Dzisiaj drugi etap i już mam stresa! Trzymajcie za mnie kciuki! Naprawdę chcę dostać tę pracę :D
Zauważam jak moje ciało powoli zmienia kształty, jednak nie mogę ćwiczyć aż tak często jakbym chciała bo nie mam czasu:/ Dzisiaj za to zrobię sobie długa sesję z cieżarkami. Wiem że tak się mówi że nie ma się czasu i to tamto, ale naprawdę mam zaległości w nauce, hiszpańskim, praca też dziwaczna bo szalone godziny. Ale jak tylko dowiem się co z moją sytuacją profesjonalną to wracam na szlak potu i łez bo lubię to:D
Jedzenie nie sprawia problemu: jem to na co mam ochotę z dużą ilością warzyw. Musiałam zrezygnować z nadwyżki protein bo czułam że zaczynam mentalnie zataczać krąg, ciaśniejszy i ciaśniejszy, i wreszcie znowu wpadłabym w pułapkę dietowania i objadania się. Teraz jest fajnie. Od trzech dni znowu ograniczam jedzenie wieczoram. 'Ograniczam'. Po prostu nie czuję potrzeby jedzenia tak dużo. W dzień jem to na co mam ochotę, wieczorem daję sobie przerwę a rano brzuszek jest fajnie pusty i płaski.
To jest imitacja, ale oryginalna Zara a) nie ma rozmiarów powyżej 40, b)nawet jak na ebayu znajdę 42 (lubię mieć większe ubrania przez mój biust ogromniasty:P ) to kosztuje ponad 180-200 funtów. Aż tak mi nie zależy. I kupię sobie jeszcze buty officerki, kilka bluzek, reszta kasy zarezerwowana na oszczędności i wyjazd do Polski.
Kolejną rajcówę mam bo znalazłam piękny wzrór tatuażu, który jednak jest dosyć duży. Chyba zrobię go sobie na plecach, w dolnej części. Myślałam żeby go pomniejszyć i trzasnąć na ramieniu ale wtedy nie wyglądałby tak fajnie. I ponadto nie chcę żeby był widoczny, jest symboliczny dla mnie. Poczekam z jego zrobieniem z powrotu z Polski, może kompletnie pokonam tę denerwującą oponę brzuszną i będzie łądniej wyglądał:D
Sytuacja z M. powoli staje się denerwująca. Wrócił z wycieczki i napisał do mnie pierwszy. Zapytał jak stoimy, ja na to że możemy dalej się spotykać i zobaczyć co się stanie, jeśli chce. A on odpisuje że chce wiele rzeczy, w sensie seksu. Rynce mi opadają z tym chłopem! Wyśmiałam go a on się obraził i nie pisze do mnie już tak często. W czwartek zapytałam czy chce się ze mną spotkać na spontaniczny spacer. Nie powiedział nie wprost, więc kilka godzin później znowu do niego napisałam i powiedziałam że wracam już do domu. Odpisał 'Wracaj bezpiecznie'. O.o Już mu sie odwidziało bo nie dostaje tego co chce. Już czuję w kościach że wkrzaczam w fazę negacji. Znam siebie i swoje miłostki: najpierw jest zabujanie, potem jeśli coś negatywnego wyniknie zaczynam tracić entuzjazm, potem faza negacji i szukania wad w nim, potem deprecha, potem wracam na nogi. Tym razem jednak od początku byłam ostrożna i w przeciwieństwie do przeszłych wybryków mojej miłosnej natury, nie czuję się źle albo winna. Miałam prawo powiedzieć że chcę kroku w tył. Widzę że on jest kompletnie zdziecinniały bo oburza się i wycofuje kiedy coś idzie nie po jego myśli. Czy ja chcę być z kimś takim, kto będzie mi fundował rollercoaster uczuciowy? Hell no. Albo postara sie zebrać swoje shit together albo niech puka swoje zwierzaczki bdsm jak ich łądnie określił. Żeby być tak niedelikatnym i myśleć tylko o seksie i gadać o tym, a nic w tym kierunku nie robić to trzeba być mentalnie zaburzonym samcem z kompleksem niższości. Amen!
Koniec narzekania, piję śniadanie (koktajl bananowo-truskawkowy) i na ten interview!!!!
Trzymajcie kciuki! :D