Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sunschine

kobieta, 35 lat, Warszawa

165 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do sierpnia ważyć nie więcej niż 69kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2014 , Skomentuj

Hmm...może jednak oszukiwałam? Skusiłam się na mały kawałek ciasta u przyszłych teściów, ale obiad był sporo mniejszy. Skusiłam się na 3 kostki czekolady, ale kolacja była sporo mniejsza. Coś jednak robię nie tam, bo ćwiczę ponad godzinę dziennie na siłowni, za wyjątkiem weekendów, kiedy jest ona nieczynna. Chodzę na te Vacu well czy innego czorta i rzeczywiście w obwodzie różnice są. Nawet kilku centymetrowe co i tak jest dobrym wynikiem jak na 9 wejść. I cellulit znacznie się zmniejszył co bardzo mnie cieszy :) Przede mną jeszcze 11 i mam nadzieję, że coś się jeszcze poprawi.

Jednak wagowo, szału nie ma. Na razie staram się tym nie denerwować, bo jak twierdzę zbliża się @ co jest przyczyną zatrzymania się wody w organizmie a co za tym idzie różnicy wagowej. I tego się zawzięcie trzymam :) Bardzo zależy mi na tym, żeby do końca lipca zrzucić przynajmniej te 5kg, ale nie wiem jak to wyjdzie. Czasu coraz mniej a waga jakaś oporna. Pozostało mi pocieszyć się tymi mniejszymi obwodami (nie, dziś nie czekoladą :) ) i wziąć się do roboty jeszcze bardziej!

26 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Ćwiczenia mnie dzisiaj dobiły. Nie chcę mi się totalnie nic i jestem mega głodna. Nie, nie zapcham się byle czym, nie tym razem. Właśnie piekę sobie pierś z grilla z 3 małymi ziemniaczkami i już mi ślinka leci na klawiaturkę... Na wadze 76 z hakiem, ale na razie wstrzymam się z jakimikolwiek zmianami w pasku. Zrobię to w niedziele, po wolnym weekendzie, żeby sprawdzić na ile pozwoliłam sobie w dniach wolnych od ćwiczeń. Jestem pewna, że tym razem wytrwam. Cel jest blisko i zamierzam go osiągnąć!

25 czerwca 2014 , Skomentuj

Miotana wyrzutami sumienia po dniu bez siłowni postanowiłam zrobić coś dla siebie w domu. Tak więc zaliczyłam prawię godzinkę ćwiczeń, po których byłam mokra jak ludzie w tramwaju latem, w godzinach szczytu :) Potem wzięłam się za porządki podczas, których chyba też spaliłam co nieco bo zeszło mi ponad 2 godziny. 

Muszę się też pochwalić kolejnym małym sukcesem, bo po raz pierwszy poszłam na Pizze i Pizzy nie jadłam :) Mój luby ze znajomym się nią zajadali a ja wzięłam sałatkę z kurczaczkiem i stwierdzę nawet, że się nią najadłam :) Jest coraz lepiej. Mój brzuch nie przypomina już dyni, choć na wadzę różnica nie jest zaskakująco wielka. Staram się walczyć o siebie i coraz lepiej mi to wychodzi. Wiem, że brzmi to mało wiarygodnie, zwłaszcza,że w poprzednich wpisach też o tym zapewniałam, jednak tym razem coś się zmieniło. We mnie, w moim podejściu, w mojej głowie. Tym razem będzie inaczej, obiecuję sama przed sobą i wiem, że jestem w stanie tej obietnicy dotrzymać.

Co zasiejesz dziś, zbierzesz jutro! I tego będę się trzymać.

A na koniec odwrotnie proporcjonalnie do efektów jakie chcę uzyskać, ale nie mogłam się powstrzymać :)

Buziaki!

24 czerwca 2014 , Skomentuj

Jak widzicie u mnie bardzo...chwiejnie. Nie jestem dumna z tego powodu i nie będę wam ściemniała, że dawałam z siebie wszystko a wredna waga na pewno zepsuta, do wymiany, bateria na pewno słaba  itp. Nie. Robiłam niewiele w kwestii chudnięcia i niewielkie są moje efekty. Lato nadeszło a waga się nie zmieniła baaa nawet wzrosła. 

Idąc drogą szukajmy wymówek- przeprowadzka, zmiana otoczenia, więcej żarcia z grila, piwka i w ogóle spotkań towarzyskich. Okres, wzmożona chęć jedzenia, lekkie zachwiania emocjonalne podczas, których rzucałam się na żarcie, bo tylko to w życiu przyjemne. I wiele, wiele innych. Mogę tak wymieniać bez końca, ale i po co? Zapasłam się to się zapasłam, moja wina. Nie kota, który skakał mi po głowie i nie dawał spać a rano nie było sił, nie koleżanek, które przychodziły z piwem , winem, innym trunkiem bo się dawno nie widziałyśmy, nie świata bo się sprzysiągł przeciwko mnie i każdą okruszynę zamienia w nadprogramowe kg. 

To moja wina. Ja żarłam, ja nie ćwiczyłam systematycznie, ja robiłam sobie coraz częstsze odstępstwa od diety, bo co to jedno ciasto albo pół tabliczki czekolady.

Ale wracam tu po raz kolejny mam nadzieję, że tym razem z efektami a nie jęczeniem o tym jaka jestem gruba. Jestem jaka jestem, jestem taka bo sama na to zapracowałam i nikt za mnie siódmych potów na siłowni nie będzie wylewał. Rozglądając się po owej siłowni i patrząc na koleżanki, które kiedyś były takie jak ja i większe, doszłam do jednego wniosku. Każdy sam pracuje na swój sukces. Każdy tam ciężko pracuje i ja również muszę ciężko pracować. Może lipiec do mnie należał nie będzie, ale w sierpniu będę już szczuplejszą, mniej zgorzkniałą kobietką i tego samego wam życzę!

31 marca 2014 , Skomentuj

To sobie od 3 dni ćwiczę. Bardzo fajne ćwiczenia no i zawsze jakaś odmiana.  Nie jest lekko, ale chyba nie o to chodzi więc spinam tyłek i daję radę do końca choć jeszcze w ciut wolniejszym tempie.

Waga w miejscu, ale się nie zrażam. Wcale mnie to nie dziwi, bo ostatnio wracam z pracy tak zmęczona, że nie dam rady ruszać się tyle, ile ruszałam się wcześniej. 

Niedziela była piękna więc wybraliśmy się z Ł. na spacer. Jak się później okazało baaaardzo długi spacer, bo przeszliśmy 7km :)) Do domu wróciłam błogo zmęczona, ale i dumna :) Zamierzam ruszać się najwięcej jak się da. Wesele coraz bliżej, muszę schudnąć inaczej będę sobą bardzo zawiedziona...

17 marca 2014 , Skomentuj

Serio?? 

Co to ma być...mam nadzieję, że objaw nadchodzącego okresu bo zaczyna mnie to mocno wkurzać. 

Pogoda nie dopisuje, nic się nie chce a antybiol trochę odbiera mi siły. Mam trochę mniej ruchu więc może to jednak nie okres. Nie chcę się usprawiedliwiać bo wymówka zawsze się znajdzie. Muszę zebrać siły i zacząć robić więcej, inaczej znów utknę w martwym punkcie. Mam nadzieję,że wasze wyniki są dużo lepsze ;))

Miłego dnia mimo paskudy za oknem, bo przecież po każdej burzy wychodzi słońce :))

15 marca 2014 , Komentarze (2)

Oparłam się wczoraj na pogotowiu. Wyniki mam dobre, okazuje się, że znów daje o sobie znać moja nerka. Lekarze nie są do końca przekonani czy te wymioty są tym spowodowane, ale mogą być. Lekarz powiedział mi wczoraj dużo ciekawych rzeczy. Jedną z nich był związek odchudzania z nerką. Powiedział, że nerki są otłuszczone i kiedy się odchudzamy i gwałtownie tracimy na wadze, robią się jakby mniej wiotkie i dzieje się z nimi coś co powoduje, że mocz nie jest prawidłowo odprowadzany. Nie pamiętam dokładnie. Nie będę Was zanudzać. Ważne, że wiem czego się spodziewać. 

Waga 74,5kg w dalszym ciągu. Nie jest źle, będzie lepiej :))) Dziś startuje na nowo. Pełną parą!

14 marca 2014 , Komentarze (3)

Na wadze rano 74,5kg. Fajnie. Tylko nie mam siły się cieszyć...

Zrobiłam badanie moczu i okazało się, że mam bakterię E COLI i pewnie stąd te moje wymioty i ból głowy, bo może ona dawać objawy zatrucia. Nie jest to nic poważnego o ile zostanie szybko przeleczone. Nie wiem ile czasu to mam, bo do lekarza miałam iść po wyjściu ze szpitala, czyli zaraz po nowym roku...Mam nadzieję, że nie zrobiłam sobie krzywdy czekaniem. 

Dziś jest pierwszy dzień kiedy nie wymiotuję. Nie czuję się jednak najlepiej. Dalej boli mnie głowa a teraz jeszcze dodatkowo martwię się tym wynikiem..Do lekarza mogę umówić się dopiero na poniedziałek a do tego czasu znając siebie będę sobie pisać czarne scenariusze o sepsie, chorobie nerek, zapaleniu opon mózgowych i o innych rzeczach bakterią spowodowanych... :(

13 marca 2014 , Komentarze (3)

Zaczął się kolejny dzień a ja nadal czuję się słabo. Obudziłam się z potwornym bólem z tyłu głowy, który przez ostatnie dni nie daje mi spokoju. W dalszym ciągu jest mi nie dobrze, szczególnie rano, do tego mam uczucie jakby w gardle stała mi jakaś kulka...Wczoraj jeszcze 4 razy zaliczyłam wymioty. Chyba dzisiaj wybiorę się do lekarza, bo zaczynam się zwyczajnie bać. Moje objawy można przypisać wielu chorobom i wpędzam się w paranoje. 

Na wadze 75,5 kg. Nie jest źle tym bardziej, że nic w tym kierunku nie robiłam. Wymioty chyba zrobiły swoje. Jak pisałam wczoraj mało się ruszałam, pół godz niezbyt wyczerpujących ćwiczeń, skłonów, przysiadów itp. No i wieczorny spacer (45 min). Dziś postaram się zrobić więcej. O ile siły mi na to pozwolą.

12 marca 2014 , Komentarze (1)

Od soboty wymiotuję po wszystkim co zjem. Jeszcze w niedzielę rano myślałam, że się zwyczajnie przechlałam, ale to chyba nie to. Po każdym posiłku boli mnie głowa więc wnioskuję, że od żołądka. Kończy się na tym, że ledwo dobiegam do kibelka, albo wymiotuję na siłę, bo mnie ciągle mdli. Mam też wrażenie, że  mam jakby kulkę w gardle. Nie wiem czy to moje wrzody żołądka dają o sobie ponownie znać czy może mam jakieś pasożyty? Miała któraś z was? Muszę iść z tym do lekarza czy dostanę coś w aptece? Zaczyna mi to bardzo przeszkadzać i w diecie i w ćwiczeniach i w życiu codziennym w ogóle... 

Dziś zaliczyłam tylko 30 min jakiś wygłupów. Raz,że mam zakwasy po wczorajszym a dwa te wymioty :(  Nie mam sił na więcej...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.