Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hm...jestem tu kolejny raz...więc chyba jestem silna :-)))

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19131
Komentarzy: 105
Założony: 27 grudnia 2012
Ostatni wpis: 23 września 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
xxlka74

kobieta, 50 lat, Wodzisław Śląski

165 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 grudnia 2014 , Komentarze (5)

Zapisałam się na 3-miesięczny program odchudzania organizowany w pobliskiej siłowni. Mają być 3-osobowe grupy, pełna opieka dietetyka , trening personalny 3 razy w tygodniu i nieograniczony dostęp do siłowni. Jestem zdesperowana i choć wiem,że będzie bolało to zapisałam się :)) Mam dostać telefon z informacją na początku stycznia kiedy dokładnie ma się zacząć. Boję się,że będzie ostro jak na tych programach w tv, heheh. Ale najważniejsze żeby był efekt. Sama nie mam samozaparcia na dłuższą metę i zawsze ulegam presji sytuacji : brak czasu, natłok innych zajęć itp. Ufam też,że przez 3 miesiące przywyknę już do pewnych rzeczy i później będzie łatwiej. Dodatkowo nie umiem odchudzać się przy jelicie drażliwym, bo szkodzi mi błonnik. Liczę więc też na to,że nauczę się prawidłowo komponować posiłki i przy tym problemie. Ech, już nie mogę się doczekać kiedy zadzwonią :))). 

24 listopada 2014 , Skomentuj

Masakra ! Nie wiem jak Wy sobie radzicie z uciekającym czasem, bo ja sobie nie radzę ! Ostatnio niestety sporo pracuję, do domu wracam późno i klops ! Na nic nie mam czasu. Mam wrażenie jakbym żyła "obok", obok wszystkiego co mnei otacza. Dieta słaba, bo nawet nie mam czasu nad nia pomysleć, ćwiczenia wciąż w marzeniach, mieszkanie zagruzowane, po prostu koszmar ! Rodzina niby cos tam pomaga, ale niestety jak główny organizator ( czyli ja) jest nieuchwytny to jakoś wszyscy chyba się cieszą, heh. Posprzątałam pół kuchni, a drugie pół czeka na lepsze czasy. Tutaj też nie bywam, bo nie mam kiedy ;)). Coś mam wrażenie,że zacznę się odchudzać na emeryturze, bo na razie nie mam czasu. 

13 listopada 2014 , Komentarze (3)

No i wróciłam do starego życia. W pracy nie mam czasu nawet na spokojne sniadanie, więc do pracy biorę kanapki, bo jedząc je mozna jeszcze coś robić :)) Choć dzisiaj wzięłam kanapkę i płatki owsiane z żurawiną i 2 orzechami ( robię z tego owsiankę na wodzie, bez gotowania oczywiście) . W domu tez jest co robic i tak w koło Wojtek. Sobota szykuje mi się samotna, bo mąż ma imprezę ...można by rzec zakładową, jednak typowo męską , więc idzie sam. Córka ma weekend u swojego narzeczonego, tylko ja siedzę w domu :) Jednak to mnie nawet cieszy, może w końcu uda mi się poćwiczyć. Niestety, nasze warunki metrarzowe są sporym ograniczeniem gdy wszyscy jestesmy w domu a ja chcę poćwiczyć, heh. Na razie więc mam pod górkę, jednak ufam ,że to chwilowe. Z drugiej strony mam świadomość,że jak się nie ogarnę do końca lutego to już po mnie, bo jak wnuk się urodzi ( a właściwie wnuczka) to pewnie na nic nie znajdę czasu. A czas zapierdziela niemiłosiernie.

Bardzo chcę wrócic do biegania, zwłaszcza,że teraz jest idealna pora na to. Jednak wciąż mam problem z biodrem i z tym muszę coś zrobić. Na lekarza liczyć nie mogę, bo gada głupoty ( operacja ! ), a mi nic takiego nie jest ( na zdjęciu rtg wszystko jest ok). Muszę poszukac jakichś ćwiczeń w necie...na pewno to wystarczy.

Do tego jestem tuż przed @ i najchętniej zjadłambym wszystko co słodkie i tłuste. Chodzą mi po głowie wielkie frytki, kebaba, cheesburger z MC Donalda i ciastka....na szczęście w domu nie mam nic , heheh. Czuję się nieszczęśliwa z tego powodu, ale od tego tyłek nie rośnie :)))

12 listopada 2014 , Komentarze (4)

Tytuł nieco przewrotny , bo nigdy nie jest bez diety , jednak odstawiłam sdc. Nie mam tyle silnej woli i dostaję powoli hopla ( a to  tylko dwa dni , heh). Dzisiaj wstałam z bólem głowy, co pewnie nie było spowodowane brakiem węgli, jednak tak sobie powiedziałam. No cóż, jestem typem , dla którego węgle są ważne i jednak bez nich jest okropnie ciężko. Łudzę się jednak,że te dwa dni spowodowały,że będzie łatwiej zmniejszyć ilość węglowodanów w ciągu dnia. Choć z drugiej strony węglowodany ponoć wywołują większy głód. Ech, co by nie robić to d...zawsze z tyłu.

Jeśli chodzi o moje jelita to faktycznie nie czułam się źle, ale za to dostałam zatwardzenia, heh. Może gdyby to trwało dłużej wszystko wróciłoby do normy....trudno. 

Jednak mam zamiar być ostrożna z powrotem do "normalności" .

Kiedyś byłam na Dukanie i wiem juz jedno. Każda dieta eliminacyjna jest trudna nie tylko z powodu braku silnej woli, ale też z dostępności  czy łatwości przygotowania posiłku. Najgorzej jest w pracy, poza domem itp. Niestety nie mam charakteru perfekcjonistki i nie chce mi się wszystkiego podporządkowywać diecie ( podobnie jak sportowi). Wiem, z takim podejściem trudno schudnąć, heh. 

Jednak wciąż pracuję nad sobą i może za chwilę pochwalę się Wam moim nowym super planem, hehehe.

Przepraszam wszystkich, którzy chcieli poczytać o SCD. Na pewno będę czerpała z tej diety bo jest ciekawa, jednak jak dla mnie nie do stosowania każdego dnia.

Pozdrawiam wszystkich ;)

11 listopada 2014 , Komentarze (6)

No, powiem Wam łatwo nie jest. Czuję się lżej i nawet całkiem dobrze, tylko...zrobiłam się wyczulona na zapachy :)) No i wokół otacza nas jedzenie i to to zabronione dla mnie, heh. Od soboty, a jak bardzo nie wytrzymam to od piętku wprowadzę przynajmniej jakieś nowe warzywo lub owoc...choć może i jedno i drugie:) Niby przepisowo powinno się wprowadzać 1 produkt na cztery dni, ale.....czy dam radę ? Nie mam co jeść , heh. Po 1 dniu waga pokazała całe kilo mniej, ale wiadomo,że to nie tłuszcz jeszcze. Ale wygląda fajnie :))) Na razie staram się myślec,że jedzenie jest nam potrzebne do przeżycia i nie musi obejmować wszystkich tych pachnących rzeczy :))) Zobaczymy jak długo będę umiała się oszukiwać :))

10 listopada 2014 , Komentarze (4)

No właśnie, czas jest nieubłagany. Nie było mnie tu dość długo, ale własnie jakoś brak czasu mnie dopadł. Poza tym nie działo się nic ciekawego wagowo, więc nie było tematu do pisania, heh.

W między czasie okazało się,że cierpię nie tylko na nietolerancję laktozy, ale na nietolerancję prawie wszystkiego, a dokładnie na zespół jelita drażliwego. Jestem jednak zdziwiona ( zawiedziona ? ),że mimo różnych problemów na tym tle waga jest nieugięta ( pewnie zespsuta...).

Ponieważ nie jestem fanką leków ani dobrym pacjentem ( zawsze zapominam o braniu leków) postanowiłam bardziej postawic na dietę, która może będzie miała jescze dodatkowy skutek w sensie odchudzania znaczy się :)

Naczytałam sie o SCD i muszę powiedzieć czuję się zachęcona. Jednak zdaję sobie sprawę,że łatwo nie będzie, to przekonuje mnie brak liczenia kcal. Do tej pory starałam się zdrowo odżywiać ( choć okazało się,że dla moich jelit wcale nie było zdrowe) to waga stała w miejscu. Tak, przyznaję,że wciąż problemem jest aktywność fizyczna, jednak nie sądzę żeby to się jakoś znacząco zmieniło. Dlatego wybrałam SCD. Trudno, najwyżej znów zapłacę za to efektem jojo, jeśli nie dam rady. Ale dam ! Moim celem jest zmiana sposobu jedzenia na zawsze. Moje problemy zdrowotne nie są aż tak mega poważne, dlatego nie do końca życia zamierzam być w 100% restrykcyjna w tej diecie, jednak do momentu schudnięcia na pewno. 

Dzisiaj pierwszy dzień fazy intro. Łatwo nie jest, wszędzie czuję zapachy zakazanych dań i produktów. Gotuję dla rodziny, więc to nie uniknione, ale co zrobić , takie życie. Ćwiczę charakter, heheh.

Teraz będę tu częściej,żeby zdać relację czy daję radę :)))

3 września 2014 , Skomentuj

Jestem na dobrej drodze, choć 1300 kcal to dla mnie męczarnia. Wciąż jestem głodna, zwłaszcza gdy mój mąż po powrocie z pracy ok 21 wciąga dwie porcje obiadu a za godzinę kolację ( bo przecież jadł tylko obiad ! ).Takiemu to dobrze, szczupły jak szparag a wciąga jak odkurzacz i im tłuściej tym lepiej. 

Ale za to zaczęłam ćwiczyć :). Porzuciłam Chodakowską, bo nudzi mnie okropnie. Włączam jakiś kanał muzyczny w TV i robię swoje ulubione ćwiczenia, w tym z ciężarkami. Wczoraj niby tylko 45 min, a zakwasy mam jak po 1,5 h na siłowni :) Ale lubię ten stan. Zapisałam się tez na grupowy nordick walking. Moja córka nie chce już ze mną chodzić, więc muszę zorganizować to inaczej. Bieganie na razie mnie przerasta, ale to nie oznacza bezruchu z mojej strony. Muszę jeszcze zebrać się  na basen, bo bardzo chcę do wody !! Może w ten weekend się uda.

Mam całkiem niezły nastrój mimo długich godzin w pracy. Ćwiczenia bardzo pomagają odreagować :)

Miłego wieczoru wszystkim !!!

26 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Ok, dzisiaj udało mi się chwilę poćwiczyć z Chodakowską. Chwilę, bo zwyczajnie padłam...aż wstyd się przyznać. Ale przynajmniej zaczęłam. Posiłki też mocno przemyślane, więc jest dobrze. Poza tym porządki nie idą tak jak zaplanowałam i jakoś mnie to nie dziwi. Jeszcze nigdy nie zrobiłam na urlopie wszystkiego z listy, heh. Dzisiaj jest zimno, pada deszcz i jestem sama w domu...a wtedy moja wydajność mocno spada. Poza tym wciąż przerywam prace, bo trzeba zrobić obiad, wyprowadzić psa....Sama frajda :(.  Chyba się starzeję, bo jakoś samotna chwile wcale mnie już nie cieszą i z utęsknieniem czekam aż wróci reszta rodziny. Nawet pies dzisiaj nie chce gadać ze mną , śpi i śpi , heh.

Mimo wszystko miłego dnia Wam życzę :)

22 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Dzisiaj bylismy z córką na badaniach prenatalnych i widziałam swoje wnuczątko ! :D Ma już 5 cm i jest okropnie ruchliwe :) Widziałam dokładnie nosek, oczko a nawet mózg ! Jestem w szoku jak technika poszła do przodu. Za moich czasów to mimo obrazu na monitorze wierzyłam lekarzowi na słowo, heheh. Ale niestety, płci jeszcze nie znamy. USG genetyczne wyszło idealnie, więc na tym zakończyliśmy badania. Ryzyko wad rozwojowych jest jak 1:7000, więc dalismy sobie spokój.

Remont zakończony ( bo tylko odświeżenie pokoju córki) i od dzisiaj sprzątanie. Jednak te badania nieco zdezorganizowały nam te porządku, więc część poczeka do poniedziałku. Mam urlop wypoczynkowy, więc nie ma się co przemęczać, ;)

A wracając do córki to znalazłysmy szkołę, która prowadzi zaoczne liceum i bez problemu mogłaby pójść do 3 klasy. jednak córka doszła do wniosku,że na spokojnie woli zacząć od 2, więc tak będzie. Zaoczne będzie dla nas łatwiejsze do ogarnięcia logistycznie, bardziej niż system wieczorowy. Ech, mam nadzieję,że będzie dobrze. Mam masę obaw, bo znam córke, no, ale może trochę wydorośleje i będzie ok.

Hm....a gdzie tu odchudzanie ? A no nigdzie, jem w locie, jestem ciągle w ruchu, ale jakoś nic się nie dzieje. Ostatnio nawet przytyłam 1 kg. Choc jestem juz niedługo przed @ i chwilam czuję się " jak zawsze w tym czasie", więc to może tylko woda. Oby ! 

Od poniedziałku ufam,że bardziej uda mi się panować nad czasem i mimo wielkich poletnich porządków chcę zacząć Chodakowską. Od wrzesnia może uda mi się wrócić do biegania...ech plany. 

Miłego wieczoru i optymizmu życzę wszystkim !

20 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Witajcie. Niestety wciąż nic się nie dzieje w kwestii odchudzania. Teraz mamy remont, więc nawet nie mam warunków , heh. Do piątku będziemy walczyli z remontem, w sobotę cały dzień na działce ( ale to będzie praca, a nie leniuchowanie w słońcu, heheh). Niedziela chyba spokojna,a od poniedziałku będę ogarniać mieszkanie. Obiecałam sobie,że zrobię gruntowne porządku, bo tylko na urlopie mam trochę czasu. A po remoncie będzie okazja. Na brak ruchu raczej nie będę mogła narzekać, jednak nie będę miała chyba jeszcze czasu na układanie planów posików. No, zobaczymy zresztą.

Nie wiem jak Wy, ale ja jakoś zbaczam " z drogi" gdy nie mam ułozonego planu posiłków. Muszę mieć " ściągę", heh.

Dobra, lecę, bo już mąż mnie woła do roboty, hihihi. 

Miłego popołudnia wszystkim !!! :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.