blogująca
Ludzie, Ludzieńki,
jestem :-)
Chociaż tak na chwilę tylko. Bo generalnie opisuję swoje życie na blogu:
Dodaj komentarz
dawno nie spotkana
witam.
dawno mnie nie było po tej stronie. zdecydowałam się na operację chirurgiczną, co by pozbyć się mojego jakże kochanego ciałka. 15 kwietnia idę na stół!
nie jest dobrze
dziś nie jest dobrze. i to nie tylko dlatego, że jedyne, co z dietą związane, to śniadanie. do tego gratisowo od rana poszło na noże z moim Małżem i wcale mi to się nie podoba. dlatego zupełnie straciłam motywację na dzisiaj i nic mi się nie chce.↲żeby mi było weselej, idę do fryzjera. się zrobię na bóstwo albo na stwora ;-) a teraz jeszcze godzinę w pracy jestem. ↲Brakuje mi śpiewania. jeśli nie wiecie, to ja śpiewam na imprezach okolicznościowych. kocham to robić, sprawia mi to przyjemność. i nie przeszkadza mi wtedy bycie Grubasem. najbliższa impreza w kwietniu dopiero, ale ten rok obfity w zlecenia raczej nie będzie z tego, co mi wiadomo na dzień dzisiejszy.
i dupa ze mnie
Dupa wołowa ze mnie, dzisiaj nagrzeszyłam ile wlezie, bo po prostu mam za słabą silną wolę. Pozwoliłam sobie na grześka i na coca-colę. Niestety... Za to teraz wcinam gotowane na parze pieczarki z majerankiem i odrobiną soli. Niebo w gębie :) Chociaż tyle dobrego z dnia dzisiejszego.
Zmęczona jestem totalnie, dzisiaj w pracy się trochę nadźwigałam zgrzewek różnych płynów, trochę posprzątałam - jednym słowem miałam trochę ruchu, ale ale - no właśnie, to słodkie, co wżarłam, to ponad mój ruch.
Ale się nie poddaję - muszę.
Ehhh. Jak to dobrze, że już jutro piątek. Muszę się rozejrzeć za czymś, co da mi trochę ruchu w domu poza ewentualnymi ćwiczeniami dywanowymi. Nie mam za bardzo miejsca na steper czy rowerek stacjonarny. Macie może jakieś propozycje?
śpiąca środa
To już trzeci dzień pełnej mobilizacji :) Dzień bardzo śpiący, gdyż w nocy miałam problemy zdrowotne, a raczej mój Małż je miał, dzięki czemu miałam około godziny wyjętej ze snu. Więc pół dnia ziewałam i ziewałam... Ale udało mi się dzisiaj trzymać rygor bez słodyczy i trochę inaczej ustawiłam sobie drugie śniadanie.
A zjadłam dzisiaj toto:
ŚNIADANIE:
2 kromki pieczywa chrupkiego 14 g - 49 kcal
100 g twaróg chudy - 96 kcal
2 łyżki koncentratu pomidorowego - 46 kcal
4 rzodkiewki - 11 kcal
herbata zielona - 0 kcal
4 łyżki szczypiorku - 6 kcal
50 g wędliny drobiowej - 42 kcal
II ŚNIADANIE:
170 g jogurt naturalny 0% - 95 kcal
50 g musli cynamonowe - 213 kcal
260 ml soku pomarańczowego Cymes - 110,5 kcal
OBIAD:
100 g pierś z kurczaka - 151 kcal
100 g ogórek kiszony - 28 kcal
200 g papryka żółta - 56 kcal
200 g kefir 0% - 76 kcal
PODWIECZOREK:
180 g kiwi - 100,8 kcal
180 g gruszka - 97,2 kcal
KOLACJA:
150 g ananas - 126 kcal
Razem: 1303,5 kcal
Przesadziłam? Nie sądzę. Może i jem kaloryczne musli, ale przynajmniej nie czuję głodu do obiadu i nie muszę się zastanawiać, co słodkiego wsunąć. A miałam dzisiaj chcicę na pizzerinkę, które mamy także w sprzedaży. Ale się nie dałam :) Pachniała mi i pachniała, aż w końcu jedna z uczennic ją kupiła i się kuszenie skończyło.
Dzisiaj idę wcześniej spać, padam na twarz. Zaraz robię kolację małoletniemu i idziemy luli. Inaczej jutro będę zdychać.
wspaniały wtorek
I jestem ponownie. Niestety, miałam kryzys w czasie II śniadania i wsunęłam pół palucha z makiem, ale obiecałam sobie solennie, że słodycze idą w odstawkę. Muszę znaleźć sobie jakąś inną przegryzkę, która nie będzie bardzo kaloryczna, a jednocześnie napełni mój wielki żołądek.
Dzisiejsze jedzenie przedstawiało się następująco:
ŚNIADANIE:
2 kromki pieczywa chrupkiego 14 g - 49 kcal
100 g twaróg chudy - 96 kcal
200 g pomidor - 30 kcal
2 łyżki koncentratu pomidorowego - 46 kcal
1 szt. jajo gotowane - 78 kcal
200 ml mleko 0,5% - 72 kcal
II ŚNIADANIE:
330 ml soku pomidorowego - 66 kcal
mandarynka - 22 kcal
paluch z makiem - 282 kcal
OBIAD:
100 g cebula - 28 kcal
200 g wątróbka kurza - 268 kcal
200 g marchewka z groszkiem - 104 kcal
PODWIECZOREK:
170 g jogurt naturalny 0% - 95 kcal
35 g musli owocowe - 156 kcal
KOLACJA:
300 g grejpfrut - 108 kcal
Razem wtorek: 1500 kcal.
Oczywiście dzielnie piję roztwór wody z octem, nawet jeśli muszę wstać o 6 rano. Zastanawiam się, jak będzie w przyszłym tygodniu, kiedy Małżowina idzie na 6 do pracy i my idziemy z buta do szkoły. Zawsze wstawałam normalnie o 6 i robiłam od razu śniadanie i jadłam, a teraz pół godziny przed jeszcze muszę wstać, co by się napić tej tajemniczej mikstury. Ale co ja będę się zastanawiać, będzie co ma być. Dam radę! Kto jak nie ja!
A tak w ogóle, to rano byłam w szoku, bo mój syn się przytulił na 2 gryzy do moich kanapek z jajem (sam jadł paróweczkę) i stwierdził, żebym mu taką zrobiła. Normalnie mnie zadziwił, ale zrobiłam mu (dobrze, że ugotowałam 2 jaja...) kanapeczkę i wsunął bez mrugnięcia okiem. Grzeczne dziecko :)
I jeszcze coś. Chyba najważniejsze. Weszłam na wagę i spadłam. Hurrra! 2 kg mniej mimo nie do końca trzymanej diety. Może za wcześnie się zważyłam - od soboty, ale mam nadzieję, że ten wynik zostanie do kolejnej soboty albo nawet się poprawi. Nie chcę wracać na wyżyny, bo niedługo skali by na wadze zabrakło. Jestem dobrej myśli. Oby tak dalej :)
nie udało się
pisałam rano notkę, ale nie udało się jej zapisać. Teraz mam wolną chwilkę w pracy, to piszę.
Zmęczona jakaś jestem, trochę głodna, ale za godzinkę dopiero obiad podgrzeję, o 10 zjadłam mandarynkę i popiłam sok pomidorowy, jeszcze przetrzymam do drugiej długiej przerwy.
to sem ja
Witam Was, Kochani.
Jestem tu po raz pierwszy i mam nadzieję, że uda mi się z Wami zrzucić trochę kochanego ciałka.