryzowe z serem i koncentratem, jajecznica z 3 jaj

Deser: 2 kwadraciki andrutow przekladane czeko gorzka i powidlami...wiecie jakie dobre:) kawa

Deser byl wlasnie zjedzony bo tak wypada, bo zawsze tak jadlam. Nie bylo by zle gdyby nie to ze byla juz godz. 22 :) No ale takie moje zycie juz jest :)

Trening: rano biegalam ok 20 min z psem, popo 30 min treningu interwalowego, 30 min silowego ogolnego, 40 min biegu ciaglego....ahhh bieglo mi sie cudownie jak w powietrzuvtaka byla moc na treningu :)

Zabieram teraz pudeleczka do pracy: w jednym orzechy, sliwki i owoc a w drugim obiad: mieso lub jaja z kasza, ryzem lub makaronem z warzywami. Do tego zabieram jeszcze jogurt i ew. Drugi jak mam pozno wracac i po pracy nie zdarze nic kupic. Jest to na tyle dobre ze niecwydaje juz tyle kasy na zakupy w drodze do pracy bo kupuje wtedy na co mam ochote i czasami wychodzilo ok. 50zl za takie zakupy. Drugi plus to taki ze mam to do jedzenia i nic wiecej wiec musze zjesc to pomimo ze czasem juz nie mam na to ochoty to jestem glodna. Przyspieszyc posilku nie moge bo potem bede glodna wiec czekam cierpliwie na swoja zlota godzine :) jedynie jak czuje glod topije wode lub kawe w ostatecznosci :) tym sposobem wczoraj wypilam chyba z 3 litry :)

16 kwietnia 2015 , Komentarze (9)

Witajcie :) Moce przybywaja co wydaje mi się mieć ścisły związek z pogodą.  Czuć ciepły powiew wiatru i promienie słońca na twarzy. .ah :)

Wczorajszy dzien zaliczony na 4+. 

Sniadanie: 2 kromki zytniego z żółtym i szynka i warzywami, mleko

2 sniadanie: pomarancza, suszone sliwki, migdały, jogurt,  kawa

Lunch: kasza jaglana z kurczakiem, seler z marchewka, baklazan

Podwieczorek: pomarancza, serek wiejski

Kolacja: makaron z sosem bolonskim i salatka warzywna

Deser: lody czekoladowe z sorbetem

Suma: 1600 kcal

Trening brak.

kurde tak to ja moge jadac do konca swiata i jeden dzień dluzej :) jesli to faktycznie zadziała ze pomimo lodow i innych czasem niedozwolonych produktow ale z umiarem i bez napadow schudne i bede fit to opatentuje to i bede bogata i slawna jak chodakowska :)

zmiana jedzenia = zmiana nastawienia. Pojawily sie owoce i warzywa, czuje sie lepiej i jest moc i sila :)

Dzisiaj ekseryment-wstalam 30min wczesniej i poszlam z psem pobiegac ns czczo. Szklanta wody, potem szybki prysznic, sniadanie i do pracy. Moze to wplyw pogody ale czuje sie rewelacyjnie i moze codzienne krotkie cardio wlacze na stale jako taki rozruch dla mnie i dla psa tez :)

14 kwietnia 2015 , Komentarze (9)

Co dzisiaj u mnie? Dziś już postanowiłam trzymać dietę. Oczywiście koło południa już pojawiły się myśli, żeby może od jutra? ale nie! koniec tego ciągłego obżarstwa, trzeba w końcu parę razy wygrać ze swoją silną wolą i zacząć działać a nie tylko mówić :) 

Po ostatnim obżarstwie nie odczuwałam dziś specjalnie głodu, toteż zjadłam dość mało.

Śniadanie: jaglanka z bananem, migdałami i mlekiem ryżowym

2 Śniadanie: pomarańcza 1/2, jabłko, marchewka, kawa z mlekiem

Lunch: ryż brązowy, kurczak gotowany, pomidor, kiełki, ogórek, rzodkiewki, pomarańcza 1/2, kawa z mlekiem b/c.

Kolacja: kotlet z indyka bez panierki, kasza gryczana, kapusta czerwona, surówka z selera z orzechami, herbata

Deser: lody czekoladowe z sorbetem i migdałami, kawa z mlekiem

Trening

- 2h na rowerze łącznie w ciągu dnia

- 1h funkcjonal na nogi

Ogólnie po tych ostatnich dniach trening był tragiczny! Było mi niedobrze, źle, nie chciało mi się, nie było siły, nie było niczego! Boże, pare dni a taka zmiana? Na treningu dostałam w dupę, miałam nauczkę! Abym pamiętała o tym uczuciu przy następnych grzechach. Nie to że chce sobie odmawiać słodyczy, bo jak widzicie lody dzisiaj zjadłam chociaż nie musiałam, ale nie chce też przesadzać. Przede wszystkim nie chcę się obżerać słodyczami i to niezdrowymi. ZERO NAPADÓW! To jest mój cel.

Zapraszam wszystkich którzy mają ista na mój profil do polubienia aga_aga88.

Powiem Wam że dużo tam zdjęć naaaaprawdę motywujących i dużo dziewczyn naprawdę dzielnie się trzymających diety i ćwiczeń. 

Na moim profilu umieszczam głównie jedzenie bo jest bardzo łatwo je tam wstawić aniżeli tutaj :D

14 kwietnia 2015 , Komentarze (8)

Jak pewnie wiecie o diecir najlepiej mysli sie bedac najedzonym...a juz objedzonym to nawet nie mowie...wtedy mozemy poscic przez kolejne tygodnie :)

A wiec na szybko poki nachodza mnie przemyslenia..chyba czas jednak rzucic sobie wyzwanie..kurde wiecie ze nie jadlam kiedys slodkiegi przez 6 dni i to jest moje najwieksze osiagniecie....bie myslicie ze to troche slabe zeby czlowiek nie umiaal sobie odmowic slodkiegi dluzej niz tydzien? Niewolnik slodkiego jak nic...ale do rzeczy. Pare postanowiem do wprowadzenia od jutra...nie! Od teraz od juz!

1. Pije codziennie 2litry wody. Chodzby mi uszami wychodzilo to wypije. Zdecydowanie za malo pije i pragnienie myle z glodem

2. Jem posilki co 3-4 h. Sniadanie 7.00 przekaska 10.30 obiad 14.00 przekaska 17.30-18.00 kolacja ok. 20.00-21.00. 

3. Pierwszy posilek do godz. Po przebudzeniu (jako jedyne udalo sie juz zrealizowac) i ost 3 przed snem

4. Nie klade sie pozniej niz o 24. Nie spie mniej niz 7h

5. Pojemniki do pracy. obiad

(lunch) w pracy.

Sniadanie : plakti lub kanapki, 2 sniadanie: owoce lub sok lub jogurt Obiad: mieso, warzywa, wegle Przekaska: koktajl lub serek Kolacja: kanapki lub zupa lub mieso z warzywami

6. Min. 3 treningi funkcjonalne + cardio min. 30 min w tygodniu

opcjonalnie 3-4 tre

ningi funkcjonalne + 1-2 cardio , 1-2 wolne

7. Ze slodkiego moge jesc gorzka czekolade ale max. 2-3 razy w tyg. 1 raz w tyg lody, 1 raz ciasto czyli 2-3 razy bez sklodkiego. Kupnym slodycza mowimy NIE!

Kurde niby to takie oczywiste i proste! Nic tylko dzialac. 

Odliczanie rozpoczete! 69 dni do wakacji!

Cel 1 : 8 tygodni do wakacji - 57 kg - stroj kapielowy

Cel 2 : 6 tygodni do wakacji 56 kg - sukienka

Cel 3: 4 tygodnie do wakacji 55 kg - spa

Cel 4: 2 tygodnie do wakacji 54,5 kg - ciuch

Cel 5: wakacje 54 kg - ciuch

13 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

O matko jaka jetem beznadziejna. Wczoraj wjechal fast food, hamburger plus shake i frytki. Do tego zjadlam 3 ciasta domowe bo byli goscie. Dopchalam to kolacja i słodkim.  Zero aktywnosci i totalny len. Od poniedzialku mialam juz ladnie jesc i pocwiczyc a znow nic z tego, zamiast tego kolejne slodkie i kabanosy...porazka, jestem nikim.

zeee coo?

Tak bym napisala kiedys a moze nawet calkiem niedawno. Fakt-zjadlam to co wypisalam powyzej. Fakt drugi...sporo tego, no gratuluje Aga, masz spust godny drwala...alee hamburger byl pyszny, sheke obledny a cukierki dobre. Fakt trzeci - mialam dzis jechac na rowerze do pracy, trzymac diete iisc na silownie...w sumie z roweru zrezygnowalam bo wialo, w pracy zajadlam sie slodkim bo bylo za darmo a po pracy na trening juz sie nie chce a jak sie nie chce to po co...wyrzutow brak. Satysfakcja? A owszem. Sama sie nie poznaje. Wiem ze dlugo tak nie moge bo bedzie jojo ale na razir poki co....chwilo trwaj! 

P.s. diete i cwiczenia zaczne jak mi sir zachce. Poki co mi sie nie chce to co sie bede zmuszac...kto bogatemu zabrobi? :)

Moze nie jest to postawa godna pochwaly i nasladowania ale dzis lamie wszelkie zasady :D swieta przedluzone :)

11 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Wielkie odliczanie! 10 tygodni do LATA! 10 tygodni do SEZONU BIKINI <3 <3

Pierwszy raz tak szybko jadę na wakacje. Zawsze jechałam pod koniec sierpnia i miałam duuuużo czasu na przygotowania. Teraz specjalnie poprosiłam mamę żebyśmy jechały wcześniej, bo w tym roku miałam fajne postanowienie: w sezonie jeździć na podwójne wakacje :) I tak też zimą byłam w lutym z moim T w górach (co prawda na 4 dni, ale nie ważne ile tylko jak, generalnie treking!), a w marcu byłam drugi raz w górach na nartach. W lato za to mam zamiar w czerwcu jechać z mamą za granicę, trochę się opalić, wy leniuchować a w lipcu lub sierpniu pojadę z moim T w góry trekingować. Z rodzinką jeżdżę i się lenie, z moim T aktywnie spędzam czas. Może kto wie jeszcze sobie zafundujemy jakiś wjazd weekendowy do wrocka. Kiedyś jakiś psycholog mówił, że umiemy sobie organizować pracę i obowiązki domowe, natomiast nie umiemy planować sobie czasu wolnego i odpoczynku. Postanowiłam (moje kolejne mądre postanowienie noworoczne), że chcę to zmienić. Ostatnio nawet sobie dość dużo czasu rezerwuje "dla siebie". 2-3 popołudnia w ciągu tygodnia, soboty rano i wieczorek oraz cała niedziela. To jest czas który mam dla siebie i dla swoich przyjemności. Najczęściej albo jest to trening, solarium lub sauna, domowe spa, zakupy, spotkanie ze koleżanką lub czas spędzony z psem na spacerze albo po prostu leżenie przed TV lub czytanie ksiażki (to akurat rzadko ale muszę częściej). Niestety, mam czasem jeszcze wyrzuty sumienia, że powinnam może jednak popracować, posprzątać, ogarnąć coś i dopiero wtedy odpocząć..ale niestety wiem że ta praca się nie kończy i wtedy ten czas wolny ucieka niepowracanie.

Za tydzień jadę na panieński. Ma być najpierw domówka, potem klub i albo możemy jechać dalej na noc do pensjonatu a następnego dnia wszystkie wybrać się na skok spadochronem (my nie tylko panna młoda) który jest naszym prezentem dla panny młodej albo po imprezie możemy wrócić do domu. Myślałam już żeby wrócić do domu, bo w niedziele muszę posprzątać, popracować, ogarnąć wszystko i się wyspać.....ale kurde...jak często zdarza się taka okazja żeby z koleżankami spędzić noc poza domem? Rozsądek mówi - idź do domu, ale moje wewnętrzne ja, to moje "kiedyś" ja mówi - aaaaa co tam, jak szaleć to szaleć :D Spontan!

Dieta i trening? Sprawia mi oooolbrzymią przyjemność! Jem w miarę dobrze, ale bez przesady a trenuję ciężko. Dzisiaj hard trening sobotnii (mój ulubiony)

30 min roweru 

1h ćwiczeń na trx (8 ćwiczeń po 40 sek + 10 sek przerwy - 3 zestawy po 2 serie)

1 h TBC (4 tabaty (40 sek ćwiczeń 10 sek przerwy i tak 8 razy) jak poniżej)

przysiad ze sztangą + padnij powstań

biceps + przysiad z pajacem

pompka + przeskoki

naramienny + padnij powstań

30 min roweru

Po treningu zjadłam jajecznicę, chleb żytni z szynką i warzywami (ogórek, pomidor, rzodkiewka, kiełki), kawa z mlekiem. 

Potrenowane, pojedzone...można zasiadać do pracy :)

10 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Początek tygodnia był słaby. Ogólnie źle się czułam, po nieprzespanej nocy nie mogłam się ogarnąć i poskromić swojego apetytu na słodkie. Jednak widzę, że jak nie śpię odpowiednio to nie czuję potem ani głodu ani sytości, bym mogła jeść i jeść. Teraz pogoda się zmieniła, wiosna zawitała mam nadzieje że już na dobre, poczułam powiew lata i jakoś tak wszystko znów stało się piękniejsze i chce mi się śmiać tak ot po prostu. Jeśli chodzi o dietę i ćwiczenia to jest zadziwiająco normalne. Trochę sobię odpuściłam...ale dobrze mi z tym. Zaczynam łapać rytm i ogarniać schemat.

Śniadanie: kasza jaglana z mlekiem ryżowym, bananem i migdałami

2 Śniadanie: pomarańcza, jogurt grecki z jagodami, kawa z mlekiem

Lunch: kurczak gotowany z kaszą gryczaną i sosem chrzanowym, buraczki, kawa z mlekiem

Przekąska: koktajl sojowy z bananem, sokiem z pomarańczy i cynamonem

Kolacja: pizza domowa, cydr :) a co tam!

Trening:

- godzina treningu obwodowego (dość ciężki :) )

- łącznie ok. 50 km na rowerze

Piątek

Śniadanie: dwie kromki żytniego z szynką, serkiem i warzywami wiosennymi, mleko

2 Śniadanie: 2 ciastka owsiane z jabłkami domowe, jogurt naturalny grecki z sosem truskawkowym, kawa z mlekiem

Lunch: rosół z makaronem i kurczakiem

Podwieczorek: kawa z mlekiem, koktajl sojowy z bananem i sokiem z pomarańczy

Przekąska: lody z mc czekoladwe :)

Kolacja: kurczak po tajsku z ryżem brązowym i marchewką, herbata

Deser: kawa z mlekiem z paskiem gorzkiej czekolady, 5 migdałów, 10 rodzynek

Trening: 

- godzina treningu na stepie

- łacznie ok. 40 km na rowerze

Jak widzicie jakoś nie liczę kcal. Myślę że średnio wyjdzie mi 1800-2000 kcal i pewnie trochę za dużo tłuszczy a za mało białka, ale powiem Wam że podoba mi się to moje żywienie teraz, lubie je i tak chce jeść. Zdarza się okazja (jak np dzisiaj z lodami) to sobie nie odmawiam. Mam ochotę na gorzką czekoladę? A proszę bardzo! Nie odmawiam sobie praktycznie niczego. Nie "świruję". Bo wiem już jak to moje "świrowanie" się kończyło - potem rzucam się na wszystko "co zakazane" i wpycham w siebie jak w śmietnik. Wydaje mi się, ale może się mylę, że jeśli będę jadła tak jak jem, ale będę tak robiła cały czas, systematycznie itp to efekty będą. Nie wiem....wypróbują tą metodę i powiem Wam czy działa :) Większość uważa że trzeba ciężko trenować i stosować restrykcyjną dietę - efekty zobaczy się szybko, będą zadowajalące...ale ja uważam że i owszem, ale mało kto taką masę ciała utrzymuje potem na dłużej  niż na pół roku lub rok. Ja wyznaję zasadę, że zmiany należy wprowadzać baaardzo stopniowo, ale na stałe. Efekty są baaaardzo wolne ale bardzo trwałe. Może to nie jest metoda którą można się chwalić bo tak jak pisałam, zmiany są bardzo mało zauważalne ale moim motto od dziś jest "Woda drąży skałę nie siłą, lecz swoim częstym padaniem"

8 kwietnia 2015 , Komentarze (14)

Hymm..od czego by tu zacząć. ..trochę mnie znów nie było.  Przed Świętami byłam bardzo zadowolona i miałam naprawdę nadzieje że w ciągu tych dwóch świat będę grzeczna...ale zachowywała się jak dzikus w wielkim mieście. Ale w sumie nie ma co pisac co jadlam i ile przytyłam. ..generalnie czuje się źle. ..twarz blada z czerwonymi plamami, stanik mnie ciśnie,  wszystko opiete bo chyba cała spuchnieta jestem..do tego brak energi, niechęć całkowita do wszystkiego. W Wielka noc bylam na czuwaniu. Zaczęło się o 24 a skończyło o 7 rano. Czekam w trakcie Świąt na "ten jedem moment" ale jakos ostatnio go nie czuje, nie czuje tego co kiedyś. Moze to juz wiek i ten wszechogarniajacy zapieprz. Ogolnie jak mam takie totalnie wolne dni gdzie nie robie kompletnie nic, czuje jak wtedy opadam z sil i jak na codzien zapieprzam i jak bardzo chce to zmienic ale wtedy przychodzi poniedzialek (w tym wypadku wtorek). Z jedej strony sie ciesze ze juz koniec tej zamuly ale z drugiej strony jestem juz zmeczona tą rutyną i ciaglym zapierniczaniem wg schematu. Wczoraj jak byłam w sklepie i kupowałam moj standard czyli jogurty, mleko, ser to mialam ochote "pierdol $#$ ta diete" i calkowicie sobie odposcic i diete i cwiczenia i wszystko. Gdyby nie to ze juz kwiecien to pewnie bym sie skusila na to ale wiem ze pewnie po paru dniach bym wrocila do zdrowego odzywiania ale dlatego bo chce a nie musze :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.