Żyję ;]
Motywacją do pilnowania się było dzisiejsze poranne ważenie się ;] 0,6 kg mniej po pierwszym dniu. Wiem wiem, że nie powinnam się codziennie katować wagą, ale mam taki nawyk, że w zasadzie codziennie od ponad roku na nią wchodzę o poranku. Miałam dzisiaj potężną ochotę na czekoladę. Zwłaszcza, że jak to los złośliwe sprawił wszyscy, WSZYYYYSCY proponują mi słodkości, wciskają do ręki batoniki itp.
Być może już tak rozpaczliwie po mnie widać, że zmarniałam ;p
Dzisiejszy dzień był mocno "łososiowy", więc całkiem spoko. Trochę tylko zaśliniłam się na myśl o owocach, które mój chłopak pochłania przy mnie namiętnie, ale dam radę.
Mam nadzieję, że wypad na narty też zrobi swoje i jutro rano na wadze błyśnie poniżej 72 kg. ;] Aaaa zapomniałam dodać cały czas wspieram się jeszcze kapsułkami z wyciągiem z zielonej herbaty i kwasem (CLA).