Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Gdy już nie wiesz dokąd iść, słuchaj krwi, która krąży w tobie, Daj się ponieść, daj się ponieść. W kolorze twojej krwi tkwi symbol i odpowiedź, Daj się ponieść, daj się ponieść. Masz w sobie coś, co możesz pokazać tylko wybranym. Wciąż jest nas zbyt mało, by doprowadzić do zmiany, Lecz każdy z nas ma moc, by zacząć powoli wsączać łzy w serce skały, Aby poruszyć monolit. Wiemy, że możemy sprawić, aby świat był lepszy i kto musi wziąć na barki trud? Nowi architekci. My, bo tu miejsca dla nas brak wciąż i gdy tylko chcesz otworzyć się, Słyszysz, że masz się zamknąć. Lecz jeśli myśleli, że mogą kazać ci cokolwiek Tylko ze względu na twoją słabość ? biada im. Nauka dla ciebie i dla nich oby stąd wynikła: Nie wszyscy jeszcze się poddali ? chodnikowy wilk, brat! Z otchłani bólu, rozpaczy, niewiary, Po szczyty nieba, zrozumienia, wolności i chwały, Stratowany fortuny kołem wiem jedno: Że to odległość pomiędzy górą a dołem jest pełnią.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32357
Komentarzy: 500
Założony: 21 listopada 2012
Ostatni wpis: 28 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
vanillachoice

kobieta, 33 lat,

175 cm, 65.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 grudnia 2012 , Komentarze (15)
Zawsze się dziwię, jak ludzie mówią, że odchudzanie jest drogie - gówno prawda. Droższe jest niemyślenie podczas zakupów. Same słodycze, drożdżówki, słodkie napoje, soki.

Co ja kupuje, najczęściej
 serek wiejski - 1,34 zł w kauflandzie za serek z obniżoną zawartością tłuszczu i od razu ze szczypiorkiem.( albo w selgrosie całą paletę za około 15 zł -> na 2 tygodnie mi starczy)
Kostka sera białego, chudego - jak się dobrze poszuka to za 3 zł się kupi. ( ja robię twarożek na pieczywo : 3 łyżki serka wiejskiego + 2 plasterki chudego, nawrzucam przypraw, a jak mi sie chcę,  to cebulkę wrzucę pokrojoną w kosteczkę)
Pomidory - zazwyczaj kupuje 2 sztuki - 2 zł./ średnio za kg - 4 zł
Paka 600 g kotletów sojowych a'la schabowe -> 8 zł w selgrosie- ilośc koteltów w takim opakowaniu to ( zakładając, ze jeden kotlecik waży 6 g)- 100 sztuk. Nawet jedząc 10 kotletów ( ok 200 kcal, oczywiście moczone w bulinie - około 60 gr za opakowanie bulionów warzywnych) to daje nam 10 obiadów. ( ja jem 5 kotletów, kroje w paseczki i polewam delikatnym sosem+ warzywa.)
Kupuję na wagę warzywa- za kilogram marchewki z groszkiem to około 3 zł. ( robię zupę pomidorową - kostka bulionowa + łyżka koncentratu pomidorowego i marchewka z groszkiem-> talerz około 50 kcal) 
Tak samo kupuję szpinak w brykiecie - 3 zł za kilogram, a z białkiem jajka i czosnkiem ( 3 zł za 3 główki) to starcza mi około na 4-5 obiadów.
Kapusta kiszona -> ( za kilogram w sklepie około 8 zł, a ja kupuję pakowaną w selgrosie za 1,40 zł za kilogram ) robię z niej kotleciki- odsączam, drobno siekam, dodaję przyprawy, łyżeczkę mąki, białko jajka i na teflonową patelnie ( pycha!)
Kasza gryczana - 3 zł za 4 torebki- dla mnie to około 7-8 obiadów.
Wafle ryżowe - idealne do podjadania, kupuję te cienko krojone, starczają na dłużej ;) 3 zł około za paczuszkę.
Pieczywo suche-> opakowanie około 4,50 zł. za jakieś 30 kromek, często korzystam z promocji 2 w 1 , wtedy kupuje- nie zmarnuje mi się- zawsze zjadam. Co daje mi śniadania 2 kromki rano - na 15 dni.
Jogurty z obniżoną zawartością tłuszczu ->  mały jogurt - około 60 groszy ,kiedy mam ochotę na cukier-> jogurt truskawkowy, płatki z błonnikiem ( biedronka około 4 zł za pakę wielką) i otręby ( 70 gr za 150 g)
Galaretka - 1 zł za torebkę, w 1 szklance- około 110 kcal. i Fajnie zapycha.
Kisiel- 1 zł. Przyrządzam bez cukru - ze słodzikiem. Szklanka, około 70 kcal.
Jabłka- 5 zł za kilogram. Zjadam jedno, czyli około 1zł za stukę.
Makrela wędzona- do 15 zł za kilogram. Ja zjadam około 50 g- 1,50 zł...

Do tego : zielona herbata - do zaparzania w liściach to 1zł za opakowanie. czerwona herbata - 3 zł za opakowanie. Woda mineralna - 1,60 zł za utle 5 litrów- rozlewam do butelek 1,5 l.


Przykładowo jadłospis :
śniadanie : 2 kromki wasa : 30 groszy.
1/2 serka wiejskiego- 67groszy
+ pomidor = 1zł
razem : 1,97 zł - 2 zł.

II śniadanie : jabłko, 2 wafle ryżowe : 1,30 zł., liczmy 1,50 zł.

Obiad : 5 kotletów sojowych z bulionie : 40 groszy+10 groszy
Pomidor : 1zł.
Zupa pomidorowa : bulion ( 10 groszy) + 100 g marchewki z groszkiem (30gr) + łyżka koncentratu : (40 gr)
suma : 2,30 zł. liczmy 2,5 zł.( za pół litra)

Podwieczorek :
Szklanka galaretki : 50 gr

Kolacja : 1/2 serka wiejskiego z przyprawami : 67 gr.
+ dwa wafle ryżowe około 30 gr za swie sztuki.

suma : 97gr (1zł)


Można się najeść za : 7 zł.

Co do diet od specjalisty- mimo, że byłam wielka jak bania z 95 kg, miałam mózg i wiedziałam, że MNIEJ ŻREĆ i ZDROWO ŻREĆ, to podstawa i żadni dietetycy mi są nie potrzebni.

Bieganie, ćwiczenia w domu i rower na dworze, nie kosztują nic poza wygodnymi butami, jakimkolwiek rowerem i chęciami. 
Nie mam orbitreku, stepper kupiłam za 80 zł jakieś 6 lat temu i działa. Rower mam - składaka i żyję, mam skakankę ( 50 gr w lumpeksie) i hula hop, które było niepotrzebnym wydatkiem, bo jest dla mnie za małe i sie nie chce kręcić jak powinno za 6 zł.
YT i filmiki kosztują mnie tyle co opłata za internet.

w planach mam zakup twistera - na allegro za całe 10 zł. 

Sprzęty przydają się każdemu domownikowi. Nie tylko to mój wydatek. Jedzenie kupuje się zawsze i prawie codziennie, więc nie jest to kwestia finansowa a umiejętnego wybierania żwywności. 

problem tkwi w sobie i przekonaniu, że jak się siedzi i je zdrowo, to samo sie schudnie. Ale to nasz wybór -> albo 10 pierogów albo dwa wielkie talerze zupy niskokalorycznej z wkrojonymi kotletami sojowymi- nawet niech ich będzie 10, to i tak zdrowiej i mniej kalorycznie wyjdzie niż te 10 pierogów, z których każdy ma 100 kcal.
AMEN.

1 grudnia 2012 , Komentarze (2)
serek wiejski x 2-> 400 kcal. 3 pomidory 60 kcal, ogórek - 15 kcal. 3 kotlety a'la schabowe - 100 kcal. troche salcesonu-100 kcal, 6 m&m sów-> 70 kcal. Troche błonnika-> 70 kcal. pół parówki : 60 kcal. kilka frytek : 120 kcal.
SUMA : 996.
Trzeba iść na spacer.... abo coś porobić.

/  :(((((((((

28 listopada 2012 , Komentarze (3)
Zrobiło mi się smutno jakoś... Trochę czuję się przytłoczona tym wszystkim.
Kompulsów nie ma, od 18 nic nie zjadłam, popijam pełną chemii cole light marki biedronka.
wczoraj zaliczyłam 90 min na stepperze, nadwyrężyłam sobie mięsień -,- dzisiaj mniej intensywnie niż wczoraj . Muszę się zacząć uczyć tej pieprzonej geofizyki, ale do nauki to mnie akurat motywacji jakoś brak. znów sesja zaskoczy studentów.
myślę intensywnie o znalezieniu sobie pracy... ale jak myślę, ze za pół etatu albo troszkę więcej niż pół dostane 600 zł albo i mniej to mnie krew zalewa, bo chcę wynająć pokój, a na wynajem i jedzenie nie starczy, chyba, ze będę jadła- jak ten student z Wrocławia- za 1 zł dziennie... zwariowałabym ! Chciałabym w końcu wieść życie, w którym nie będę liczyć każdej złotówki i oszczędzać na sobie...

***
Przeżyłam dzisiaj szok. Mama kupiła mi paczkę żelków. Nigdy mi nie kupowała a teraz nagle mi z żelkami wyskakuje... Jutro dostanie je mój luby
ech.

***
Już niedługo stuknie mi 22 lata. Nie potrafię przyjmować prezentów. Zawsze mam wrażenie, ze jestem winna wdzięczność i coś dla kogoś zrobić.... w zamian.
Jakub pewnie da mi coś miłego, ja jednak powiedziałam mu, ze nic nie chce. Powiedział, ze go to gówno obchodzi, i że jak będzie mi chciał kupić cokolwiek - czy to kolczyki, czy sukienka za 300 zł, to mi kupi,  nie mam nic do gadania.

Tak mi się przypomniał były chłopak, od którego dostałam kiedyś bukiet róż. Powiedział mi : `Przyjmij te kwiaty, bo mnie dużo kosztowały.` I wiecie co, mówią, że jeśli kwiaty są dawane z miłości to długo nie więdną. I róże uschły po dwóch dniach... Z resztą poczułam się wtedy jak coś, na co trzeba wydać pieniądze, i że ma zal o to do mnie.... Żałował, że mnie stracił, że odeszłam,ale wiecie co, to był mazgaj, a jego matka ?! Boże. teściowe są pojebane, ale nie sądziłam, ze do tego stopnia, ze ta kobieta aż będzie mi włazić do toalety jak u niego bywałam. -,- byłam z nim 9 miesięcy, na początku układało się super. Mówił dużo mądrych rzeczy- myślałam- wow, w końcu facet na poziomie- inteligentny, przystojny, ma rodzeństwo... A POTEM OKAZAŁO SIĘ, że to wszystko pozory. Jak się okazało, to kłamał, ze zdał maturę. Odkąd go poznałam, a był to początek grudnia zeszłego roku- nie miał pracy- siedział w domu całe miesiące i nic nie chciał zrobić z tym, ze nie miał roboty- a to, ze dużo straci na bilet miesięczny, a to, ze nie umie odpowiedniej pracy znaleźć.... Jeździłam do niego, kiedy jego mama wyjeżdżała na weekend... i ta kobieta wiedziała, że pracuje, to zostawiała lodówkę pustą. Musiałam ja, gość, iść na zakupy, żeby zrobić śniadanie i obiad. ;/ Wstyd mi było. Jego matka i siostra ciągle go wyzywały a on je- a potem jak mu było smutno to uciekał z domu. I jeszcze najeżdżały na mnie, że to ja go sprowadzam na złą drogę, bo kiedyś był inny... No masakra, mówię wam.... Płakał, pił, palił - nie radził sobie z problemami. starałam się jak mogłam go pocieszać, motywować i dodawać otuchy,  ale on gówno sobie z tego robił... ( sukces, że zmotywowałam go do napisania matury...Maturę poprawił, dostał się na te same studia co ja, przez to muszę i ja i mój luby widzieć go często...) Pracował... ale co to za praca w budowlance za 800 zł za miesiąc zapierdalania po 12 h, jak jego własny ojciec zabierał mu ponad połowę za to, ze mu pracę załatwił ! Mówiłam mu, że ma iść do innej, gdzie dostanie więcej niż nędzne 5 zł za godzinę, ale mówił, ze u ojca mu dobrze.... A jego matka- żałowała mu każdego grosza. Jak pożyczył od niej 10 zl, to musiał oddać 20 zl... NO POJEBANA RODZINA. Musiałam mu kazać, żeby ruszył dupę. Jak mamusia- powiedzieć, zeby zjadł, zeby przytulił, zeby wstał... wszystko na rozkaz i instrukcje.... taki mało domyślny. Ale do cholery ja nie będę 22 letniemu chłopowi matkować ! A rozmowy... ciągle gorsze, na moje pełne zdania , na gg odpisywał tylko : :) albo :P...... no szału dostawałam ! No i potem miał pretensje, że ja nie chcę z nim rozmawiać. I wiecie co, miłość jest ślepa, ale po czasie niech wygrywa racjonalizm. Zaczęłam się zastanawiać jaki z niego będzie pożytek za 20 lat : Do pracy się nie kwapi, inteligencja tylko pozorna ( wyglądem niczego się nie załatwi w związku). Za przyjaciółkę mnie nie uważał ( to kim ja do cholery jasnej byłam?!) Po ślubie albo teściowa by mnie zabiła, abo ja ją, ciągle marudził, płakał jak mu coś nie pasowało, czas poświęcał swoim przyjaciółkom zamiast mnie .... A że wychował się wśród kobiet, to był w dodatku zniewieściały .... Boziu.. ale byłam ślepa...Kiedy byłam na praktykach, to płakał mi do słuchawki, że mu rzadko odpisuje na smsy i nie odbieram telefonów. Ale powiedzcie mi: jak w pełnym słońcu, w kamieniołomie w rękawicach roboczych, napisać smsa na dotykowym telefonie ? no nie da się, i fochy strzelał gorzej niż moja siostra przed okresem ;////  Potem wkurzało mnie to, ze nosi koszulki zespołów których muzyki nawet nie zna , a szczególnie moich ukochanych Pink Floydów ... w dodatku przyciasne koszulki... Kiedy pytałam, czemu nosi, to mówił, że mu się nadruk podoba..... KOSZMAR, no i kilka pedalsko obcisłych ciuchów...... A czarę goryczy przelała sytuacja, kiedy poprosiłam go o spotkanie, bo aż dygotałam z nerwów, i płakałam. Plan wygrania w życie mi się zawalił. Powiedział, że przyjedzie za godzinę. Czekałam na niego 2h z hakiem, przyszedł z fają w buzi, i nawet nie przytulił, nie zapytał, co się stało, tylko : ` wstań jak się ze mną witasz`.... <załamka> ... po czym jak mu już opowiedziałam co się stało, że mogą mnie wywalić ze studiów, i wiecie , że kurwa , milczał przez 3 h... NIC NIE POWIEDZIAŁ, ZERO WSPARCIA. ZERO. powiedział jedynie : no to, poszukamy Ci pracy. Zapytałam, czy tylko tyle jest mi w stanie powiedzieć, a on, że tak... I milczał nadal, i jeszcze się na mnie obraził. Co za tupet ! Odprowadził mnie na tramwaj i nadal ani me ani be. a potem poszedł sobie z przyjaciółką na zakupy do centrum handlowego. Wieczorem do mnie zadzwonił jak gdyby nigdy nic ... No a na pytanie, czemu mnie nie pocieszył powiedział, że nie umie pocieszać.... i że nie wie jak to zrobić. Pękło we mnie coś... w końcu zdecydowałam, że wyrwę się z tego bagna, bo mimo że kocham, nic dobrego z tego nie będzie... Jakie miałabym w nim wsparcie ? Waliłoby się nam a on zwalałby winę na mnie i nawet słowa otuchy nie powiedział....

I wiecie, miłość to sprawa delikatna. Podobno jak się kogoś kocha, to jakkolwiek by się działo, to się nie odchodzi. Gówno prawda. Kochałam go, ale zwyciężył mózg-> Mnie potrzebny był facet z jajami, który będzie mi mówił, co mam zrobić. Przytulić, mocno, kiedy będzie mi smutno, który wygląda jak facet a nie jak spedalony chłopiec. Który nie płacze o byle co, nie obraża się i jest pocieszycielem i przyjacielem. I mam takiego, w końcu <ufffff, ilu musiałam poznać, żeby znaleźć taki diament, którego można oszlifować na brylant>
 Ech. podobno trzeci związek poważny jest najlepszy. No to właśnie mam 3. Ale nie zamierzam już zmieniać faceta...wszystko mi odpowiada, i odpowiadało już rok temu, kiedy go poznałam, ale skubaniec ani słowem się nie odezwał, że jak wstaje rano, to myśli o mnie :D  ( teraz mi to mówi...) I nigdy nie spodziewałam się, że przyjdzie mi czuć taką dumę, że jestem dla mojego Lubego pierwszą kobietą ! To wspaniałe uczucie ;)

***
WNIOSKI

Przemyślałam całą sytuacje i wiem, co robiłam źle ; nie testowałam facetów, nie poznałam ich na tyle, żeby wiedzieć, jak zachowają się w danej sytuacji. Kierowałam się burzą emocji i hormonów, a nie tym, jaki dla mnie będzie. Nie wyznaczyłam sobie celów i wymagań- ani od siebie ani od potencjalnego. A co najważniejsze- wiem, że za mąż wyjdę za najlepszego przyjaciela, który będzie moją ostoją spokoju, motywacją i wsparciem.


troszkę długo, ale mam nadzieję, że ktoś to przeczyta jednak i dotrwa do końca.

28 listopada 2012 , Komentarze (5)

4. Czuję się jak pączek, albo nie. Pączek jest w miarę twardy - czuję się jak galaretka - brzuch mi się trzęsie podczas biegania i innych czynności wymagających ruchu. Trzęsie się i faluje... Nienawidzę go. Z wagą 69.3 czuję się i tak lepiej i zdrowiej niżeli przy 95. Nie mam zadyszki, mam mocne łydki od biegania i bardzo zgrabne nogi. Chcę się już wyrwać z ram nadmiaru ciała ! Chcę mieć w talii mniej 75 i czuć się znów pięknie ! Chcę nie wstydzić się brzucha i mieć ochotę na seks, taką jak kiedyś, kiedy mogłam spokojnie rozebrać się przy chłopaku i nie myśleć o tym, ze wylewa mi się brzuch podczas schylania. Chciałabym tez pozbyć się rozstępów na plecach - od szybkiego wzrostu i chudnięcia i tycia. 
***
A tak wyglądałam z wagą oscylującą w granicy 62 kg... Czerwiec 2008
Obecnie w spodenkach tych się nawet nie dopnę. Nie mam takiego wcięcia w talii jak wtedy - około 72 cm, teraz 79 :C
ALE TO SIĘ ZMIENI
*
to zdjęcie też z około 60 kg 
I kilka innych :


Ech. Za 9 kg będzie lepszy efekt !obiecuję.

Szkoda , ze matka natura nie obdarzyła mnie możliwością posiadania 60 w talii, byłoby cudnie. Jak schudłam wyglądałam jak deska - 90/72/88 *_*
ale to były dobre czasy. Nie macie pojęcia jak bardzo cieszyłam się, że z brzydkiego kaczątka stałam się łabędziem !
Świetne uczucie.
WRÓCĘ DO TEGO !

27 listopada 2012 , Komentarze (2)


https://www.youtube.com/watch?v=jbjbfUlX2Vc
 
 
dla tych, które nie lubią takiej muzyki - przeczytajcie sobie tekst !

27 listopada 2012 , Komentarze (3)
1 % mniej zawartości tłuszczu = ZMIANA W WYMIARACH ! 
w ciągu trzech dni mam w talii mniej o 3 cm !
:) 









39,5


26 listopada 2012 , Komentarze (1)
Jednak zjadłam dzisiaj około 1000 kcal. nie chcę psuć sobie metabolizmu, i przyswajania- macie rację.

Nic nie zdrowego nie zjadłam- same wafle ryżowe, serek twarogowy, jabłko, sałatka z ryżu i gotowanego mięsa, ogórki konserwowe i obowiązkowo płatki z błonnikiem i jabłko.

Nie mam napadów obżarstwa i wymiotów.
Nie wiem, czy dam rade poćwiczyć, gdyż całą noc nie spałam... prewracałam się z boku na bok.
Zdrzemnę się i poćwic. Obiecuję

1h stepper , rozciąganie i 8 min abs. 600 kcal do spalenia. ale muszę najpierw odpocząć, bo padam....

25 listopada 2012 , Skomentuj
zjadłam w końcu : jablko x2 = 150 kcal
muesli, dwa wafle ryżowe- 200 kcal.
obiad : mieso pieczone, marchewka z groszkiem, marchewka tarta, łyzka ziemniaków i buraki konserwowe : okolo 450 kcal

suma : 800 kcal.
nie ma źle.

16 dzien 8 min abs + 1,5 h na stepperze co daje mi 500 kcal spalonych :D

Jestem dumna z siebie , że nie ćwiczę kilka razy w tygodniu a codziennie minimum godzinkę.
Myslę, że spalilam dzisiaj okolo 600 kcal

bilans : 800-600 kcal- 200 kcal rzeczywiscie :D

25 listopada 2012 , Komentarze (2)
no to zaczynam 40 dniowe wyzwanie :

1. Mam 175 cm wzrostu. Ważę 71 kg. Nie lubię siebie. Schudłam kiedyś ponad 30 kg. Miałam w talii 73 cm, to o 9 cm mniej niż mam teraz. Czuję się jak pączek. jest mi z tego powodu bardzo smutno.  Walczę o piękne ciało. Mocno walczę. Dzisiaj mija 16 dzień robienia 8 min abs. Marzę, żeby do sylwestra zrzucić 5 kg. jem mniej, około 1000 kcal dziennie. Walczę o piękno.

Moją pasją są kamienie, szczególnie złoża i mineralogia. ;)

25 listopada 2012 , Skomentuj
ALE KOSZMAR, FUCK -.- ponad dwa tyg ćwiczen i 82 w talii, bosko !

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.